Zakończyło się referendum w Turcji. Cząstkowe wyniki po myśli Erdogana. Opozycja zarzuca liczne oszustwa

Świat

W Turcji zakończyło się głosowanie w referendum, które ma zatwierdzić wprowadzone do konstytucji poprawki zmieniające ustrój polityczny Turcji z parlamentarnego na prezydencki. 51,3 proc. wyborców opowiedziało się za zmianą systemu - podała agencja prasowa Anatolia po przeliczeniu 99 proc. głosów. Opozycyjne tureckie media alarmują, że w wielu przypadkach doszło do fałszerstw.

Do wzięcia udziału w referendum uprawnionych było ok. 55,3 mln osób. Ponad 167 tys. lokali wyborczych otwartych było do godz. 15 czasu polskiego na wschodzie Turcji i do 16 w pozostałej części kraju. Turcy za granicą głosowali wcześniej.

 

Telewizja Haberturk poinformowała, że frekwencja wyniosła ok. 86 proc.

 

"Wierzę w demokratyczny zdrowy rozsądek mojego narodu"

 

- To referendum nie jest zwykłym głosowaniem (...) ma ono zadecydować o zmianie systemu rządów. Wierzę, że nasz naród opowie się za szybszym rozwojem, a nawet skokiem naprzód. Wierzę, że mój naród przy podejmowaniu decyzji dokona kroku ku przyszłości - powiedział

prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan dziennikarzom.

 

- Wierzę w demokratyczny zdrowy rozsądek mojego narodu - dodał.

 

Zgodnie z propozycjami zmian prezydent miałby być jednocześnie szefem państwa i rządu, mógłby sprawować władzę za pomocą dekretów, a także rozwiązywać parlament; wzrósłby też jego wpływ na wymiar sprawiedliwości.

 

W zamieszkanej głównie przez Kurdów prowincji Diyarbakir w wiejskiej szkole służącej jako punkt wyborczy doszło do strzelaniny. Dwie osoby zginęły, a jedna została ranna. Przyczyny incydentu nie są znane.

 

Opozycyjne media: dochodziło do fałszerstw

Według dziennikarza Polsat News Tomasza Lejmana, który relacjonuje to, co dzieje się w Turcji, opozycyjne media alarmują, że podczas głosowania doszło do licznych fałszerstw. Według dziennikarzy, wiele osób zostało zmuszonych do głosowania na "tak", zabraniano też głosującym wchodzenia do kabin.

 

 

Wiceszef głównego opozycyjnego ugrupowania w Turcji, Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP), powiedział, że podczas niedzielnego głosowania w referendum ws. zmiany systemu rządów z parlamentarnego na prezydencki były podejmowane nielegalne działania na rzecz rządu.

 

 

- Wiele nielegalnych działań jest obecnie podejmowanych na rzecz rządu, ale "nie" (w referendum) w końcu zwycięży - powiedział Erdal Aksunger dziennikarzom w siedzibie partii w Ankarze. Odniósł się - jak podaje agencja Reutera - do decyzji komisji wyborczej o przyjmowaniu niepodstemplowanych kart do głosowania.

 

- Najwyższa Komisja Wyborcza zawiodła, pozwalając na oszustwa w referendum - powiedział wcześniej inny wiceszef CHP Bulent Tezcan.

 

Na kilka godzin przed zamknięciem lokali do głosowania Najwyższa Komisja Wyborcza poinformowała na swej stronie internetowej, że jako ważne będzie liczyła głosy, które nie zostały podstemplowane przez władze, chyba że zostaną wykazane oszustwa.

 

PAP, Polsat News

pam/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie