Mija rok od serii zamachów terrorystycznych w Brukseli. "Trzeba walczyć z nienawiścią"
Życie zawsze zwycięży - pisze w rok po zamachach terrorystycznych w Brukseli belgijski dziennik "Le Soir", zastanawiając się na ile nienawiść zamachowców i tych, którzy za nimi stoją skaziła społeczeństwo przyczyniając się do wzrostu islamofobii.
Gazeta przypomina w środę zamachy na lotnisku Zaventem i w metrze w Brukseli sprzed 12 miesięcy, w wyniku których zginęły 32 osoby. Opisując pierwsze chwile po wybuchach redaktor naczelna "Le Soir" Beatrice Delvaux pisze, że dla wielu czas stanął wówczas w miejscu. "Dziwne uczucie, jakby część z nas pozostała zmrożona w miejscu, gdzie się o tym dowiedzieliśmy" - dzieli się z czytelnikami swoimi refleksjami.
Przypomina, że zarówno rok temu jak teraz absolutnym złem jest Daesz, czyli tzw. Państwo Islamskie. "Nienawiść napędzająca terrorystów wykorzystujących islam aby oczarować szeregi młodych i starych mężczyzn i kobiet (...) jest wrogiem z którym trzeba walczyć bardziej niż kiedykolwiek" - pisze "Le Soir".
Podział na "ich" i "nas"
Wskazuje przy tym, że nienawiść ta zaraziła społeczeństwo powodując wzajemną utratę zaufania, antagonizmy i podział na "ich" i "nas". Delvaux zwraca uwagę na wzrost islamofobii w Belgii. Jej zdaniem jeśli terroryści nie utracą gruntu pod nogami będą mogli ogłosić wielkie zwycięstwo jakim będzie zaszczepienie w narodzie trucizny podziału.
Dziennik zaznacza, że ci "drudzy", "obcy" bardziej niż kiedykolwiek postrzegani są jako zagrożenie, czy wrogowie, często ponosząc odpowiedzialność za całe zło, na które nie wiadomo jak odpowiedzieć.
Zdaniem "Le Soir" terroryzm dołączył do głównych problemów naszego świata - nierówności, zmian klimatycznych i rewolucji cyfrowej, którymi nie potrafią się zająć demokratyczni politycy. Wskazuje przy tym, że pada to na podatnych grunt dla skrajnej prawicy, która wykorzystuje tę sytuację podsycając strach.
"Nie istnieje całkowity brak ryzyka"
"Polaryzacja między ludźmi jest coraz większa. Wiele wypowiedzi, czy oświadczeń, które padają dziś w zwyczajny sposób, zostałoby napiętnowanych lub zabronionych wczoraj" - pisze belgijska gazeta. Zwraca uwagę, że słowa, które do niedawna nie mogłyby być wymawiane na salonach, spotkaniach rodzinnych, czy przyjacielskich są teraz powszechne.
"Le Soir" podkreśla, że po 22 marca 2016 roku podjęto wysiłki, które poprawiają bezpieczeństwo obywateli, ale - zwraca uwagę - nie istnieje coś takiego jak całkowity brak ryzyka.
Publicystka wskazuje, że ktoś mógłby zwątpić w działania polityczne nakierowane na integrację społeczeństwa. "Nikt nie może powiedzieć, że dzieci, drugie lub trzecie pokolenie (imigrantów) czują się bardziej zintegrowani niż przed rokiem. Przeciwnie specjaliści mówią, że radykalizm i dyskurs teorii spiskowych wzmacnia ich poczucie wykluczenia. A my, media, nie wiemy jak odzyskać ich z powrotem" - pisze Delvaux.
Pyta przy tym gdzie jest plan Marshala na wszystkich szczeblach władzy nakierowany na integrację zwłaszcza młodych ludzi. Gazeta cytuje muzułmanina Mohameda El Bachiriego, którego żona Loubna zginęła rok temu na stacji metra Maelbeek. Zwraca on uwagę, że najlepszym sposobem walki w tej sytuacji jest zaszczepianie podstawowych wartości takich ja świętość ludzkiego życia, wolna wola, czy braterskie relacje. "Jeśli podzielasz te wartości nie będziesz uwiedziony przez tych, którzy wzywają do nienawiści wobec innych i własnego kraju" - zaznaczył El Bachiri.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze