"Groził, że nas zabije". "Czułam się nikim". Karolina Piasecka opowiada o piekle, które zgotował jej mąż
- Awantury rozpoczynał wieczorem. Np. w momencie, kiedy nie przyszłam sama i nie zbliżyłam się z mężem, bo on tego oczekiwał - powiedziała w programie "Skandaliści" żona byłego radnego PiS. Kobieta w kwietniu upubliczniła nagrania z awantur rodzinnych. - Niektórzy nazywają mnie celebrytką. O tym, co działo się w moim domu mówię tylko po to, aby otworzyć oczy innym kobietom w podobnej sytuacji.
- Myśli pani, że jest bohaterką? Takie pytanie na początku programu zadała Karolinie Piaseckiej prowadząca Agnieszka Gozdyra. - Wiele osób tak mówi ostatnio. Uświadomiłam sobie, że takich kobiet jest bardzo wiele. Spotykam wiele osób, które były mi znane, a teraz otwierają się i opowiadają mi swoje historie, które były przeżyte w dzieciństwie, albo teraz i są bardzo podobne do mojej - powiedziała żona byłego radnego PiS z Bydgoszczy.
Rodzajów przemocy było wiele
- Bardzo wstydziłam się mojej historii. Przez wstyd wiele razy zaniechałam szukania pomocy. Jesteśmy małżeństwem od 11 lat. Początkowo były to epizody - nazwę łagodnie - nieakceptowalnych zachowań. Dopiero teraz, po jakimś czasie, po tym jak opowiadam po raz kolejny moją historię, widzę, że tych rodzajów przemocy było bardzo wiele - podkreśliła Piasecka.
- To nie była tylko przemoc fizyczna, to była również przemoc finansowa. Musiałam przez wiele lat finansować podstawowe potrzeby rodziny: mieszkanie, jedzenie, ubiór dla siebie dla dzieci. Mąż nie dokładał się do życia. Rozwijał swoją firmę i tam wkładał pieniądze - opowiadała w programie.
- Później te rodzaje przemocy dochodziły. Dochodziła przemoc psychiczna, gdzie praktycznie codziennie byłam obrażana wyzwiskami. Wypierałam je z pamięci, nie chciałm ich powtarzać, bo te słowa zostawały we mnie - mówiła żona b. radnego.
"Codziennie oczekiwał zbliżeń"
W programie odtworzono fragment nagrania, które ujawniła Piasecka. Słychać na nim awanturę. Krzyki męża, wyzwiska i płacz kobiety.
- Rodzaj słów, które używał. Tak bolały, nie dość, że były w rodzaju męskim, to dodatkowo były tak zróżnicowane i tak wymyślane, że po prostu trudno w to uwierzyć - przyznała pani Karolina.
- Awantury rozpoczynał wieczorem np. w momencie, kiedy nie przyszłam sama i nie zbliżyłam się z mężem, bo on tego oczekiwał, oczekiwał tego codziennie. Jeśli np. z powodów zmęczenia po ciężkim dniu, albo powiedzmy zdrowotnych, odmawiałam, to po prostu tak wyglądała noc. Wyglądała jeszcze gorzej (niż na nagraniu - red.).
- On potrafił w taki sosób mówić godzinami do mnie, nie pozwalać mi spać w sypialni, po tym jak powiedziałam, że proszę go, że jestem zmęczona i chcę iść spać - relacjonowała to, co działo się latami w ich domu.
Przemocy doświadczyły także dzieci
Co wtedy działo się z dziewczynkami, bo macie dwie córeczki (obecnie w wieku 6 i 10 lat - red.)? Zapytała Agnieszka Gozdyra.
- Myślałam, że one spały wtedy w swoim pokoju, jednak po czasie okazało się, że słyszały bardzo wiele. Słyszały jak spadałam ze schodów - mąż mnie zrzucał. Słyszały jak potem głośno płaczę. Zaczęły to po pewnym czasie dopiero opowiadać babci. W pierwszym momencie bały się przyjść do mnie, do Rafała i powiedzieć o tym, że nie śpią w nocy.
- Otworzyły się przy babci i dopiero to, jak usłyszałam od mojej mamy, że dziewczynki nie śpią, uświadomiłam sobie, że to faktycznie nie jest bez echa dla nich, że one to słyszą - powiedziała Piasecka.
- Starsza córka pamięta jak mąż mówił, że nas zabije, że mnie zabije. Potrafił nawet w pewnym momencie do dziewczynek się zwrócić, że są "syfiarami", że mogą się wyprowadzać z domu - opowiadała.
- Dziewczynki były przerażone, starsza córka w sekundę była spakowana i gotowa do wyjścia. "Mamo musimy się wyprowadzić, tatuś tak powiedział. Nie możemy tu więcej mieszkać" - cytowała słowa swojej starszej córki Piasecka. - I wtedy stwierdziłam , że nie jest dobrze, że dziewczynki są również odbiorcami tej przemocy.
"Nazywają mnie celebrytką"
Co by pani powiedziała osobom, które mówią, że z takiej sytuacji to można wyjść wcześniej. I że może coś pani ubarwia, bo chce zrobić skandal na całą Polske i zemścić się na meżu. Bo są różne opinie - zapytała prowadząca program.
- Jest to niezwykle trudne. Bez pomocy bliskich, bez pomocy otoczenia, bez pomocy fachowej prawnika, jest to naprawdę bardzo trudne. Kobieta jest tak słaba, tak stłamszona przez... Ja się tak czułam - jak wielkie "nic" - opowiadała Piasecka.
- Ja nie mówię teraz tej mojej historii, żeby promować swoją osobę. Niektórzy nazywają mnie celebrytką, absolutnie mówię tę historię gośno tylko po to, aby właśnie inne kobiety zobaczyły, że niektóre sytuacje, zachowania są nieakceptowalne i trzeba o tym mówić i ważne, żeby mówiły o tym swoim bliskim - podkreśliła.
- Chciałabym podziękować mediom, że w sumie w ten sposób podeszły do tej sprawy. Media pomogły mi też uwierzyć w to, że to jest właściwa droga, bo zobaczyłam dopiero właśnie po tym, jak to nagranie zostało opublikowane. Wtedy dopiero dostałam wiele wiadomości od kobiet i ludzie uwierzyli, że faktycznie to, co się w moim domu dzieje i to co opowiadałam, to jest prawda - podkreśliła.
Mąż zaprzecza, oskarża żonę
Mąż Piaseckiej zaprzecza, że stosował wobec niej przemoc. W programie pokazano fragment rozmowy z Rafałem Piaseckim. Tłumaczy, że "te słowa były pod wpływem alkoholu, a po drugie moja małżonka, jako farmaceutka dosypała mi niedozwolonych środków farmaceutycznych. Czytała książki o tym, jak dyskredytować swojego mężczyznę".
Odnosząc się do zarzutu męża Piasecka powiedziała: "absolutnie niemożliwe". - Faktycznie pracuję w aptece, jednak na wszystkie środki, które wychodzą z apteki jest potrzebna recepta bądź zapotrzebowanie lekarza. Jest to tak restrykcyjnie przestrzegane, że nie ma możliwości. Osobiście, moralnie nie potrafiłabym czegoś takiego zrobić.
Na zewnątrz obrona wartości, w domu piekło
Ta sprawa zwróciła uwagę wielu, bo pani mąż to polityk. Ile osób ze "świecznika" zdawało sobie sprawę z tego co się dzieje - zapytała Gozdyra.
- Wiedzieli, wiedzieli. Jednak Rafał na zewnątrz udowadniał, że wszystko jest dobrze. Np. spotykaliśmy się w niedzielę na takich bardziej masowych spotkaniach, w sensie np. jakiś marsz w obronie życia i wtedy byliśmy uśmiechnięci, bo wiadomo dziewczynki, niedziela - powiedziała.
- W pewnym momencie nie mogłam się z tym pogodzić, że mąż na forum tak walczy o te wartości, a tych podstawowych zasad współfunkcjonowania w rodzinie nie potrafi zachować. I to nie było tak, że po alkoholu tak się zachowywał. On nie pił jakoś nadmiernie - przyznała.
- Nie znajduję wytłumaczenia dla jego dwóch osobowości. Jako narzeczeństwo uważałam, że jesteśmy idealną parą, że jest idealnym kandydatem na męża. Bardzo pracowity, pomocny i tak początkowo myślała moja rodzina. I dlatego mimo tego, że byliśmy bardzo młodzi i jak poinformowaliśmy rodzinę, że chcemy się pobrać, wszyscy się zgodzili, bo nie było żadnych przeciwwskazań ku temu - wspominała pani Karolina.
Pracowity człowiek z pomysłami, zaczynał prowadzić firmę, studiował, pomagał też rodzicom prowadzić firmę, pomagał w trudnych momentach - przyznała Piasecka.
- To, że mój jeszcze aktualny mąż jest z PiS nie ma znaczenia. Tak naprawdę osobowość, która stosuje przemoc zdarza się wszędzie. To nie jest problem polityczny tylko ludzki - podkreśliła.
Mąż dalej mnie nachodzi
- Minęły trzy miesiące od tej mojej decyzji, że odchodzę od niego. Na zakaz zbliżania się wciąż czekam. - Ja każdego dnia drżę. Tego zapewnienia, że jestem bezpieczna nie mam. Ale mam wsparcie policji, mogę zadzwonić w każdym momencie, oni są w kilka minut i nauczyłam się z tego korzystać.
Kobieta twierdzi, że mąż dalej ją nachodzi. - On pojawia się, mówi, że będzie codziennie pod moimi drzwiami. Powiedział, że będzie codziennie - jak będę wychodziła z pracy, jak będę wychodziła do marketu. Mówi, że będzie przychodził po dzieci do szkoły, mimo tego, że sąd postanowił, że dzieci mieszkają ze mną mówi, że i tak mi je odbierze. Nie czuję się w tym momencie bezpieczna - powiedziała Piasecka.
polsatnews.pl
Czytaj więcej