"Armia nie została zaopatrzona nawet w jeden porządny helikopter, mimo zapewnień ministra"
MON zagroziło wnioskiem o ściganie posłów PO, jeśli Platforma zawiadomi prokuraturę ws. rzekomego przekroczenia uprawnień przez szefa resortu obrony. - Reakcja MON świadczy o rozpaczliwiej próbie obrony ministra, który nie jest do obrony w tej sprawie - powiedział w "Graffiti" w Polsat News poseł PO Rafał Grupiński.
- Udostępniono kilkanaście tysięcy stron dokumentów trzem pracownikom, którzy nie mieli certyfikatów dostępu do tajnych i ściśle tajnych dokumentów. Pytanie, na jakiej podstawie została ona im udostępniona dokumentacja przetargowa, objęta ochroną tajności - stwierdził polityk Platformy.
W jego przekonaniu sprawa jest "nie tylko bulwersująca ze względu na oświadczenie Berczyńskiego, że to on załatwił Franców w tym przetargu", ale również "bardzo niepokojąca dla rządu, bo może być podstawą do dużego odszkodowania dla Francji".
"Zawiadomienia to nasz obowiązek"
Pytany przez Dariusza Ociepę, kto wygra "wyścig na zawiadomienia", odpowiedział że Zbigniew Ziobro, zaznaczając, że mówi to z sarkazmem.
- Niestety nie wygra prawda, rzetelność, dowody, tylko decyzja polityka, który stoi na czele prokuratury. Składamy zawiadomienia do prokuratury, bo taki jest nasz obowiązek, gdy widzimy aferę Macierewicza w całej okazałości, przekroczenie prawa. To kwestia 13,5 mld zł, które miały zostać wydane na polską armię, a nie została ona zaopatrzona nawet w jeden porządny helikopter, mimo zapewnień ministra - ocenił Grupiński.
Poseł pytany był również o propozycję Platformy ws. programu 500+. - Dzisiaj najważniejsza jest zachęta do zakładania i poszerzania rodziny o dzieci. Późny wiek, w którym Polki zaczynają posiadać dzieci, powoduje, że potem ta dzietność jest generalnie mniejsza. Budujemy w ten sposób model 2+1. Zachęta na pierwsze dziecko powinna być największa. Tak jest w krajach zachodnich, chociażby w Anglii. Tam później ta kwota się zmniejsza - odpowiedział Grupiński.
Wniosek do Ziobry
W poniedziałek PO złożyła wniosek do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, dając prokuraturze 48 godzin, aby z urzędu zajęła się sprawą przekroczenia uprawnień w pełnieniu obowiązków przez szefa MON, w związku z ujawnieniem tajemnic wojska.
Według posłów do akt związanych z postępowaniem na śmigłowce - Caracale - dostęp mieli: były szef podkomisji smoleńskiej dr Wacław Berczyński, jego zastępca Kazimierz Nowaczyk i b. szef gabinetu politycznego MON Bartłomiej Misiewicz - osoby, które - zdaniem PO - nie zostały zweryfikowane przez polskie służby specjalne i nie miały certyfikatów bezpieczeństwa.
Resort zaprzecza
Informacjom tym zaprzeczyło Ministerstwo Obrony Narodowej. W komunikacie MON stwierdza, że "zgodnie z art. 34 ust. 5 pkt 2 ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 r. o ochronie informacji niejawnych m.in. minister obrony narodowej może wyrazić pisemną zgodę na udostępnienie informacji niejawnych o klauzuli +tajne+ lub +ściśle tajne+ osobie, wobec której wszczęto poszerzone postępowanie sprawdzające". Jak podkreślił resort wszystkie - wymieniane przez PO - osoby "w chwili zapoznawania się z dokumentami dotyczącymi przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla polskiej armii posiadały stosowne upoważnienia, a poszerzone postępowania sprawdzające były prowadzone przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego".
Polsat News, PAP
Czytaj więcej
Komentarze