"Majstrują przy rzeczach, które nie wymagają zmiany" - sędzia Kamińska w #DorotaGawrylukZaprasza o reformie sądownictwa

Polska

- Podstawowym problemem sądów jest zbyt duża ilość spraw, a nawet sposób wybierania Krajowej Rady Sądownictwa, jednak proponowane przez władzę wykonawczą projekty, do naprawy w tym zakresie nie zmierzają - powiedziała sędzia Irena Kamińska w programie #DorotaGawrylukZaprasza. - Majstrują przy rzeczach, które zmiany nie wymagają - dodała prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis.

Kamińska przypomniała, że w środowisku sędziowskim jest przekonanie, że wiele rzeczy wymaga naprawy i w zapowiedziach projektów przedstawionych przez ministra Ziobrę "był szereg propozycji akceptowanych i chwalonych przez sędziów", jednak obecne propozycje sposobu procedowania spraw nie przyspieszają, lecz odwrotnie.

 

- Nie czuję się ofiarą zamachu (na niezależność sędziów - red.) - zaczęła wypowiedź druga z zaproszonych gości, sędzia Barbara Piwnik. - Niewątpliwie zmiany są potrzebne. Ja nie zaczynałabym od reformowania KRS, natomiast jest szereg problemów, poczynając od różnych procedur do ilości spraw, które zalewają sądy - dodała.

 

"Dyskusje na temat asystentów sędziów mogą być równie emocjonalne, jak wokół KRS"

 

Była minister sprawiedliwości wyraziła przekonanie, że potrzeba również innych zmian. - Może to niepopularne co powiem, ale jest duża liczba asystentów, którzy współpracując z sędziami nie wykonują czynności na własne konto i pod swoim nazwiskiem. To się łączy z dochodzeniem do zawodu sędziego. To jest pole do zmian, a dyskusje na ten temat mogą być równie emocjonalne, jak wokół zmian w KRS - przekonywała.

 

Sędzia Kamińska podkreśliła, że "gdy słucha się argumentów PiS za reformą, można odnieść wrażenie, że służy ona obywatelom". - Proszę mi jednak powiedzieć, jaką obywatel będzie miał korzyść z tego, że sędziów do KRS będą wybierać politycy - spytała.

 

Jej zdaniem skutki podobnych działań najlepiej widać na Trybunale Konstytucyjnych.

 

"Niezależni nie zostaną wskazani"

 

- Sędziom wybranym do KRS w określony sposób trudno będzie zachować niezależność. Tacy, którzy z a priori mogliby być niezależni, nie zostaną wskazani - stwierdziła.

 

Przypomniała, że marszałek Sejmu sam wybierze ze zgłoszonych mu kandydatów tych, którzy zostaną przedstawieni Sejmowi do głosowania. - To całkowicie poza jakąkolwiek demokratyczną kontrolą, bo tam nie ma żadnych kryteriów. Marszałek sam będzie dokonywał jednoosobowo selekcji tych kandydatów i przedstawiał ich Sejmowi - argumentowała Kamińska.

 

- Tak słabo jest z niezawisłością sędziów, że od razu po wskazaniu przez polityków ją tracą - zapytała autorka programu Dorota Gawryluk.

 

- Myślę, że na 10 000 osób znajdzie się 15 takich, które za cenę szybkiego rozwoju kariery podporządkują się - odpowiedziała sędzia Kamińska.

 

"Mojej niezawisłości nic nie zagroziło i nie zagrozi"

 

Przypomniała, że w proponowanym kształcie, KRS będzie składała się z dwóch zgromadzeń i "aby przyjąć uchwałę wiążącą, oba muszą głosować zgodnie". - A w tym pierwszym zgromadzeniu są sami politycy i tylko dwóch sędziów. Więc nawet jeżeli tych 15 sędziów nie wyrazi na coś zgody lub będzie chciało o czymś zdecydować, to te pierwsze zgromadzenie będzie mogło bardzo łatwo to zablokować - oceniła.

 

- To jak to się stało, że przy sprawnie działającej Krajowej Radzie Sądownictwa mogą być ci sędziowie, których wybór do (nowej) KRS zagrozi nam wszystkim (bo mogą stracić niezależność – red.) - skomentował Barbara Piwnik.

 

Zapewniła, że jej niezawisłości nie zagroziło i nie zagrozi nin, natomiast "testem na niezawisłość" sędziów mogą być wkrótce sprawy dotyczące zmian w emeryturach byłych funkcjonariuszy SB.

 

- Nowe decyzje spowodują, że szereg osób będzie odwoływać się w sądach i sędziowie będą musieli podejmować decyzje takie jak np. w sprawie dzieci generała Petelickiego, którym może być zabrana ta emerytura. Wtedy przyjdzie do wykazywania, czy ktoś zasłużył się także po zmianach ustrojowych i trzeba będzie tę emeryturę przywrócić - powiedziała.

 

 

"Chodziło o zinstrumentalizowanie wiary"

 

W pierwszej części programu rozmawiano o tym, czy bycie katolikiem to powód do dumy w związku z deklaracją premier Szydło, która przed głosowaniem w Sejmie nad wnioskiem o wotum nieufności wobec rządu powiedziała: "nie wstydzę się tego, że jestem Polką i katoliczką, zawsze będę (to) powtarzać" - powiedziała premier Beata Szydło

 

Zdaniem filozofa religii prof. Zbigniewa Mikołejko w deklaracji premier, "chodziło o zinstrumentalizowanie wiary, użycie jej w celach nie mających nic wspólnego z religią". - Tak niestety się dzieje w naszym cudownym kraju. Fatalne jest to, że dzieje się to niestety za przyzwoleniem znacznej części hierarchii - dodał profesor.

 

Jak podkreślił, "Sejm nie jest najlepszym miejscem, w którym wyznaje się swoją wiarę z niejaką dumą".


- Dla mnie ważniejsze jest nie to, czy rozpoznaję siebie jako Polak, katolik, muzułmanin (…), tylko jakim jestem Polakiem, katolikiem, muzułmaninem - tłumaczył prof. Mikołejko.


Jego zdaniem, deklaracja wiary "bywa tylko manifestacją pewnej polityczności, bardzo zewnętrzną i bardzo płytką, na pokaz, żeby zjednać poklask".

 

"To wyzwalające, że nie ukrywamy swojej tożsamości"


Dr Michał Łuczewski, dyrektor programowy Centrum Myśli Jana Pawła II zauważył, że "jeśli politykę rozumiemy jako grę interesów, jako traktowanie innych jako instrumentów do władzy, to wtedy religia w takiej polityce się gubi".


- Momenty polityczne w Polsce, które pokazują głębię wiary, a nie umniejszają tej wiary, to była „Solidarność”. Pamiętamy te sceny, gdzie religia była bardzo mocno połączona z polityką, z taką polityką, która zagroziła całemu systemowi komunistycznemu – podkreślił dr Łuczewski.


- Ksiądz Józef Tischner mówił, że istota solidarności polega na tym, że wierzący są wierzącymi, niewierzący niewierzącymi, a wątpiący wątpiącymi - stwierdził.


Jak podkreślił, "to jest właśnie wyzwalające, że nie ukrywamy swojej tożsamości tylko odważnie mówimy, kim jesteśmy". - Ale odważnie mówimy kim jesteśmy, żeby zobaczyć później, jak jesteśmy podobni od tych, którzy są po drugiej stronie - dodał.

 

  

Na stronie głównej portalu polsatnews.pl zamieściliśmy sondę z pytaniem: Czy bycie katolikiem to powód do dumy?

 

56,4 proc. głosujących odpowiedziało "nie". Przeciwnego zdania było 43,6 proc. biorących udział w sondzie.

 

Informacje, zdjęcia oraz materiały wideo związane z programem można znaleźć na FacebookuTwitterze oraz Instagramie.    

 

Wszystkie wydania programu będą dostępne na portalu polsatnews.pl, w zakładce "Nasze Programy".

 

polsatnews.pl

 

ab/dro/prz/ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie