Otworzyli radiowóz, by pożegnał się z matką. Wskoczył w kajdankach do Warty
Od ponad doby kilkuset policjantów szuka mężczyzny, który w kajdankach rzucił się do Warty w Radzewicach w Wielkopolsce. Chciał uciec przed policjantami, którzy zatrzymali go do odbycia kary. Do odsiedzenia miał 14 miesięcy, wybrał desperacką ucieczkę, której według policji, mógł nie przeżyć. W piątek poznaliśmy szczegóły ucieczki.
Doszło do niej w czwartek wieczorem. Michał F. był skazany za uprawę i posiadanie marihuany, ale nie zgłosił się do więzienia. Zatrzymano go w pobliżu jego domu. Nie stawiał oporu, ale dla bezpieczeństwa założono mu kajdanki.
- Policjanci na prośbę matki tego mężczyzny pozwolili jej pożegnać się z synem. Kiedy kobieta zbliżyła się do radiowozu, kiedy drzwi auta zostały uchylone, on odepchnął matkę i rzucił się do ucieczki - poinformował Andrzej Borowiak z Wielkopolskiej Policji.
Mężczyzna uciekał w stronę Warty, ścigało go troje policjantów. Gdy F. dobiegł do brzegu rzeki, wskoczył do wody. Przez całą noc i dzień szukało go ponad stu policjantów i drugie tyle strażaków. Na miejsce ściągnięto łodzie, płetwonurków i tropicieli z psami.
Znał rzekę, często wędkował
- Warta jest bardzo trudną rzeką do prowadzenia działań, szczególnie w tym miejscu. Są zakręty i bardzo silny nurt - przekazał Piotr Mądry z Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu.
Michał F. wskoczył skuty kajdankami do lodowatej wody o temperaturze kilku stopni. Eksperci są zdania, że najprawdopodobniej utonął.
- Mija kilka minut i następuje hipotermia - powiedział Mariusz Szymański, płetwonurek.
Uciekinier kiedyś był strażakiem, służył w miejscowej ochotniczej straży pożarnej. Często chodził na ryby. Wiedział, że rzeka jest bardzo niebezpieczna.
Sprawdzą, czy zachowano procedury
Komendanci wielkopolskiej i miejskiej policji w Poznaniu polecili sprawdzić, czy funkcjonariusze z Mosiny zachowali procedury przy zatrzymywaniu 29-latka z Radzewic.
Polsat News, PAP
Czytaj więcej
Komentarze