MON składa zawiadomienie na posłów PO za ich zawiadomienie ws. przekroczenia uprawnień przez MON
Minister Obrony Narodowej poinformował prokuraturę o złożeniu fałszywego zawiadomienia o przestępstwie przez posłów PO. Wcześniej powiadomili oni śledczych o przestępstwie przekroczenia przez MON uprawnień, które miało rzekomo polegać na ujawnieniu informacji niejawnych osobom nieuprawnionym.
"Posłowie PO składając zawiadomienie wiedzieli, że przestępstwa takiego nie popełniono. Zgodnie z art. 238 Kodeksu karnego fałszywe zawiadamianie o popełnieniu przestępstwa jest penalizowane, dlatego Minister Obrony Narodowej został zmuszony powiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez posłów PO" - poinformowała rzeczniczka prasowa MON mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz.
"Nie damy się zastraszyć"
- Zawiadomienie to akt desperacji z jego strony, nie damy się zastraszyć - powiedział w piątek poseł PO Cezary Tomczyk. Zapowiedział, że w przyszłym tygodniu Platforma zaprezentuje nowe wątki dot. przetargu na śmigłowce dla wojska.
Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak mówił, w podobnym tonie. - To jest próba zastraszenia i szantażu. Ministerstwo Obrony jest w odmętach szaleństwa- skwitował Siemoniak - stwierdził w "Graffiti Popołudniowym" w Polsat News.
W środę PO zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z przetargiem na śmigłowce dla wojska. Chodzi o dostęp do dokumentacji byłego przewodniczącego podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej dr. Wacława Berczyńskiego, jego zastępcy dr. Kazimierza Nowaczyka i byłego szefa gabinetu politycznego MON i rzecznika ministerstwa Bartłomieja Misiewicza.
- Tonący brzytwy się chwyta, to pierwszy przypadek, kiedy zdziwienie i potępienie budzi fakt, że opozycja wypełnia swoją funkcję kontrolną wobec rządu. Działanie szefa MON nic jednak nie zmieni; liczba faktów, które pogrążają Antoniego Macierewicza jest ogromna - powiedział Tomczyk, odnosząc się do zawiadomienia prokuratury przez szefa MON.
"Zdają sobie sprawę z powagi sytuacji"
Według Tomczyka dokumenty, które posłowie PO dostali z resortu obrany pokazują, że były przewodniczący podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej dr Berczyński, wbrew temu, co twierdzi MON, miał dostęp do dokumentów przetargowych i brał udział w negocjacjach z Francuzami dot. zakupu śmigłowców Caracal.
Zdaniem posła PO, zarówno MON, jak i Berczyński "zdają sobie sprawę z powagi sytuacji". - Stąd ucieczka pana Berczyńskiego i takie a nie inne kroki ze strony ministerstwa obrony - powiedział Tomczyk.
Poseł PO przypomniał, że Berczyński w kwietniu zrezygnował z kierowania podkomisją, która ponownie bada przyczyny katastrofy smoleńskiej, a także z przewodniczenia radzie nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w Łodzi. Wcześniej Berczyński udzielił wywiadu "Dziennikowi Gazecie Prawnej", w którym powiedział m.in., że to on "wykończył Caracale".
"Będą nowe wątki"
- Analizujemy wiele dokumentów dotyczących przetargu na śmigłowce wielozadaniowe, tam na bieżąco pojawiają się nowe wątki, w miarę jak czytamy te dokumenty i analizujemy je - dodał poseł PO.
Jak dodał, sprawa okazała się na tyle poważna, że w sprawie zakupu śmigłowców dla wojska postępowanie wszczęła z urzędu prokuratura w Szczecinie.
MON już w poniedziałek MON zapowiedziało, że jeśli PO zawiadomi prokuraturę ws. rzekomego przekroczenia uprawnień przez szefa resortu obrony - w związku z ujawnieniem tajemnic wojska - ministerstwo złoży wniosek o ściganie posłów PO za złożenie fałszywego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
W ubiegłym tygodniu pięcioro posłów PO: Cezary Tomczyk, Marcin Kierwiński, Joanna Kluzik-Rostkowska, Cezary Grabarczyk i Mariusz Witczak odwiedziło MON, gdzie przeglądało dokumenty związane z postępowaniem na śmigłowce, w którym poprzedni rząd wskazał maszyny H225M Caracal produkcji Airbus Helicopters; do realizacji umowy nie doszło. Po wizycie politycy PO poinformowali, że do akt związanych z postępowaniem mieli dostęp: dr Wacław Berczyński, Kazimierz Nowaczyk i Bartłomiej Misiewicz - osoby, które nie zostały zweryfikowane przez polskie służby specjalne i nie miały certyfikatów bezpieczeństwa.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze