Szef PE: kraje, które nie chcą uchodźców, powinny być objęte procedurą naruszenia prawa UE
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani uważa, że wobec krajów, które nie przyjmują uchodźców, należy wszcząć procedurę naruszenia prawa UE. Opinię tę wyraził w wywiadzie dla dziennika "Corriere della Sera".
Komisja Europejska zagroziła we wtorek rozpoczęciem procedury o naruszenie prawa UE, jeśli Polska, Węgry i Austria do czerwca nie przystąpią do relokacji uchodźców, zgodnie z unijnym planem. W czwartek Parlament Europejski wezwał państwa członkowskie Unii do wywiązania się ze zobowiązań w sprawie relokacji.
W wywiadzie opublikowanym w piątek wieczorem na stronie internetowej włoskiej gazety Antonio Tajani odnosząc się do tej rezolucji oświadczył: "Została przegłosowana przewagą ponad dwóch trzecich głosów. To bardzo szeroka większość. To sygnał, którym zachęcamy także Komisję Europejską, aby zrobiła to, co jest jej obowiązkiem: by otworzyła procedurę naruszenia prawa wobec tych krajów, które nie respektują porozumienia" o relokacji.
"Teraz my oczekujemy solidarności"
Szef PE podkreślił, że było to pierwsze głosowanie w tej kwestii po podpisaniu przez kraje członkowskie Unii Deklaracji Rzymskiej 25 marca na temat przyszłości UE.
"Parlament będzie czuwał nad tym, aby zostały zrealizowane podjęte zobowiązania. Jeden z punktów dotyczył imigracji. Obywatele potrzebują konkretnych odpowiedzi, my przyjęliśmy bardzo stanowczą rezolucję" - stwierdził włoski polityk.
"Mamy obowiązek kontrolować Komisję Europejską" - dodał.
Na uwagę dziennikarza mediolańskiej gazety, że w krajach dawnego bloku wschodniego wyrażane są opinie, iż to doświadczenia z czasów komunizmu sprawiają, że ich obywatele nie są gotowi otworzyć się na migrantów ubiegających się o azyl, Tajani zareagował mówiąc: "A co to ma z tym wspólnego? Mówimy o relokacji kilku tysięcy osób. Uchodźców, a nie imigrantów, którzy we Włoszech i Grecji zostali już skontrolowani".
"To nie są miliony obywateli. Byliśmy solidarni z krajami Wschodu, które wyszły spod komunistycznej dyktatury. Teraz my oczekujemy solidarności" - powiedział Tajani.
"Jeśli ktoś bierze fundusze strukturalne, musi respektować wspólne decyzje"
Zapytany o to czy w reakcji na wszczęcie procedury naruszenia prawa, nie spodziewa się następstw politycznych, szef PE oznajmił: "Będą, ale reguły są regułami".
"Jeśli ktoś bierze fundusze strukturalne, musi respektować wspólne decyzje" - dodał.
Tajani zaznaczył: "Przed nałożeniem sankcji jest czas. Procedura naruszenia prawa to nie kara śmierci. To rozpoczęcie dialogu. Jeśli skończy się źle, zostaną nałożone sankcje".
W opinii Antonio Tajaniego sprawa może też zakończyć się pozytywnie "daniem bodźca do tego, by zrobić więcej".
Jego zdaniem konieczna jest strategiczna wizja rozwiązania kryzysu migracyjnego.
"Relokacja to taktyka. Ale w przyszłości będziemy mieli u siebie, jeśli nie podejmiemy kroków interwencyjnych, miliony osób. W Afryce trwają zmiany klimatyczne, w wyniku których pustynia pochłania ziemie uprawne; są wojny, głód" - zauważył przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Przypomniał o istnieniu fundamentalistycznego ugrupowania Boko Haram i Państwa Islamskiego.
W następnym budżecie UE, dodał, trzeba będzie wyłożyć więcej pieniędzy dla Libii, gdzie przebywają migranci... "I w ogóle dla Afryki" - jak zaznaczył.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze