"Nie wolno karać za nieprzyjęcie odznaczenia". Kosiniak-Kamysz ws. konsula honorowego w Meksyku
Nie wolno karać nikogo za to, że nie chce przyjąć odznaczenia; MSZ ma chyba większy problem w Ohio niż w Meksyku, to tam powinna być szybka reakcja - ocenił w środę lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
W środę na briefingu w Warszawie spytano lidera PSL, jak ocenia odwołanie z funkcji Konsula Honorowego RP w Tulancingo (Meksyk) Alberto Stebelskiego-Orlowskiego. W kwietniu konsul odmówił przyjęcia Krzyża Oficerskiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej z rąk prezydenta Andrzeja Dudy.
- Widać, że mamy od pewnego czasu problem z konsulami honorowymi. To jest funkcja honorowa, nigdy nie słyszałem takiego zamieszania jak ostatnio. Nie wolno karać osób za to, że nie zgadzają się i nie chcą przyjąć odznaczenia. To nie jest powód, by kogoś wyrzucać. Dużo większym powodem są publikacje zdjęć niedopuszczalnych, obrzydliwych i mówiłbym to odnośnie każdego, kto zostałby tak przedstawiony - powiedział w środę szef ludowców.
Nawiązał w ten sposób do sprawy grafiki przedstawiającej Donalda Tuska w mundurze SS, zamieszczonej w mediach społecznościowych na profilu konsul honorowej RP w Ohio (USA) Marii Szonert-Biniendy.
"Większy problem w Ohio niż w Meksyku"
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że decyzje dot. konsulów honorowych podejmuje MSZ. - I widać, że ma chyba większy problem w Ohio niż w Meksyku; tam powinna być szybka reakcja - dodał.
W sobotę pełnomocnik Donalda Tuska, mec. Roman Giertych skierował wniosek do prokuratury o wszczęcie postępowania w sprawie znieważenia szefa Rady Europejskiej przez konsul honorową RP w Ohio. Szonert-Binienda oddała się do dyspozycji ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego; została zawieszona w pełnieniu obowiązków. Dalsze decyzje mają zapaść po powrocie szefa MSZ z Australii, gdzie obecnie przebywa z wizytą.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze