Sztuczka w Bydgoszczy. Miało nie być cyrku ze zwierzętami, ale obeszli zakaz
W Bydgoszczy urzędnicy poparli obrońców praw zwierząt i zakazali występów cyrku ze zwierzętami. Okazuje się jednak, że przepisy to jedno, a rzeczywistość to drugie. Urząd miasta może bowiem zakazać cyrkom rozbijania się na terenach miejskich, lecz cyrkowcy rozstawili namiot na gruntach prywatnych, dzięki czemu obeszli zakaz.
- Jestem frontem dla dzieci, dla rodziców i dla zwierząt, bo tutaj mają i możliwość wybiegu, i skorzystania z moich łąk - powiedziała Polsat News właścicielka działki, na której rozbił się cyrk, Julita Nyiro. - Dajmy i zwierzętom zarobić, i ludziom zarobić, i dzieciom się nacieszyć - apelowała.
Bydgoscy radni rozkładają ręce, w tej sytuacji nie są w stanie nic zrobić. - Na prywatnych terenach my jako miasto nie mamy takiego uprawnienia - powiedział w rozmowie z Polsat News Michał Sztybel z urzędu miasta.
W Polsce zakazy rozbijania się cyrków z występami zwierząt na terenach publicznych obowiązują już w kilkudziesięciu samorządach. Jako pierwszy takiego cyrku nie wpuścił Słupsk. - Nie ma żadnego powodu, dla którego mielibyśmy się znęcać, zmuszać zwierzęta do tego typu zachowań tylko i wyłącznie dla odrobiny pieniędzy czy odrobiny rozrywki - mówił prezydent miasta Robert Biedroń.
Przeciwnicy cyrków z tresowanymi zwierzętami chcą całkowitego zakazu ich występów w Polsce. W tym celu złożyli do Sejmu petycję o zmianę przepisów.
Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze