"To moje działania doprowadziły do odebrania koncesji OLT". Nowak przed komisją ds. Amber Gold
- Ministerstwo transportu, a wskutek mojej kontroli prawdopodobnie ULC, były jedynymi organami państwowymi, które błyskawicznie podjęły działania w sprawie linii OLT, odbierając im prawo do funkcjonowania. W ten sposób został przerwany plan Marcina P. i prawdopodobnie pośrednio być może dzięki temu sprawa Amber Gold wyszła na jaw - mówił były minister transportu Sławomir Nowak.
Były minister transportu (w latach 2011-13) zeznawał we wtorek przed komisją śledczą ds. Amber Gold przez prawie 8 godzin.
- Bardzo chętnie pomogę komisji w ustaleniu wszelkich znanych faktów, które mogą mieć wpływ na wyjaśnienie sprawy Amber Gold - zadeklarował były minister transportu Sławomir Nowak we wtorek przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold. Po chwili Małgorzata Wassermann (PiS) zwróciła Nowakowi uwagę na to, że nie powinien czytać swojego wystąpienia.
- Moim zdaniem zbadanie tej sprawy jest bardzo ważne, bo Polacy mają prawo oczekiwać, że w każdej sytuacji kiedy instytucja parabankowa ich oszukuje, mają prawo oczekiwać, że (...) państwo staje po ich stronie i będzie dążyć do wyjaśnienie takiej sprawy - powiedział Nowak, wygłaszając na początku przesłuchania tzw. swobodną wypowiedź.
Dodał zarazem: "W mojej ocenie potrzebne jest zbadanie innych instytucji parabankowych, które korzystały z luk prawnych, a czasami wręcz z lobbingu i parasola politycznego w swojej działalności. Dlatego bardzo chętnie pomogę komisji w ustaleniu wszelkich znanych faktów, które mogą mieć wpływ na wyjaśnienie tej i ewentualnych (innych) spraw".
Wystąpienie byłego ministra transportu przerwała Małgorzata Wassermann (PiS), która zaznaczyła, że komisja skupia się na wyjaśnieniu sprawy Amber Gold.
- Bardzo pana proszę, żeby pan mówił w ramach swobodnej wypowiedzi bez posługiwania się tekstem i proszę pana, żebyśmy trzymali się przedmiotu i tematu posiedzenia - dodała Wassermann. Zwróciła Nowakowi uwagę na to, że nie powinien czytać swojego wystąpienia.
A Marek Suski (PiS) dodał: "Jeśli będzie pan chciał wyjaśnić swoje sprawy związane z uniknięciem krzyżowych kontroli urzędu skarbowego bardzo proszę o tym mówić".
"Nie pozwoliliście mi państwo zacząć mojego wystąpienia"
Nowak odpowiedział, że "korzysta ze swojego konstytucyjnego prawa". - Jak sama mnie pani poinformowała, mam prawo do swobodnej wypowiedzi. Moja swobodna wypowiedź nie powinna być w żaden sposób ani przerywana, ani ograniczana państwa interwencją - wskazał.
Wassermann odparła, że "swobodna wypowiedź zgodnie z Kodeksem postępowania karnego jest tylko w zakresie tematu przesłuchania".
- Ja mówię o temacie spotkania, nie pozwoliliście mi państwo zacząć mojego wystąpienia. Rozumiem, że taki jest cel (...) przeszkadzanie - zareagował Nowak.
Doradca komisji śledczej poproszony przez Wassermann o opinię, poinformował, że świadek ma obowiązek składać zeznania, ma prawo do swobodnej wypowiedzi, ale ta wypowiedź nie może być odczytywana. Drugi z doradców komisji zwrócił jednak uwagę, że świadek może korzystać z notatek.
Znajomość z Parafianowiczem
Posłanka Joanna Kopcińska (PiS) zapytała Nowaka, od kiedy znał ówczesnego wiceministra finansów, byłego generalnego inspektora kontroli skarbowej Andrzeja Parafianowicza. - Nie pamiętam dokładnie. Może to było z początkiem pierwszego rządu, może to był 2009 bądź 2008 rok, nie pamiętam już - odpowiedział.
Jak wyjaśniła Kopcińska, Parafianowicz nadzorował urzędy skarbowe, a Amber Gold obsługiwały pierwszy urząd skarbowy w Gdańsku, a potem pomorski urząd skarbowy.
Kopcińska przytoczyła fragment rozmowy Nowaka i Parafianowicza, podsłuchanej w restauracji Sowa i Przyjaciele. Jak powiedziała, o rozmowę poprosił Nowak. Przytoczony fragment dotyczył kontroli skarbowej u żony Nowaka.
"Był pan ministrem rządu, za którego czasów ta piramida się rozwijała"
Jak mówiła, przytoczyła fragmenty nagrań z podsłuchów, chcąc się dowiedzieć, "dlaczego piramida finansowa Amber Gold, dlaczego OLT, dlaczego Marcin P. miała tak wiele szczęścia".
Były minister zwrócił uwagę, że sprawa ta nie ma żadnego związku ze sprawą Amber Gold. - Przepytujemy pana, bo był pan ministrem rządu, za którego czasów ta piramida rozwijała się, funkcjonowała doskonale - powiedziała Kopcińska.
Dopytywała byłego ministra transportu, czy rozmawiał z Parafianowiczem o Amber Gold. - Nie rozmawiałem - odpowiedział Nowak.
"Nie wyobrażam sobie, żeby pani nie miała świadomości, jak wielkie nadużycie państwo robicie"
Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) zapytała Nowaka, pod który urząd skarbowy podlegała żona Nowaka w momencie, kiedy rozmowa się odbywała. - Nie mam pojęcia - odpowiedział Nowak. Kopcińska wskazała, że chodzi o pierwszy urząd skarbowy w Gdańsku.
- Pani przewodnicząca jest pani doskonałym prawnikiem, tak mówią w Krakowie. Nie wyobrażam sobie, żeby pani nie miała świadomości, jak wielkie nadużycie państwo robicie - powiedział Nowak. Dodał, że fragmenty z podsłuchów, które zostały przytoczone, nagrano nielegalnie.
"PiS nie pozwolił objąć parabanków nadzorem bankowym"
- Badany wątek sprawy, który z taką premedytacją próbuje pani przykleić, został zbadany przez prokuraturę i prokuratura umorzyła postępowania, nie znajdując żadnego znamiona przestępstwa - zaznaczył świadek.
- Pyta pani poseł, dlaczego w 2006 r. w ogóle powstaje Amber Gold? - mówił. - Prosiłem państwa o nie wciąganie mnie w bieżące spory polityczne. Powiem państwu, jak to jest możliwe, że Amber Gold mogło zaistnieć. W 2006 r. nie pozwoliliście objąć parabanków nadzorem bankowym. Bo gdyby tak się działo, to Amber Gold w ogóle by nie powstała. Ja głosowałem za nadzorem bankowym, a posłowie (Marek) Suski, (Stanisław) Pięta i PiS głosował przeciwko - powiedział Nowak.
"Nie miałem styczności z głównym wątkiem Amber Gold"
Nowak powiedział m.in., że odkąd 12 czerwca 2012 roku zapoznał się z notatką ABW w sprawie nieprawidłowości w OLT Experss, podjął zdecydowane działania, zarządził m.in. kontrolę w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego.
Skutkiem tych działań - jak mówił - było odebranie koncesji tej linii, a w efekcie "obnażenie sprawy Amber Gold i, czego nie można wykluczyć, również upadek piramidy finansowej Marcina P."
Wśród wniosków pokontrolnych w sprawie OLT Express było zawiadomienie prokuratury w styczniu 2013 roku. Wcześniej, jeszcze w lutym 2012 roku, odwołany został prezes ULC Grzegorz Kruszyński, który według Nowaka odpowiadał za nieprawidłowości przy koncesji dla OLT Express.
Nowak zwracał uwagę, że minister transportu nie kieruje niczym wprost, a sprawuje nadzór ogólny nad podległymi sobie urzędami centralnymi, w tym ULC.
- Przed 12 czerwca 2012 roku nie miałem żadnych informacji, które wzbudziłyby moją wątpliwość w sprawie prawidłowości lub nieprawidłowości udzielania przez ULC koncesji liniom lotniczym - podkreślał.
Nowak zapewniał też, że nie miał żadnej styczności z głównym wątkiem Amber Gold.
"Żałuję, że zwlekałem z odwołaniem Kruszyńskiego"
- Jedyne, co mogę powiedzieć, że żałuję w kontekście OLT, to że zwlekałem z odwołaniem prezesa Kruszyńskiego z funkcji prezesa ULC. W mojej ocenie niestety ponosi pełną służbową i polityczną odpowiedzialność za okres, w którym był prezesem i za zaniedbania w Urzędzie, które tolerował - stwierdził Nowak.
Nawiązywał do kontroli, jaką zarządził w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, z której wynikało, że za czasów prezesury Grzegorza Kruszyńskiego dochodziło w ULC do wielu nieprawidłowości.
- Dopiero notatka ABW, a w następstwie moja kontrola dały obraz niedbalstwa, zaniedbań i nieprawidłowości, jakie miały miejsce w ULC na przestrzeni lat, a w szczególności w roku 2011 r. i na początku 2012 r. w związku z przyznawaniem koncesji lotniczych - mówił.
Dlatego - dodał świadek - w lutym 2012 r. zdecydował się złożyć wniosek do ówczesnego premiera Donalda Tuska o odwołanie Kruszyńskiego z funkcji prezesa ULC.
- Decyzję o odwołaniu prezesa ULC oceniam za bardzo dobrą. To za jego bowiem czasu wydane zostały wszystkie decyzje dotyczące powołania OLT i uzyskanie przez nie koncesji - wskazał.
"Wszystkie działania, które podjąłem, wynikały z mojego poczucia obowiązków"
Świadek zeznał ponadto, że zna syna b. premiera, Michała Tuska, podobnie jak całą rodzinę Tusków. Jak mówił, z Michałem Tuskiem wielokrotnie się spotykał i rozmawiał na tematy dotyczące m.in. infrastruktury kolejowej, "podobnie jak z wieloma innymi dziennikarzami z branży infrastrukturalnej". - Nigdy nie rozmawialiśmy w zasadzie na żadne inne tematy - zaznaczył świadek.
- Nie zachowałem w swojej pamięci, kiedy i skąd dowiedziałem się o tym, że pracuje on dla linii lotniczych OLT. Z mojego punktu widzenia ta informacja i tak nie miałaby żadnego znaczenia (...), bo wszystkie działania kontrolne, które podjąłem, wynikały z mojego poczucia obowiązków, kompetencji i granic prawa - zapewniał.
Nowak podkreślał też, że nikt nigdy nie wpływał na niego i nie oczekiwał działania "za albo przeciw jakimkolwiek kwestiom związanym z udzielaniem koncesji" dla linii lotniczych.
"Jestem kibicem Lechii Gdańsk, podobnie jak prezes TVP"
Świadek podkreślał również, że nie zna szefa Amber Gold Marcina P., jego żony, ani nikogo innego z tej spółki. - Jedyna styczna to to, że pochodzimy z Gdańska - powiedział Nowak.
Nowak odniósł się też do swoich sympatii piłkarskich. - Tak, jestem kibicem Lechii Gdańsk; chodziłem, chodzę i będę chodził na mecze Lechii Gdańsk, podobnie jak prezes TVP Jacek Kurski" - powiedział.
Nowak: 20 czerwca zleciłem kontrolę, Wassermann: zlecenie było w sierpniu
Nowak powiedział w części przesłuchania dotyczącej jego, jako ministra transportu, nadzoru nad działalnością prezesa ULC m.in., że każdy minister ma prawo ze swoim departamentem kontroli wszczynać kontrole doraźne.
- I tak się stało w czerwcu 2012 r., kiedy powziąłem informację o potencjalnych nieprawidłowościach w przydzielaniu koncesji liniom lotniczym przez ULC. Po spotkaniu z dyrektor generalną i dyrektor departamentu kontroli zdecydowaliśmy o wszczęciu kontroli w ULC - powiedział. W późniejszej części doprecyzował, że wysłał tę kontrolę 20 czerwca 2012 r.
Wassermann powiedziała, że w dokumentacji, w tym w raportach NIK, która dwukrotnie dokonywała kontroli - jednej w sprawie należących do Amber Gold linii lotniczych OLT Express, drugiej ogólnej dotyczącej działalności lotniczej w okresie, w którym Nowak był ministrem - nie ma nic na temat kontroli wysłanej z resortu transportu do ULC 20 czerwca 2012 r.
- Nie ma żadnego słowa na temat kontroli, że w czerwcu cokolwiek pan gdzieś wysłał. Natomiast po wybuchu afery Amber Gold i po ogłoszeniu nie tylko upadłości OLT, która miała dużo wcześniej miejsce niż samej Amber Gold, dopiero po tym okresie pan minister podpisał zarządzenie do kontroli, tylko to zalega w aktach - powiedziała szefowa komisji śledczej.
"Nie odpowiadam za archiwa"
Nowak powiedział wtedy, że rozumie, iż komisja nie ma w dokumentacji jego polecenia kontroli z 20 czerwca 2012. Wassermann odpowiedziała, że nie tylko nie ma podpisanego przez niego wniosku o kontrolę z tego dnia. - Ale nie ma śladu z tej kontroli sprzed 20 sierpnia. Nigdzie - dodała szefowa komisji śledczej.
Jak powiedziała, jedyna kontrola, którą Nowak zlecił, rozpoczęła się 20 sierpnia 2012 r. Zaznaczyła, że linie OLT ogłosiły upadłość pod koniec lipca, a Amber Gold w połowie sierpnia. - Zaś kontrolerzy rozpoczęli prace po podpisaniu przez pana wniosku o kontrolę w dniu 20 sierpnia 2012 r. - powiedziała Wassermann, dodając, że było zalecenie, by kontrola ta skończyła się do 14 września.
Spytała więc, kiedy Nowak podpisał dokument zlecający przeprowadzenie kontroli. Były minister poprosił o przedstawienie mu pisma, które wysłał do departamentu kontroli ze zleceniem przeprowadzenia kontroli w ULC.
- Przejawem działań kontrolnych, o których mówię, czy istotnego zainteresowania tematem (było to, że) po powzięciu pierwszych przesłanek o tym, że coś złego się może dziać, po zapoznaniu się z notatką ABW, która do mnie wpłynęła, podpisałem pismo 14 czerwca (do prezesa ULC w związku z awaryjnym lądowaniem w Sofii samolotu linii OLT), podjąłem działania przygotowawcze z panią dyrektor generalną i (dyrektor) departamentu kontroli. Rozumiem, że możecie państwo sięgnąć do dokumentów - powiedział.
Wassermann zapytała, gdzie te dokumenty istnieją? - Bo ani NIK, ani myśmy na nie nie natrafili nigdy - dodała. - Przepraszam, ja nie odpowiadam za archiwa - odpowiedział Nowak.
O to, czy Nowak wiedział i wykazywał zainteresowanie, kto jest właścicielem linii OLT Express spytał poseł Jarosław Krajewski (PiS). - Nie wykazywałem zainteresowania, kto jest właścicielem OTL Express - powiedział b. minister transportu.
"Nie ja nadzoruję rynek finansowy"
Na pytanie, czy wiedział, że spółka Amber Gold była na liście ostrzeżeń KNF od jesieni 2009 r., Nowak odpowiedział, że nie miał takiej wiedzy.
- I też nie mogłem podejrzewać, w końcu nie ja nadzoruje rynek finansowy, w końcu nie ja miałem dostęp do tajnych informacji związanych z budowaniem piramidy finansowej. Państwo jest tak skonstruowane, że każdy powinien wykonywać swoje obowiązki - powiedział były minister transportu podkreślając, że nadzór finansowy nie był w zakresie jego kompetencji.
- Nie miałem żadnej wiedzy, nie mogłem podejrzewać, że taki instrument finansowy, parabank, który się pojawi - których przecież na polskim rynku było i do dzisiaj nawet istnieją parabanki - że jeden taki parabank może być celowo skonstruowany po to, żeby oszukać ludzi i ukraść ludziom ciężko zarobione oszczędności - powiedział Nowak.
Nowak powtórzył, że o problemach OLT Express dowiedział się z notatki ABW.
"Nie mogłem mieć takiej wiedzy"
Wassermann pytała świadka o jego nadzór nad przedsiębiorstwem Porty Lotnicze. - Czy zwracał się pan z pytaniem do Portów Lotniczych o ocenę sytuacji w związku z tym, co się dzieje w spółkach OLT? - pytała. - Nie przypominam sobie" - odpowiedział Nowak.
- Ja panu przypomnę, zwracał się pan minister z takim zapytaniem - kontynuowała Wassermann, wskazując, że w piśmie Nowak pytał o konsekwencje upadłości firmy OLT. Przypomniała też, że po upadłości spółek OLT, Porty Lotnicze pozostały z długiem sięgającym niemal 1,4 mln zł.
- Od kiedy pan minister miał wiedzę o tym, że istnieje zagrożenie, że te firmy ogłoszą upadłość? - pytała.
- Trudno mi dzisiaj, z perspektywy czasu, ten moment określić. Myślę, że to był koniec lipca - odparł świadek.
- Panie ministrze skąd miał pan wiedzę o tym, że za chwilę będzie ogłoszona upadłość spółek OLT? - dopytywała szefowa komisji, wskazując, że linie OLT upadły kilka dni po wysłaniu pisma przez resort transportu. - Nie mogłem mieć takiej wiedzy - odpowiedział Nowak.
- Skąd pan wiedział i pytał o konsekwencje upadłości? - dopytywała.
- Tu nigdzie nie jest powiedziane, że ja wiedziałem. Tak sformułowana wypowiedź, o konsekwencje upadłości firmy, jest to, wydaje mi się, bardzo zasadne pytanie ze strony ministra - odparł Nowak.
"Te pytania, które chcemy zadać, padną"
- Panie ministrze będziemy tu siedzieć choćby do 22, będzie pan wezwany po raz kolejny, ale te pytania, które chcemy zadać, padną. Pytam pana po raz kolejny, skąd i kiedy powziął pan informację o tym, iż istnieje zagrożenie, że firmy OLT upadną? - kontynuowała Wassermann.
- Powtórzę już trzeci raz, możemy siedzieć do 22 pani przewodnicząca i odpowiem pani, że (...) wcale mnie nie dziwi, że w ramach nadzoru zapytaliśmy PPL, jaki ewentualna upadłość tych linii może mieć wpływ na PPL - odparł.
- Skąd mieliśmy wiedzę, że może dojść do upadłości Amber Gold i skąd mieliśmy wiedzę, że być może Amber Gold pompowało pieniądze w OLT? Z notatki ABW, a potem ze wszystkich innych konsekwencji. Koniec lipca to jest już czas gorącej atmosfery wokół tych linii - dodał.
Nowak: dlaczego miałbym wymieniać jakieś walizki? Suski: a dlaczego nie?
Marek Suski (PiS) pytał Nowaka o jego związki z różnymi biznesmenami z Pomorza. Dopytywał m.in., czy zna Mariusza Olecha oraz "czy nie wymieniał z nim jakichś przedmiotów, walizek...".
Świadek zaprzeczał, że zna kogoś takiego. - Dlaczego miałbym wymieniać walizki? - zapytał. - A dlaczego nie? - odparł Suski i wspomniał, że komisja "jest w posiadaniu dokumentów tajnych", które, jeśli zostaną kiedyś odtajnione, być może rzucą nowe światło. Nowak odpowiedział, że nie wie, dlaczego mówi się o tym w kontekście jego przesłuchania oraz, że może to naruszać jego dobre imię.
"Na 99,9 proc. nie byłem na otwarciu terminala"
Witold Zembaczyński (Nowoczesna) zwracał uwagę, że OLT Express były zadłużone w Porcie Lotniczym im. Lecha Wałęsy w Gdańsku i pytał, czy nieskuteczne dochodzenie należności przez lotnisko mogło mieć związek z zatrudnieniem Michała Tuska w OLT Express. - Nie mam takiej wiedzy - odpowiadał Nowak. - Nie przypominam sobie, bym miał wiedzę na temat zaległości OLT Express - dodał.
Posłowie pytali też Nowaka o to, czy uczestniczył w otwarciu nowego terminala lotniska w Gdańsku - 31 marca 2012 r.
- Tam według doniesień medialnych byli obecni przedstawiciel Amber Gold, OLT. Czy pan pamięta to wydarzenie, czy rozmawiał pan z przedstawicielami tych firm, a jeśli tak, to o czym? - pytał Zembaczyński. Nowak powiedział, że nie uczestniczył w tym otwarciu. Posłowie przedstawili zdjęcia z otwarcia, na których - jak mówili - jest obecny b. minister transportu.
Nowak potwierdził, że jest obecny na zdjęciach, ale "pytanie, czy to są zdjęcia z otwarcia". - Nie przypominam sobie, na 99,9 proc. nie byłem na otwarciu terminala - powiedział Nowak. - Trzeba rozdzielić uroczystości otwarcia (...) od briefingu prasowego. Na żadnych uroczystościach mnie nie było - dodał Nowak.
"Niech pan sobie z nas tu nie kpi"
Były minister pytany był także, czy według jego wiedzy nad działalnością Marcina P. w Trójmieście istniała "jakakolwiek forma protekcji" ze strony jakiegokolwiek środowiska politycznego, prawniczego, przestępczego, wśród służb.
-Nie mam żadnej wiedzy na ten temat, żeby jakiekolwiek środowisko polityczne, czy jakiekolwiek wymienione przez pana objęły protektoratem pana Marcina P. - odpowiedział Nowak.
- Z pełną determinacją jestem prawdopodobnie jedynym ministrem, który wszczął działania kontrolne i naprawcze, uniemożliwiając w ten sposób, mam nadzieję, powtórzenie się tego rodzaju sytuacji. To ja skierowałem kontrole do Urzędu Lotnictwa Cywilnego, to ja zwolniłem wiceprezesa ULC odpowiedzialnego za zaniedbania. A w końcu to ja złożyłem zawiadomienie do prokuratury - powiedział Nowak.
- Niech pan sobie z nas tu nie kpi. Firma upadła i dopiero wtedy podjęte zostały działania. Pan po prostu kłamie jak z nut - skomentował Suski.
"Przy tym stole siedzą osoby, które domagały się dymisji ministrów dlatego, że na komisariacie doszło do nieprawidłowości"
W trakcie przesłuchania szefowa komisji stwierdziła, że z tego co mówi Nowak wynika, iż nie musiał w nic ingerować i nic nie musiał wiedzieć, bo każda z firm, którą nadzorował, miała swój zarząd i radę nadzorczą. - To jest dla mnie zadziwiające, bo przy tym stole siedzą osoby, które dziś i wczoraj domagały się dymisji dwóch ministrów dlatego, że na którymś komisariacie doszło do nieprawidłowości - powiedziała Wassermann.
Krzysztof Brejza (PO) wtrącił, że na jednym z komisariatów doszło do śmierci młodego człowieka. Do sprawy śmierci Igora Stachowiaka odniosła się też Andżelika Możdżanowska z PSL: "Ja uważam, że nie możemy sobie pozwolić, aby taka sytuacja, to zdanie nie zostało wyjaśnione (...). To naprawdę nie był nieszczęśliwy wypadek. Ten człowiek był duszony, skuty kajdanami i zastraszany, leżąc w toalecie. Nie możemy sobie pozwolić na takie określenie, że to był nieszczęśliwy wypadek".
"Tym się różnimy w sposób diametralny"
Szefowa komisji śledczej przyznała, że nie zna sprawy śmierci Igora Stachowiaka na jednym z komisariatów we Wrocławiu. - Nie odnoszę się do niej, bo jej kompletnie nie znam i oczekuję na wyjaśnienia - mówiła.
Jak tłumaczyła, jej dygresja wynikała z tego, że na posiedzeniach komisji przesłuchiwani są urzędnicy, którzy mówią, że nic nie wiedzą, nic nie pamiętają, nic nie zrobili.
- A teraz państwo domagacie się przy każdym zdarzeniu, nie określając jego wagi, natychmiastowej dymisji, głowy, czy nie wiadomo czego. Tylko w przeciwieństwie do ministrów poprzedniego rządu ministrowie obecnie rządzący czekają na wyjaśnienia, a nie wychodzą na komisje sejmowe czy do mediów i nie opowiadają nieprawdziwych zdarzeń, a po pół roku mówią, że nie wiedzieli, bo jeszcze kontrola trwała. Uczciwie mówią, że postępowanie trwa i wyjaśnień udzielą, jak to postępowanie zostanie zakończone. I tym się różnimy w sposób diametralny - podkreśliła.
"Zawiadomienie Nowaka jest na funkcjonariuszy ULC"
Prokurator Wojciech Łuniewski przekonywał przed komisją, że nie dopatrzył się znamion czynu zabronionego w zawiadomieniu ówczesnego ministra transportu Sławomira Nowaka dot. nieprawidłowości w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego.
Przewodnicząca komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) wcześniej wskazała, że po upadłości OLT Express Łuniewski miał poprowadzić postępowanie w sprawie nieprawidłowości w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, z zawiadomienia ówczesnego ministra transportu Sławomira Nowaka.
- Zawiadomienie pana ministra Nowaka jest przede wszystkim nie na OLT, to jest zawiadomienie na funkcjonariuszy ULC. A elementem tego zawiadomienia jest niedopełnienie przez nich obowiązków, najpierw stosunku do przewoźnika, który nazywał się Jet Air, a dopiero później bodajże od połowy 2011 r. stał się jak pamiętam OTL Regional - zeznał Łuniewski przed komisją.
"Nie doszło do świadczenia lotów bez ubezpieczania na masową skalę"
- Z treści zawiadomienia w żaden sposób nie wynikało, że jacykolwiek przewoźnicy lotniczy świadczą usługi przewozowe bez ubezpieczenia. Wynikało tam tylko i wyłącznie to, że duża część przewoźników również tych bardzo znanych, również nasz narodowy, przez wiele miesięcy nie wypełniają swoich obowiązków informacyjnych w zakresie przewożenia potwierdzeń zawarcia umowy ubezpieczenia - dodał.
Jak powiedział, "w przypadku tego konkretnego zawiadomienia, dokonując analizy prawnej doszedłem do takich wniosków, jakie opisałem w uzasadnieniu decyzji". Szefowa komisji dopytywała, czy nie było czynem zabronionym np. dopuszczanie przez ULC do lotów bez ubezpieczenia.
Świadek odpowiedział, że według jego ustaleń "nie doszło do świadczenia lotów bez ubezpieczania na masową skalę". Nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytanie, jak to zweryfikował.
"Odnoszę wrażenie, że z jakichś powodów pan nie wykonał nic"
Podkreślał kilkakrotnie, że analiza nadesłanych materiałów w tej sprawie pozwalała na podjęcie takiej decyzji, jaką podjął.
- Odnoszę wrażenie, że z jakichś powodów pan nie wykonał nic - komentowała Wassermann.
Pytała także, na jakiej postawie świadek ustalił, że Urząd Lotnictwa Cywilnego "nie ma podstaw do tego, aby dostrzec, że spółka Jet Air jak to jest określane w dokumentach" była na granicy upadłości.
- Na podstawie informacji zawartych w zawiadomieniu i załącznikach do niego, z którego wynikało, że pewne kwoty pieniędzy (...) wielomilionowe były przelewane przez Amber Gold na konto OLT Express - powiedział Łuniewski.
Jak dodał, nie widział potrzeby, aby wystąpić do prezesa ULC ws. przesłania dodatkowych dokumentów. - Załączniki dołączone do zawiadomienia, z tego co pamiętam, liczyły prawie 100 stron. Mogłem na podstawie tych materiałów wyrobić sobie wystarczające opinie co do stanu faktycznego - dodał.
Łuniewski poinformował, że ze spółką Jet Air były od początku problemy sprawozdawcze. - One nie zmieniły się finalnie po zakupie udziału w Jet Air przez Amber Gold - powiedział.
PAP, fot. PAP/Radek Pietruszka
Czytaj więcej