Paweł Deresz: nie uścisnę ręki prezydentowi
- Nie uścisnę ręki człowiekowi, który lekceważy konstytucję, który nie stara się o zwrot wraku, który lekceważy to, co pan Macierewicz robi z polską armią – powiedział Paweł Deresz, mąż tragicznie zmarłej w katastrofie w Smoleńsku Jolanty Szymanek-Deresz w programie "Gość Wydarzeń".
Paweł Deresz komentował ustalenia przedstawione w poniedziałek na konferencji Prokuratury Krajowej dotyczącej stanu śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Zarzuty umyślnego sprowadzenia katastrofy wobec rosyjskich kontrolerów lotu i trzeciej osoby, która przebywała w wieży kontrolnej w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r., uznał za bezpodstawne.
"Mam żal do prokuratury"
- Na pewno nie przyszłoby im do głowy, żeby dokonać zamachu na głowę polskiego państwa. Nie ma najmniejszych dowodów, że któryś z trójki powiedział "śmiało, zmieścicie się". To raczej strona polska to powiedziała – mówił Deresz.
Dodał, że ma żal do prokuratury prowadzącej śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej.
- Szczególnie nie byłem zadowolony z pana prok. Pasionka (do 2011 roku nadzorował śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej - red.), który miał okazję w 2010 roku zasugerować konieczność przeprowadzenia ekshumacji, ale niestety nie zrobił tego. Mam wielkie pretensje do pana prokuratura - powiedział Deresz.
Ustalenia zespołu Wacława Berczyńskiego
W odniesieniu do wyjaśnienia okoliczności katastrofy Deresz powiedział, że prokuratura wyjaśniła znacznie więcej niż zespół parlamentarny pod przewodnictwem Wacława Barczyńskiego (kontynuujący prace komisji Macierewicza – red.).
- Zespół pana Barczyńskiego otrzymał ponad milion trzysta tysięcy złotych, a nawet nie pofatygował się do Smoleńska, żeby na własne oczy zobaczyć jak wygląda wrak – powiedział gość Beaty Lubeckiej. - Nie spodziewam się niczego nowego, bo gdyby coś znaleziono, już by się tym podzielono - dodał.
- Czy do poprzedniej władzy nie ma pan żalu? - pytała Beata Lubecka
- Generalnie mam żal do wszystkich, a największy do tych, którzy źle przygotowali wylot do Smoleńska – powiedział Deresz.
Decyzja rodzin
Paweł Deresz powiedział, że nadal jest przeciwny prowadzeniu ekshumacji, nawet mimo przypadków zamiany ciał ofiar.
- Spodziewałem się tego. Byłem w Smoleńsku i Moskwie podczas oględzin zwłok. O tym, że mogło dojść do pomyłek, byłem przekonany od samego początku. Ale gdyby w kwietniu 2010 r. dokonano nie ekshumacji, ale szczegółowych badań ciał można byłoby uniknąć bardzo przykrych problemów - powiedział.
Deresz dodał, że uradował go apel sądu do prokuratury, aby nie ekshumować ciał ofiar, jeśli rodziny się na to nie zgadzają.
Uroczystości u prezydenta Dudy
- Zostałem zaproszony przez pana prezydenta na uroczystości, które odbędą się 10 kwietnia i odmówiłem – powiedział Paweł Deresz. - Nie chciałbym się spotkać z człowiekiem i uścisnąć dłoni człowiekowi, który nie szanuje konstytucji, który nie robi nic albo prawie nic w sprawie sprowadzenia wraku do Polski, który lekceważy wszystko, co robi pan Macierewicz z polską armią, niestety armia jest w rozkładzie - mówił.
Prowadząca zapytała o ocenę pomysłu Prawa i Sprawiedliwości, żeby 10 kwietnia uczynić dniem wolnym. - To jest dzień żałoby, a nie radości, a dzień wolny zawsze nam się kojarzy z radością. Myślę, że polskie społeczeństwo ma już dosyć przeżywania tej tragedii i jest mnóstwo innych spraw, którymi powinno się zająć - powiedział.
Paweł Deresz powiedział też, że nie będzie uczestniczył w uroczystościach państwowych organizowanych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
- 10 kwietnia będę w domu. Zapraszam rodziców mojej żony. Przyjdzie do mnie córka z zięciem, dwie wnuczki. Wspólnie wybierzemy się na cmentarz, pomodlimy się. Będziemy oglądać zdjęcia, jaką cudowną kobietą była moja żona - powiedział.
Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze