"To była rzeź a nie polowanie". Zawiadomienie ws. strzelania przez ministra Szyszkę do bażantów
"Po otwarciu klatek podrzucano je do góry prosto pod lufy myśliwych - argumentują dwie fundacje, które w poniedziałek złożyły zawiadomienie do prokuratury. Jak uzasadniają, minister środowiska Jan Szyszko i inne osoby "zabili ponad 400 bażantów w Grodnie z naruszeniem przepisów ustawy o ochronie zwierząt, co podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch".
Autorami wniosku do Prokuratury Okręgowej w Warszawie są: Fundacja Prawnej Ochrony Zwierząt "Lex Nova" i Fundacja na Rzecz Ochrony Zwierząt IUS ANIMALIA.
Odnoszą się do polowania 11 lutego w Grodnie koło Torunia, kiedy kilkaset bażantów zostało wypuszczonych z klatek prosto pod lufy myśliwych. Wśród uczestników był też szef Polskiego Związku Łowiectwa Lech Błoch.
Jak argumentują przedstawiciele fundacji, takiego strzelania zabrania m.in. unijny kodeks etyczny myśliwych.
"Arogancja i poczucie bezkarności"
- Nie można tego uznać za polowanie, gdyż strzelano do ptaków, które od momentu wylęgu do chwili śmierci były utrzymywane przez całe życie w niewoli w Ośrodku Hodowli Zwierzyny w Grodnie - mówi Anna Gdula, prezes Fundacji "LEX NOVA".
I dodaje, że ponieważ bażanty nie były zwierzętami dzikimi i nie stanowiły własności Skarbu Państwa, więc zgodnie z prawem łowieckim nie spełniały definicji zwierzyny łownej, na którą można polować.
- W tej konkretnej sytuacji inne przepisy polskiego prawa kwalifikują bażanty jako drób. A uśmiercanie drobiu może odbywać się wyłącznie po jego wcześniejszym ogłuszeniu. To, co zaszło w Grodnie jest dla mnie bulwersujące, szczególnie, że dokonali tego ludzie, którzy są wieloletnimi myśliwymi. Jeżeli łamią przepisy prawa, które doskonale znają, świadczy to o ich arogancji i poczuciu bezkarności - podkreśla Gdula.
"Podrzucano je pod lufy jak żywe skrzydlate rzutki"
- Jestem wstrząśnięta rzezią, jaka miała tam miejsce - mówi Dorota Wiland, prezes Fundacji IUS ANIMALIA. - Te bażanty nigdy wcześniej nie latały. Po otwarciu klatek podrzucano je do góry prosto pod lufy myśliwych. Jak żywe skrzydlate rzutki. Z moralnego punktu widzenia jest niedopuszczalne, aby żywe, czujące istoty były traktowane w ten sposób.
Organizacje, które złożyły zawiadomienie, postulują wprowadzenie całkowitego zakazu strzelania do ptaków, a w tym również do bażantów i kuropatw hodowanych przez ośrodki hodowli zwierzyny.
Złożyły również oświadczenie, że w postępowaniu prowadzonym przez prokuraturę będą wykonywały prawa pokrzywdzonego.
Szyszko: polowanie najbardziej humanitarnym sposobem pozyskiwania pożywienia
Minister środowiska tłumacząc się na początku marca z polowania na bażanty wypuszczane z klatek stwierdził, że "to najbardziej humanitarny sposób pozyskiwania najwyższej jakości pożywienia pochodzenia zwierzęcego".
"Minister Środowiska nadzoruje PZŁ - zarówno w zakresie pozyskania zwierzyny, jak i jej hodowli w obwodach łowieckich. Jego obowiązkiem jest pełna znajomość funkcjonowania polskiego łowiectwa, w tym i również w zakresie polowań. Z tego też powodu uczestniczy w ważnych spotkaniach przedstawicieli polskiego łowiectwa, w tym i polowaniach" - napisał Szyszko w oświadczeniu, tłumacząc, że polowanie to jego obowiązek.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze