"Jesteśmy daleko od granicy katastrofy, ale na pewno idziemy w tamtą stronę". Orłowski o długu publicznym
- Jesteśmy jeszcze daleko od jakiejkolwiek granicy katastrofy, ale na pewno idziemy - może po trochę, ale jednak - w tamtą stronę. Jeśli nie zawrócimy, no to prędzej czy później dojdziemy do przepaści - powiedział w programie "Biznes Informacje" prof. Witold Orłowski. Ekonomista pytany był o dług finansów publicznych, który przekroczył bilion złotych.
Dług sektora instytucji rządowych i samorządowych przekroczył w IV kw. zeszłego roku bilion złotych - wynika z piątkowego komunikatu Ministerstwa Finansów. Wiceminister Piotr Nowak zapewnia, że dług jest pod kontrolą. Dług sektora finansów publicznych nie uwzględnia pożyczek z budżetu państwa dla samorządów, FUS czy skarbowych papierów wartościowych w portfelach jednostek sektora finansów publicznych.
- Każdy ekonomista przyzna, że ważna jest relacja długu do PKB, a ona w Polsce nie jest zatrważająco wysoka, wynosi 52 proc. Jak na europejskie i światowe standardy nie jest źle. W czasie kryzysu finansowego ogromnie wzrosły długi wielu krajów i np. Stany Zjednoczone mają 100 proc. PKB długu, Francja ma tyle samo. Nasze 52 proc. nie wygląda póki co źle - powiedział prof. Orłowski.
"Zobaczymy, jak będzie po wprowadzeniu niższego wieku emerytalnego"
Ekonomista zaznaczył jednak, że relacja dług-PKB w Polsce cały czas rośnie. - Oczywiście odpowiedź rządu jest taka, że on właściwie nie rośnie, bo według planów on już za dwa lata zacznie spadać - dodał.
Profesor wyraził jednak obawy o to, czy faktycznie za dwa lata relacja dług publiczny-PKB zacznie spadać. - Zobaczymy jak to będzie po wprowadzeniu niższego wieku emerytalnego, po tych dziesiątkach miliardów złotych, które trzeba będzie dopłacać do ZUS-u - dodał.
Zdaniem Orłowskiego rząd "w przyszłym roku, a być może już w tym" będzie miał duży kłopot z utrzymaniem budżetu i deficytu w ryzach uważanych za bezpieczne, czyli 3 proc. PKB, co oznacza, że relacja dług-PKB może nie spadać, a wzrastać.
Polsat News
Komentarze