"Żądamy uwolnienia zatrzymanych, przerwania represji". Wezwanie białoruskiej opozycji
Uwolnienia wszystkich osób zatrzymanych podczas protestów, zaprzestania represji i przeprowadzenia wolnych wyborów - zażądali w poniedziałek od władz opozycyjni białoruscy politycy Anatol Labiedźka, Jury Hubarewicz i Wolha Kowalkowa. W czasie sobotniego protestu w Mińsku ws. tzw. "dekretu o darmozjadach" zatrzymano ok. 700 osób.
Pięciopunktowy plan koalicji centroprawicowej przedstawił Labiedźka, lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (AHP). - Domagamy się dymisji ministra spraw wewnętrznych Ihara Szuniewicza, bezwarunkowego anulowania dekretu nr 3 o pasożytnictwie, realizacji prawa do wolnych zgromadzeń, reform gospodarczych i wolnych wyborów - oświadczył polityk.
Labiedźka, Hubarewicz stojący na czele Ruchu O Wolność i Kowalkowa z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji sformułowali apel do władz Białorusi w związku z masowymi zatrzymaniami uczestników pokojowych protestów w miniony weekend. Wszyscy troje byli zatrzymani podczas wcześniejszych protestów w marcu i skazani na kary aresztu.
"Bezprawne zatrzymania i areszty"
Labiedźka tłumaczył, że "Szuniewicz ponosi osobistą odpowiedzialność" za zatrzymania i areszty, które według opozycji są bezprawne. Jego zdaniem dekret nr 3 nakazujący płacenie tzw. podatku dla darmozjadów jest szkodliwy dla gospodarki i społeczeństwa, a obiecane przez prezydenta prawo do swobodnego wyrażania poglądów nie jest możliwe, ponieważ władze nie wydają zgód na protesty.
Mówił również o tym, że AHP ma przygotowany plan reform i że bez zmian nie da się ożywić gospodarki. - Wolne wybory to jedyny plan pokojowego i pozytywnego rozwoju sytuacji na Białorusi - powiedział, zaznaczając, że do tego postulatu powinna się dołączyć społeczność międzynarodowa.
Z kolei Kowalkowa, mówiąc o sytuacji w kraju, oceniła, że "mamy do czynienia z jakościowo nową sytuacją", o czym świadczą stosowane przez władze "przemoc, represje i brutalne zatrzymania" liderów opozycji, obrońców praw człowieka i zwykłych uczestników protestów. Podkreślała również, że protesty miały przebieg pokojowy, a do zatrzymań dochodziło nawet podczas akcji uzgadnianych z władzami.
Opozycjoniści przypomnieli, że do aresztów trafili w przededniu protestów i w ich trakcie praktycznie wszyscy liderzy opozycyjni.
Groźba "strajku ogólnonarodowego"
Hubarewicz mówił o tym, że opozycja chce dać głos obywatelom i pomóc im w wyrażeniu swoich poglądów, żądań i zastrzeżeń do państwa. Podkreślił gotowość do współpracy, jeśli władze wywiążą się z obietnicy i będą wydawać zgody na wiece i protesty, wskazując miejsca ich przeprowadzenia. - W przeciwnym razie, jeśli władze nie zaprzestaną represji, opozycja zastrzega sobie prawo do organizacji strajku ogólnonarodowego - oświadczył.
Przedstawiciele koalicji centroprawicowej, w skład której wchodzą AHP, Ruch O Wolność i Białoruska Chrześcijańska Demokracja, zamierzają także domagać się wznowienia sankcji wobec przedstawicieli struktur siłowych odpowiedzialnych za represje w ostatnich tygodniach. W tym celu, jak zapowiedział Labiedźka, będą prowadzić rozmowy z Unią Europejską.
Polityk zapowiedział również, że w najbliższych dwóch miesiącach zaplanowano wstępnie marsze "niedarmozjadów" w kolejnych miejscowościach - Swietłahorsku, Mozyrzu, Lidzie, Kobryniu, Borysowie, Słucku, Połocku i Nowopołocku.
W czasie sobotniego protestu z okazji Dnia Wolności w Mińsku, który siły porządkowe próbowały uniemożliwić, zatrzymano ok. 700 osób. Część z nich wypuszczono jeszcze tego samego dnia. W poniedziałek mają się rozpocząć procesy administracyjne pozostałych, m.in. za złamanie przepisów o masowych zgromadzeniach. Do zatrzymań doszło też w różnych miastach Białorusi w niedzielę podczas spontanicznych protestów solidarności z uwięzionymi wcześniej.
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze