Błaszczak o relokacji uchodźców: próba zdestabilizowania europejskiego systemu wartości
Mechanizm relokacji uchodźców to próba zdestabilizowania europejskiego systemu wartości, wykreowania nowego społeczeństwa, zburzenia dotychczasowych więzi społecznych - ocenił minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak.
Szef MSWiA w sobotę był gościem Kongresu "Polska Wielki Projekt", uczestniczył w panelu "Integralność Europy w obliczu kryzysu migracyjnego".
Błaszczak ocenił, że kryzys migracyjny w Europie jest faktem; choć swoje apogeum miał w 2015 r., do dziś napływają do Europy kolejne fale migracji z Północnej Afryki, z Bliskiego Wschodu.
- Są to głównie muzułmanie, którzy szukają lepszych warunków, ale którzy wiedzą, że w Europie mogą liczyć na to, że ich silna tożsamość kulturowa nie ma żadnego wyzwania, że tożsamość kulturowa europejska jest bardzo słaba, więc mogą narzucać swój kanon kulturowy w Europie - powiedział.
- To jest coś, co w moim głębokim przekonaniu stanowi źródło problemu - podkreślił.
Automatyczna relokacja zachętą dla uchodźców
Jego zdaniem, mechanizm automatycznej relokacji tylko zachęca kolejne fale migracji do napływu do Europy, na czym zyskiwać mogą grupy przemytników.
Odnosząc się do swojej ostatniej wizyty w Brukseli Błaszczak mówił, że jest tam stan podwyższonej gotowości, na ulicach są żołnierze z bronią. Przypomniał, że jest stan wyjątkowy.
- Czy my godzimy się na to, by te problemy przenosić do Polski? Nie, obecny rząd PiS się z tym nie godzi. Stanowczo sprzeciwiamy się wszelkim mechanizmom, które spowodowałyby, że Polska będzie zagrożona - podkreślił.
Zaznaczył, że zmiana rządu w październiku 2015 r. spowodowała zmianę stanowiska polskiego. Polskie stanowisko - jak mówił - jest takie jak stanowisko Grupy Wyszehradzkiej i jeszcze kilku krajów, które takie stanowisko podzielają.
Kreowanie nowego społeczeństwa
Błaszczak podkreślił, że mechanizm automatycznej relokacji jest również nieskuteczny - po jego wprowadzeniu tylko ok. 11 proc. osób, które miały być relokowane, zostało relokowanych. Jego zdaniem należało by spytać, dlaczego w takim razie jest taka presja ze strony Komisji Europejskiej.
- W moim przekonaniu jest ona motywowana ideologicznie. Chodzi o stworzenie mechanizmu, który spowoduje wykreowanie nowego społeczeństwa, zburzenie dotychczasowych więzi społecznych, który zdestabilizuje dotychczasowy europejski - ocenił.
- Od IV w., od czasu Edyktu Mediolańskiego Konstantyna Wielkiego, a potem od decyzji, które doprowadziły do tego, że chrześcijaństwo jest dominującą religią w Europie, dziś mamy do czynienia z procesem, który próbuje ten system wartości europejski zdestabilizować. Tak odczytuję zaangażowanie niektórych polityków Zachodniej Europy w realizowanie koncepcji zupełnie nieskutecznej - dodał.
Wzorem powinna być Australia
Zdaniem szefa MSWiA, koncepcja skuteczna to chociażby metoda, która została wprowadzona w Australii, polegająca na ograniczeniu nielegalnej migracji - "wręcz wyeliminowaniu nielegalnej, nie wpuszczaniu tych, którzy w sposób nielegalny próbują się dostać do Australii". - W moim przekonaniu to jest ta właściwa droga.
Droga przeciwna, którą próbują nam narzucić nasi partnerzy z Zachodu, prowadzi do katastrofy społecznej - podkreślił.
W czwartek Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której wzywa państwa UE do szybszej relokacji uchodźców. Z kolei we wtorek Komisja Europejska zagroziła rozpoczęciem procedury o naruszenie prawa UE, jeśli kraje, które do tej pory nie relokowały ani jednego uchodźcy, nie zaczną tego robić do czerwca.
Rząd słusznie nie poparł Tuska
Błaszczak przypomniał, że sankcjami zagroził Polsce również przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. - Ta wypowiedź utwierdziła mnie w przekonaniu, że rząd polski dobrze zrobił, że nie głosował za kandydaturą Donalda Tuska na drugą kadencję jako przewodniczącego.
Bo widać, że grożenie Polsce karami za to, że nie przyjmuje uchodźców, a wiec nie przenosi problemów z Grecji czy Włoch do Polski, dla mnie jest czymś skandalicznym - ocenił.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze