Przyjechał do warsztatu. Pobili go: właściciel i trzech pracowników. Ma zniszczony samochód

Polska
Przyjechał do warsztatu. Pobili go: właściciel i trzech pracowników. Ma zniszczony samochód
pixabay.com/public domain
Zdjęcie ilustracyjne

49-letni właściciel warsztatu samochodowego w Łomiankach (woj. mazowieckie) i jego trzech pracowników usłyszeli już zarzuty pobicia. Prokurator objął zatrzymanych dozorem oraz wydał zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego i zakaz kontaktów z nim. Pobity mężczyzna przyjechał do warsztatu z reklamacją - chciał wymienić wadliwą część, którą sprzedano i wymieniono mu tam wcześniej.

W czwartek po południu niezadowolony klient pokłócił się z mechanikiem prowadzącym warsztat. Między mężczyznami doszło do szarpaniny. Szybko przyłączyli się do niej trzej pracownicy serwisu. Razem ze swoim pracodawcą zaczęli bić klienta.

 

Najpierw bił, potem demolował samochód

 

Gdy mężczyźnie udało się wybiec z warsztatu, mechanicy pobiegli za nim, podczas gdy ich szef zaczął wyładowywać swoją złość na samochodzie pokrzywdzonego - urwał w nim lusterko, zniszczył opony i rozbił reflektor.

 

Poszkodowany mężczyzna wezwał na pomoc policję, która zatrzymała wszystkich czterech sprawców. Postawiono im już zarzut pobicia, a właścicielowi warsztatu - dodatkowo uszkodzenia mienia.

 

Zabił za pięćset zł

 

To nie pierwszy podobny przypadek na Mazowszu. W 2011 r. 48-letni wówczas Dariusz D., prowadzący warsztat samochodowy na warszawskim Zaciszu, pokłócił się z Tomaszem T. 32-latek regularnie naprawiał u niego swojego saaba.

 

Gdy mechanik wycenił naprawę auta na 1000 zł, a po jej zakończeniu zażądał 1500 zł klient zaprotestował i nie chciał zapłacić. Wtedy między mężczyznami doszło do kłótni.

 

Mechanik poszedł do warsztatu i wrócił z pistoletem maszynowym. Zastrzelił klienta, a jego zwłoki ukrył w saabie, którego porzucił później na parkingu przed centrum handlowym. Tam samochód znalazła później policja.

 

Zamordowany 32-letni prawnik osierocił 3-letnią córeczkę i zostawił żonę.

 

Za sprawcą wydano list gończy. Mężczyzna zbiegł do Wielkiej Brytanii, gdzie został ujęty dwa lata po zdarzeniu, w 2013 r.

 

polsatnews.pl

pam/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie