Pocałował grzechotnika. Trafił do szpitala w stanie krytycznym
Mieszkaniec Florydy został przewieziony do szpitala na granicy życia i śmierci. Próbował pocałować grzechotnika. Jadowity wąż ukąsił "zalotnika" w twarz. Natychmiastowe wezwanie pomocy i błyskawiczny transport mężczyzny do szpitala uchroniły go przed niechybną śmiercią. Rodzina mężczyzny poinformowała w czwartek, że czuje się on już dobrze i ma nadzieję, że wydobrzeje.
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło po tym, gdy Ron Rainold ze swoim sąsiadem Charlesem Goffem znaleźli w poniedziałek grzechotnika w pobliżu domu.
Gad zachowywał się bardzo spokojnie, zostawili go więc.
"Myślał, że potrafi pocałować diabła i uciec"
Nazajutrz jednak Rainold wrócił do ogrodu - niektóre media lokalne podają, że wcześniej pił alkohol.
- Ron zachowywał się głupio. Może powiedział sobie, że potrafi pocałować diabła i uciec, ale najwyraźniej jednak tego nie potrafi - stwierdził Goff.
Później historia potoczyła się błyskawicznie. Natychmiastowe wezwanie pogotowia, transport śmigłowcem do szpitala i walka o uratowanie życia mężczyzny. Poszkodowany był w stanie krytycznym.
W czwartek rodzina z nadzieją oznajmiła, że prawdopodobnie wyjdzie ze zdarzenia z życiem.
Bardzo jadowity i niezwykle zwinny i szybki
Wąż, który ukąsił mężczyznę, był prawdopodobnie grzechotnikiem diamentowym. Ma bardzo silny jad. Ze względu na zwinność, żwawość i stopień toksyczności trucizny, uchodzi za jednego z najgroźniejszych dla człowieka jadowitych węży.
Nie wiadomo, skąd pochodził grzechotnik. Trzymanie tych węży na Florydzie bez zezwolenia jest zabronione.
- Ten wąż nadal wciąż jest gdzieś tam w pobliżu - ostrzega sąsiad ofiary.
USA Today, Daily Mail
Komentarze