Berczyński: to ja wykończyłem caracale
- Nie wiem, czy pani wie, ale to ja wykończyłem caracale. Znam się na tym, znam się na śmigłowcach, znam się na lotnictwie. Pamiętam, jak przeczytałem o tych caracalach, o tym, że polski rząd zamierza je kupić, to mi włosy stanęły dęba - powiedział szef podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy pod Smoleńskiem, dr Wacław Berczyński w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Berczyński wspomniał o Caracalach zapytany, czy został przez szefa MON obsadzony na stanowisku prezesa rady nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych (WZL) nr 1 w Łodzi, (które remontują śmigłowce - red.), by mieć ułatwioną pracę w podkomisji i móc przeprowadzać badania.
- Powiedziałem w tygodniku "wSieci", że to jest przekręt, że Polska nie może tak strasznie przepłacać – i się zaczęło. To był kwiecień 2015 r., jeszcze rządziła PO. Potem wybory wygrało PiS, ministrem obrony został Antoni Macierewicz, który powiedział: bądź moim pełnomocnikiem w sprawie śmigłowców. I tak, krok po kroku, zaproponowano mi, bym włączył się w pracę w WZL w Łodzi, w których powstają właśnie helikoptery. I powiem pani, że z przyjemnością się zgodziłem - mówił Berczyński.
Szef podkomisji smoleńskiej wyjaśnił, że w WZL "został wybrany na prezesa rady nadzorczej" i zarabia 3 tys. zł. - Nie jestem papierowym prezesem. I zaręczam pani, że nie robię tego dla pieniędzy. W Boeingu zarabiałem 100 dol. za godzinę, więc w zasadzie nie ma o czym mówić. Kilka lat temu w Stanach przeszedłem na emeryturę - wyjaśnił.
W maju na WAT kolejne spotkanie o katastrofie smoleńskiej
Berczyński zapowiedział również, że w maju na WAT odbędzie się spotkanie dotyczące katastrofy smoleńskiej, gospodarzem będzie rektor WAT i wiem, że będzie zapraszał wszystkich zainteresowanych tematem - mówi pytany przez "DGP", czy jest możliwość, by spotkał się z Maciejem Laskiem.
"Kilka lat temu była konferencja na UKSW, na którą zostali zaproszeni ówczesny szef MSW Jerzy Miller i jego ludzie. Nie przyszli. Chciałem rozmawiać. Proszę pamiętać, że wtedy PiS był w opozycji. W maju, w Wojskowej Akademii Technicznej będzie zorganizowane spotkanie dotyczące katastrofy smoleńskiej" - powiedział dr Wacław Berczyński, przewodniczący podkomisji ds. ponownego badania katastrofy smoleńskiej, w piątkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej". Była to odpowiedź na pytanie, czy jest możliwość, by spotkał się z Maciejem Laskiem, członkiem państwowej komisji, która w latach 2010-11 badała katastrofę smoleńską.
"Nie zgadujemy, nie fantazjujemy"
Pytany, czy dopilnuje, by na spotkanie na WAT zostali zaproszeni Miller i Lasek oraz kilku innych członków tamtej komisji, Berczyński odpowiedział, że gospodarzem spotkania będzie rektor WAT. "I wiem, że będzie zapraszał wszystkich zainteresowanych tematem. Sam nikogo nie będę zapraszał indywidualnie (...)" - zadeklarował.
Odnosząc się do zaprezentowanego w poniedziałek filmu prezentującego ustalenia podkomisji, której przewodniczy, Berczyński podkreślił: "Cytujemy tylko to, co mamy absolutnie udokumentowane. Nie zgadujemy, nie fantazjujemy".
"Bardzo pilnuję tego, by mówić, że nie jestem do końca pewny, że był zamach. Ale jednak bardzo wiele na to wskazuje" - podkreślił.
"Mam pewność, że samolot rozpadł się w powietrzu"
Dodał, że jeśli chodzi o sprowadzanie maszyny przez rosyjskich kontrolerów, to w 90 proc. jest pewien, że działali umyślnie. Pytany, ile procent pewności ma co do tego, że w samolocie wybuchł ładunek, odpowiedział: "podobnie". "Natomiast mam zdecydowanie większą pewność, jeśli chodzi o rozpad samolotu w powietrzu. (...) Blisko 100 proc., że samolot rozpadł się w powietrzu, a nie na skutek uderzenia w brzozę. Nie! Mam 100 proc. pewności, ze rozpadł się w powietrzu" - powiedział Berczyński.
Podkomisja, którą kieruje Berczyński, działa od lutego 2016 r. W poniedziałek, w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej, zaprezentowała ona wyniki badań przeprowadzonych w ciągu ostatniego roku. Dziennikarzom zgromadzonym na Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie zaprezentowano 42-minutowy film z nagranym komentarzem lektora. Podkomisja stwierdziła m.in., że polski Tu-154M w Smoleńsku został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą.
gazetaprawna.pl, PAP
Czytaj więcej
Komentarze