"Odpowiedzią będzie pozew sądowy". Były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku o zmianie wystawy głównej
W przypadku wprowadzenia zmian nieuzgodnionych z autorami moją odpowiedzią, i innych autorów, będzie pozew sądowy - zapowiedział Paweł Machcewicz, były dyrektor i jeden z autorów wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Chęć wprowadzenia zmian na wystawie głównej MIIWŚ zapowiedział Karol Nawrocki, powołany w pierwszych dniach kwietnia na funkcję nowego dyrektora placówki. Nawrocki sprecyzował, że nosi się z zamiarem wprowadzenia zmian m.in. w sali poświęconej narodzinom komunizmu, częściach ekspozycji dotyczących niemieckiego terroru okupacyjnego (jego zdaniem brak tu informacji o zbrodni w Ponarach) oraz prześladowaniom gdańskiej Polonii. Nawrocki chce też zmienić ulokowaną na końcu wystawy tabelę informującą o liczbie ofiar tego światowego konfliktu w poszczególnych krajach.
"Wykazać nieco większą pokorę"
W oświadczeniu Machcewicz zaapelował do nowego dyrektora "o wykazanie nieco większej pokory". Zaznaczył, że "jest on człowiekiem o bardzo niewielkim dorobku naukowym (w odniesieniu do II wojny - praktycznie żadnym) i żadnym doświadczeniu muzealniczym". "Ta wystawa jest efektem ośmiu lat ciężkiej pracy najwybitniejszych historyków polskich i zagranicznych, z którymi dr Nawrocki nie może się równać pod żadnym względem" - dodał, przypominając, że pod tą ekspozycją "podpisali się tak wybitni znawcy II wojny i XX-wiecznych totalitaryzmów, jak Norman Davies, Timothy Snyder, Tomasz Szarota, Włodzimierz Borodziej czy Jerzy Borejsza".
"Jak na razie głównym osiągnięciem dr. Nawrockiego jest przejęcie cudzej pracy i wyrzucenie ludzi, którzy to muzeum stworzyli. Podstawą do tego było obchodzenie prawa przez ministerstwo kultury, poprzez łączenie muzeów, co dało podstawę do formalnej likwidacji dotychczasowego Muzeum II Wojny i przerwania przed czasem mojego kontraktu, o co w tym wszystkim od początku chodziło" - napisał też Machcewicz.
"Nie rozumie tego, co jest na wystawie"
Zaproponował, by nowy dyrektor "zamiast zawłaszczać efekty cudzej pracy i zapowiadać ingerencję w nią, pokazał, że sam potrafi coś stworzyć". Przypomniał, że w muzeum jest licząca około tysiąca m kw. przestrzeń na wystawy czasowe. "Niech dyr. Nawrocki pokaże tam efekty swojej pracy. Zwiedzający będą mogli porównać efekty naszej pracy oraz tego, co stworzyła nowa dyrekcja" - dodał.
Odnosząc się do proponowanych przez nowego dyrektora propozycji zmian, Machcewicz zarzucił mu, że "najwyraźniej w wielu miejscach nie rozumie tego, co jest na wystawie, nie potrafi dostrzec tego, co widzą tysiące zwiedzających, dających wyraz swoim wrażeniom po zwiedzeniu muzeum". "W części dotyczącej komunizmu - podobnie zresztą jak w częściach dotyczących faszyzmu i nazizmu - pomysł scenograficzny jest oparty na zderzeniu świata propagandy - stąd muzyka, plakaty, popiersia dyktatorów - i świata rzeczywistego: przemocy i terroru" - zaznaczył Machcewicz, dodając, że "nie ma w Polsce innej wystawy, na której radziecki terror byłby pokazany w równie dobitny sposób co w Muzeum II Wojny".
"Manipulowanie statystykami"
"Co do kwestii strat ludzkich, widzę w wywodach dyr. Nawrockiego wyraźną intencją manipulowania statystykami, by polskie straty były największe" - napisał Machcewicz. Dodał, że informacja o Ponarach znajduje się w innej części wystawy, a o losach gdańskiej Polonii - w części poświęconej Wolnemu Miastu Gdańskowi. "Jest wiele o terrorze wobec Polaków, pokazujemy przejmujące przedmioty, m.in. kajdanki i pałkę niemieckiej policji. Niedługo potem opowiadamy o powstaniu obozu Stutthof, przeznaczonego głównie dla Polaków z Pomorza. Oczywiście zawsze można jeszcze więcej, ale to można powiedzieć w odniesieniu do każdego tematu na wystawie" - napisał też Machcewicz.
Podkreślił, że "wystawy historyczne są zmieniane". "Ale nie kilka tygodni po otwarciu muzeum tworzonego przez 8 lat przez ogromną rzeszę specjalistów: historyków, muzealników, scenografów" - napisał, przypominając, że otwarte przed 24 laty Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie dopiero teraz myśli o uzupełnieniu wystawy, którą obejrzało ponad 40 mln ludzi.
Zmiany "na zamówienie polityczne"
"Szczególnie bulwersujące jest wprowadzanie zmian na zamówienie polityczne, a przypomnijmy, że pierwszym, który wyraźnie je zapowiadał, był lider PiS Jarosław Kaczyński. Już w 2013 r. ogłosił, że wystawa +będzie zmieniona tak, by odzwierciedlała polski punkt widzenia+. Potem te zapowiedzi wielokrotnie były powtarzane przez polityków PiS, a teraz p. Nawrocki chce być wykonawcą tego scenariusza" - napisał także Machcewicz po raz kolejny apelując do aktualnej dyrekcji muzeum, by nie zmieniała ekspozycji.
"Dr Nawrocki nie ma żadnego prawa moralnego ani naukowego ingerować w cudzą pracę, to by była zwykła uzurpacja, a także złamanie prawa" - dodał Machcewicz, przypominając, że wystawa jest "utworem, dziełem chronionym prawem autorskim, jest spójną całością historyczną, intelektualną i artystyczną, której każda część jest głęboko przemyślana i wiąże się z innymi". "Za wprowadzanie do niej zmian nieuzgodnionych z jej autorami grożą dyrektorowi Nawrockiemu konsekwencje finansowe, a nawet karne. W przypadku wprowadzenia zmian nieuzgodnionych z autorami, moją odpowiedzią - i innych autorów - będzie pozew sądowy. To może być ostatnia zapora przed arbitralnymi, politycznie motywowanymi zmianami w wystawie" - oświadczył.
Połączenie z Muzeum Westerplatte
Decyzję o utworzeniu MIIWŚ w Gdańsku ogłosił we wrześniu 2008 r. rząd Donalda Tuska. Muzeum zostało otwarte 23 marca. Przygotowaną przez czwórkę pracowników Muzeum, w tym Machcewicza, wystawę główną obejrzało od otwarcia placówki około 64 tysiące osób.
W pierwszych dniach kwietnia - mimo protestów dyrekcji, władz lokalnych i części środowiska naukowego oraz kulturalnego - ministerstwo kultury połączyło MIIWŚ z - powołanym przez siebie w grudniu 2015 r. Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 r. Automatycznie w MIIWŚ powołano nowego dyrektora, którym został Nawrocki, a dotychczasowa dyrekcja przestała pełnić swoje funkcje.
Czwórka autorów wystawy głównej MIIWŚ wielokrotnie publicznie apelowała o niewprowadzanie zmian na ekspozycji głównej placówki. W ostatnim czasie autorzy skierowali do nowego dyrektora pismo, w którym przypominali, że jakiekolwiek zmiany będą naruszeniem ich praw autorskich. Do pisma dołączyli ekspertyzę prawną. Tuż po powołaniu nowy dyrektor zlecił innemu zespołowi prawników przygotowanie ekspertyzy w tej sprawie. Zapowiedział, że jeśli tylko ekspertyza (powstaje - PAP) da mu taką możliwość, wprowadzi zmiany na wystawie.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze