"Zgubili" 82-letnią Polkę. Skandal w belgijskim szpitalu
Kobieta została w sobotę przyjęta do szpitala Brugmann w Brukseli z podejrzeniem udaru. Trafiła na oddział geriatryczny. Dzień później zaginęła. Rodzina rozpoczęła poszukiwania. 82-latkę cierpiąca na demencję udało się odnaleźć dopiero we wtorek rano. Okazało się, że przez półtorej doby była zamknięta na schodach ewakuacyjnych budynku.
Szpital nie poinformował rodziny o zaginięciu pacjentki. Jej zniknięcie podczas odwiedzin zauważył dopiero jeden z krewnych. Nie mógł jednak z nikim porozmawiać ani zgłosić zaginięcia kobiety, bo na oddziale nie było nikogo z personelu. - Kompletne pustki i brak nadzoru. Każdy mógł wejść i wyjść. Jeden z pacjentów wołał o pomoc, ale nikt do niego nie przychodził - powiedziała RMF FM wnuczka Bożeny G. W końcu udało się porozmawiać z jedną z pielęgniarek, jednak kobieta nic nie wiedziała, a na domiar złego niezbyt przejęła się sytuacją.
Rodzina, która na stałe mieszka w Belgii, na własną rękę zaczęła więc poszukiwania kobiety w szpitalu. Nie przyniosły one jednak rezultatu, więc bliscy 82-latki zgłosili jej zaginięcie na policji. Informacja o zaginionej trafiła do wszystkich komisariatów policji w Brukseli, do szpitali oraz środków transportu publicznego.
Poszukiwania nie przyniosły rezultatu
Dzień po zaginięciu rodzina przeszukała okolice szpitala. - Pytaliśmy ludzi, zaglądaliśmy do okolicznych kafejek, pokazywaliśmy zdjęcie babci - powiedział wnuk Bożeny G. Jednak i one nie przyniosły rezultatu. Przejrzano również szpitalny monitoring, nie było na nim jednak widać, żeby starsza pani opuściła szpital.
Wnuczka zaginionej straciła w końcu cierpliwość i postanowiła skontaktować się z konsulatem RP w Brukseli. Rodzina dopiero tam w końcu otrzymała wsparcie. - Po raz pierwszy w tych dramatycznych chwilach czuć było empatię, padają dobre słowa i konkretna propozycja pomocy - relacjonowała w rozmowie z reporterami radia wnuczka pani Bożeny.
"To bardzo, bardzo poważny błąd i niedopatrzenie"
Starsza kobietę udało się odnaleźć dopiero we wtorek nad ranem. Okazało się, że nigdy nie opuściła szpitala, chociaż początkowo jedna z pielęgniarek, starała się wmówić krewnym kobiety, że babcia sama zgłosiła się na pogotowie. Kobieta cierpi jednak na demencję, nie zna języka, więc te tłumaczenia nie przekonały wnuczki kobiety.
Inna wersję wydarzeń przedstawił dopiero szef oddziału geriatrycznego, który poinformował, że pacjentkę przez przypadek znaleziono na schodach prowadzących do wyjścia ewakuacyjnego. Ordynator przyznał, że zaistniała sytuacja "to bardzo, bardzo poważny błąd i niedopatrzenie" i jest mu za niego wstyd. Jednocześnie starał się zrzucić winę na ochronę, która miała przeszukać budynek oraz na braki w personelu. Lekarz poinformował, że drzwi do oddziału geriatrycznego prowadzące do wyjścia ewakuacyjnego powinny być zamknięte, ale były otwarte. Co więcej przyznał również, że zaginięcie pacjenta z demencja nie zdarzyło się w tym szpitalu po raz pierwszy.
Rodzina 82-latki zarzuca szpitalowi poważne zaniedbania, jest oburzona tym co przytrafiło się seniorce rodu oraz faktem jak zostali potraktowani gdy zauważyli zaginięcie kobiety. Wynajęli więc adwokata i zamierzają wytoczyć szpitalowi sprawę sądową.
RMF FM, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze