Na Jasną Górę pielgrzymowały Rodziny Katyńskie i motocykliści upamiętniający Kresy

Polska

- Rodziny Katyńskie są głęboko zakorzenione w tej tragedii i starają się nie tylko przeżywać ją sami, najbliżsi tamtych czasów, ale także w to wszystko wprowadzić pokolenia następnych - powiedział kapelan Federacji Rodzin Katyńskich ks. kmdr Janusz Bąk. Uczestnicy 27. Pielgrzymki Rodzin Katyńskich oraz XIV Motocyklowego Zlotu Gwiaździstego modlili się w niedzielę na Jasnej Górze w Częstochowie.

- Tragiczne wydarzenia, które miały miejsce w Katyniu, Charkowie, Miednoje, są rozdziałem martyrologium Polski, który nie może być zapomniany. Ta żywa pamięć powinna być zachowana jako przestroga dla przyszłych pokoleń. Katyń to nie tylko straszliwa zbrodnia wykonana w majestacie sowieckiego prawa, to również kłamstwo powtarzane tysiące razy - mówił kaznodzieja.

 

Od soboty do najsłynniejszego polskiego sanktuarium zjeżdżali z całej Polski oraz z Czech, Hiszpanii, Litwy oraz Węgier uczestnicy XIV Motocyklowego Zlotu Gwiaździstego im. Księdza Ułana Zdzisława Jastrzębiec Peszkowskiego. Ponad 10 tys. motocyklistów rozpoczęło w ten sposób sezon motocyklowy na polskich drogach i modliło się o bezpieczną jazdę.

 

 

Strażnicy polskiego dziedzictwa 

 

Jak co roku, motocykliści przywieźli ze sobą tysiące maskotek dla dzieci w sierocińcach na Kresach Rzeczypospolitej. Podczas Jasnogórskiego Zlotu przeprowadzana jest też kwesta na rzecz Kresowian, jest to bowiem okazja, aby zwrócić uwagę na Polaków żyjących na dawnych ziemiach Rzeczpospolitej.

 

- Jest potrzeba, żeby umocnić ich materialnie, a przez te dary też pokazać im, że ich kochamy, że im dziękujemy za to, że oni są ambasadorami, strażnikami polskiej kultury, dziedzictwa - powiedział ks. hm. Dariusz Stańczyk, proboszcz parafii św. Trójcy w Tobolsku na Syberii, a także komandor Rajdu Katyńskiego i prezes Stowarzyszenia Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński.

 

Jak podkreślił, uczestnicy Międzynarodowych Rajdów Katyńskich zawożą tysiące maskotek dla sierocińców na Wschodzie - nie tylko polskich, ale też białoruskich, rosyjskich, ukraińskich, a pieniądze ze sprzedawanych dziś znaczków i gadżetów motocyklowych przeznaczone są na pomoc dla Polaków na Wschodzie.

 

Zbrodnia katyńska

 

Po sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939 r. w niewoli sowieckiej znalazło się około 250 tys. polskich jeńców, w tym ponad 10 tys. oficerów. Na początku października 1939 r. władze sowieckie zaczęły zwalniać część jeńców-szeregowców. W tym samym czasie podjęto decyzję o utworzeniu dwóch "obozów oficerskich" w Starobielsku i Kozielsku oraz obozu w Ostaszkowie, przeznaczonego dla funkcjonariuszy policji, KOP i więziennictwa.

 

Pod koniec lutego 1940 r. w obozach więziono 6 192 policjantów i funkcjonariuszy wyżej wymienionych służb oraz 8 376 oficerów. Wśród uwięzionych znajdowała się duża grupa oficerów rezerwy, powołanych do wojska w chwili wybuchu wojny. Większość z nich reprezentowała polską inteligencję - lekarze, prawnicy, nauczyciele szkolni i akademiccy, inżynierowie, literaci, dziennikarze, działacze polityczni, urzędnicy państwowi i samorządowi, ziemianie. Do obozów trafili też kapelani katoliccy, prawosławni, protestanccy oraz wyznania mojżeszowego.

 

Decyzja na najwyższym szczeblu

 

Decyzja o wymordowaniu polskich jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz Polaków przetrzymywanych w więzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej zapadła na najwyższym szczeblu sowieckich władz. Podjęło ją 5 marca 1940 r. Biuro Polityczne KC WKP(b) na podstawie pisma, które ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ławrientij Beria skierował do Stalina. Szef NKWD, oceniając w nim, że wszyscy wymienieni Polacy "są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej", wnioskował o rozpatrzenie ich spraw w trybie specjalnym, "z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelanie".

 

Po trwających miesiąc przygotowaniach, 3 kwietnia 1940 r. rozpoczęto likwidację obozu w Kozielsku, a dwa dni później obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. Przez następnych sześć tygodni Polacy wywożeni byli z obozów grupami do miejsc kaźni. Z Kozielska 4 404 osób przewieziono do Katynia i zamordowano strzałami w tył głowy. 3 896 jeńców ze Starobielska zabito w pomieszczeniach NKWD w Charkowie, a ich ciała pogrzebano na przedmieściach miasta w Piatichatkach. 6 287 osób z Ostaszkowa rozstrzelano w gmachu NKWD w Kalininie, obecnie Twer, a pochowano w miejscowości Miednoje. Łącznie zamordowano 14 587 osób. Spośród jeńców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa ocalała grupa 448 osób (według innych źródeł 395). Byli to ci, których przewieziono do utworzonego przez NKWD obozu przejściowego w Pawliszczew Borze, a następnie przetransportowano do Griazowca.

 

Mord masowy i deportacja

 

W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r., kiedy NKWD mordowało polskich jeńców i więźniów, ich rodziny stały się ofiarami masowej deportacji w głąb ZSRS przeprowadzonej przez władze sowieckie. Według danych NKWD w czasie dokonanej wówczas wywózki zesłano łącznie około 61 tys. osób, głównie do Kazachstanu.

 

Informację o odkryciu masowych grobów w Katyniu Niemcy podali oficjalnie na konferencji prasowej w Berlinie 13 kwietnia 1943 r. Dziś to symboliczna rocznica zbrodni. 15 kwietnia 1943 r. w odpowiedzi Sowieckie Biuro Informacyjne ogłosiło, że polscy jeńcy byli zatrudnieni na robotach budowlanych na zachód od Smoleńska i "wpadli w ręce niemieckich katów faszystowskich w lecie 1941 r., po wycofaniu się wojsk sowieckich z rejonu Smoleńska". Komunikat stwierdzał: "Niemieckie zbiry faszystowskie nie cofają się w tej swojej potwornej bredni przed najbardziej łajdackim i podłym kłamstwem, za pomocą którego usiłują ukryć niesłychane zbrodnie, popełnione, jak to teraz widać jasno, przez nich samych". Ujawnienie zbrodni przez Niemców posłużyło Sowietom za pretekst do zerwania stosunków dyplomatycznych z rządem polskim w Londynie.

 

Kapelan Rodzin Katyńskich

 

Patron spotkania, ks. Zdzisław Peszkowski (1918-2007) był sanoczaninem, uczestnikiem kampanii wrześniowej 1939 r. Wzięty do niewoli sowieckiej, był więziony w obozie w Kozielsku, Pawliszczew Borze i Griazowcu. Z Armią Andersa przeszedł szlak bojowy od ZSRR przez Bliski Wschód, Włochy i Anglię. Po II wojnie światowej studiował na Zachodzie. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1954 r. Wykładał teologię pastoralną, literaturę i język polski.

 

W połowie lat 90. został kapelanem m.in. Rodzin Katyńskich. Był założycielem i prezesem Fundacji Golgota Wschodu. Walczył o pamięć o pomordowanych przez Sowietów. Dzięki jego staraniom udało się m.in. doprowadzić do końca budowę cmentarzy w miejscu pochówku polskich ofiar w Katyniu, Miednoje i Charkowie.

 

PAP

dro/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie