Atak USA na bazę lotniczą wojsk Asada w Syrii. Wystrzelono 59 pocisków
Stany Zjednoczone zaatakowały w nocy z czwartku na piątek bazę lotniczą wojsk rządowych w pobliżu miasta Hims w Syrii wystrzeliwując z dwóch okrętów wojennych 59 pocisków samosterujących. W ataku pięć osób zginęło, a siedem odniosło obrażenia - poinformował w piątek gubernator tej prowincji Talal Barazi. Jego zdaniem liczba ofiar nie wzrośnie już znacząco.
Gubernator Barazi powiedział libańskiej telewizji Al-Majadin, że atak spowodował straty wśród ludności cywilnej we wsi położonej niedaleko zaatakowanej bazy.
Wcześniej Barazi informował w rozmowie z tą telewizją, że atak spowodował śmierć co najmniej czterech syryjskich wojskowych, w tym jednego oficera, oraz wyrządził szkody materialne.
Ta sama libańska stacja poinformowała, że dowództwo armii syryjskiej zdążyło ewakuować większość samolotów z bazy przed amerykańskim atakiem.
Atak o 2.45 czasu polskiego
Jak poinformował szef Pentagonu James Mattis, atak z użyciem pocisków manewrujących Tomahawk został przeprowadzony o godzinie 20.45 czasu waszyngtońskiego w czwartek (2.45 czasu polskiego w piątek) w samym środku nocy w Syrii, aby zminimalizować liczbę ofiar.
Główna koalicja syryjskiej opozycji z zadowoleniem przyjęła w piątek atak przeprowadzony w nocy na bazę syryjskich sił rządowych na wschodzie kraju. Wyraziła nadzieję, że USA powstrzymają stosowanie przez reżim w Damaszku "zakazanej na świecie broni".
W oświadczeniu opublikowanym w kontrolowanych przez opozycję mediach Syryjska Koalicja Narodowa podkreśliła, że amerykański atak na bazę Szajrat w prowincji Hims kładzie kres okresowi "bezkarności" i powinien być "zaledwie początkiem".
Rosyjscy deputowani: stworzenie koalicji z USA wątpliwe
Szefowie dwóch komisji w wyższej izbie parlamentu Rosji ocenili w piątek, że atak amerykański na syryjską bazę lotniczą może przekreślić współpracę wojskowych Rosji i USA w Syrii i stawia pod znakiem zapytania stworzenie koalicji z udziałem obu krajów.
Przewodniczący komisji ds. obrony i bezpieczeństwa w Radzie Federacji Wiktor Ozierow ocenił, że atak może przekreślić współpracę w Syrii wojskowych Rosji i USA, ponieważ - jego zdaniem - Waszyngton nie kontaktował się z Moskwą przed dokonaniem ataku.
Zdaniem Konstantina Kosaczowa, który stoi na czele komisji spraw zagranicznych w Radzie Federacji, bardzo wątpliwa jest teraz perspektywa stworzenia koalicji z udziałem Rosji i USA w sprawie Syrii.
MSZ Rosji wyda w najbliższym czasie oświadczenie w sprawie amerykańskiego ataku - zapowiedziała rzeczniczka resortu dyplomacji Maria Zacharowa.
Jednorazowa operacja
Atak na bazę wojskową to "jednorazowa" operacja i obecnie nie planuje się dalszego eskalowania konfliktu - podał w piątek Reuters za wypowiadającym się anonimowo przedstawicielem Pentagonu.
Boliwia złożyła w piątek wniosek, by w sprawie ataku zwołane zostało posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ za zamkniętymi drzwiami. Boliwia jest obecnie jednym z 10 niestałych państw członkowskich Rady.
Reakcje po ataku
Rząd Izraela zadeklarował "pełne poparcie" dla przeprowadzonego ataku, nazywając go "mocnym przesłaniem" prezydenta Trumpa. Atak rakietowy w pełni poparł też rząd Wielkiej Brytanii.
Arabia Saudyjska oświadczyła w piątek, że w pełni popiera ataki USA na cele wojskowe w Syrii. Nocny nalot na syryjską bazę lotniczą Szajrat to według Rijadu "odważna decyzja" prezydenta USA Donalda Trumpa podjęta w reakcji na atak chemiczny reżimu na cywilów.
Atak stanowczo potępił Iran.
- Iran stanowczo potępia wszelkie jednostronne operacje tego rodzaju (...). Takie działania wzmocnią terrorystów w Syrii i skomplikują sytuację zarówno w tym kraju, jak i w całym regionie - powiedział cytowany przez agencję prasową ISNA rzecznik Bahram Kasemi.
Pociski wystrzelone z niszczycieli
Pociski typu Tomahawk wystrzelono z dwóch amerykańskich niszczycieli USS Porter i USS Ross na Morzu Śródziemnym. Ataku dokonano na rozkaz prezydenta Donalda Trumpa. Wbrew informacjom telewizji CNN rzecznik Pentagonu kpt. Jeff Davis oświadczył, że Rosja była uprzedzona o ataku oraz, że amerykańskie pociski nie uderzyły w ten rejon bazy, w którym mógły znajdować się wojska rosyjskie.
Wcześniej CNN informowało, że Waszyngton poinformował o planowanym ataku wiele krajów, z wyjątkiem Rosji.
Zniszczenie syryjskiej bazy
Według amerykańskich źródeł wojskowych, atak poważnie uszkodził lub zniszczył syryjskie samoloty oraz infrastrukturę i sprzęt bazy
al-Shajrat, w prowincji Homs.
Syryjska telewizja państwowa potwierdziła atak na bazę lotniczą określając go jako "amerykańską agresję".
Według cytowanych źródeł była to odpowiedź na atak przy użyciu broni chemicznej, w tym gazu sarinu paraliżującego system nerwowy, na miasto Chan Szajchun.
Trump oskarża Asada
Trump oskarżył o atak chemiczny prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Asad odrzucił to oskarżenie. W rezultacie ataku chemicznego zginęło 86 osób, w tym 30 dzieci.
- Dzisiejszej nocy rozkazałem przeprowadzenie precyzyjnego ataku na bazę lotniczą w Syrii skąd został dokonany atak z użyciem broni chemicznej. Powstrzymanie i przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu śmiercionośnej broni chemicznej leży w żywotnych interesach bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych - powiedział prezydent Donald Trump we wcześniej przygotowanym oświadczeniu nadanym z jego rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie.
Prezydent USA wezwał w czwartek "cywilizowane kraje" do przyłączenia się do Stanów Zjednoczonych i położenia kresu rozlewowi krwi w Syrii.
PAP,Reuters
Czytaj więcej
Komentarze