Ekonomiści: embargo kosztuje każdego Rosjanina 76 dolarów rocznie
Embargo na żywność wprowadzone w odpowiedzi na sankcje Zachodu kosztuje każdego Rosjanina rocznie około 4,4 tys. rubli (ok. 76 USD); gdyby nie embargo, ceny na towary w Rosji mogłyby być o 3 proc. niższe - przytacza wtorkowa prasa rosyjska oceny ekonomistów.
Są to szacunki ekonomistów z Instytutu Gajdara, Rosyjskiej Akademii Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej (RANChiGS) oraz Rosyjskiej Akademii Handlu Zagranicznego.
Ocena wpływu kontrsankcji na ceny oparta jest na różnicy pomiędzy faktyczną wartością zestawu produktów i prognozą ich wartości w sytuacji, gdyby nie wprowadzono embarga. Ekonomiści uznali, że wprowadzenie embarga doprowadziło to wzrostu cen zarówno na towary nim objęte, jak i na pozostałe.
"Konsumenci przestawiają się na towary tańsze i gorszej jakości"
Koszt 4,4 tys. rubli to około 360 rubli miesięcznie (6,2 USD) na każdego obywatela Rosji. "Nie można powiedzieć, by było to coś bardzo nieoczekiwanego. Zamieniliśmy import tanich produktów na towary z krajów, które sprzedawały je nieco drożej albo na produkty krajowe, które oczywiście były droższe" - powiedział dziennikowi "Moskowskij Komsomolec" Wasilij Uzun z RANChiGS.
Ekonomiści oceniają, że największy wpływ embargo miało w ciągu 6-12 miesięcy po wprowadzeniu. Pierwsze pół roku przyniosło skok cen i spadek konsumpcji. Później oba procesy spowolniły. Konsumenci "przestawiają się na identyczne, tańsze i gorszej jakości towary krajowe i importowane z innych krajów" - cytuje ocenę ekonomistów gazeta "RBK".
W rozmowie z "MK" Wasilij Uzun zaznacza, że sankcje mają pozytywny wpływ na producentów rolnych w Rosji, którzy zwiększyli produkcję. Jednak ograniczeniem są możliwości nabywcze ludności, które w ciągu ostatnich 2-3 lat spadały. "Ludzie przestali kupować, ceny poszły w dół, pojawiły się nowe problemy dla producentów - co zrobić z tym, co wyprodukowali. Rynek wewnętrzny jest nasycony, nawet zanadto, dlatego dalej nie można się rozwijać w takim tempie. Trzeba opanować inne rynki" - tłumaczy ekspert.
Komentując dla "MK" analizę ekonomistów Siergiej Lisowski, szef komisji ds. polityki żywnościowej Rady Federacji (wyższej izby parlamentu Rosji) nazwał jej autorów "ukrytymi wrogami kraju". Parlamentarzysta oświadczył, że w okresie obowiązywania sankcji Rosja odnotowała tendencję rosnącą w produkcji żywności. Jego zdaniem wzrost cen na towary to skutek nie embarga, a umocnienia się dolara.
Embargo nie jest jedyną przyczyną wzrostu cen
Również część ekspertów, których cytuje "Niezawisimaja Gazieta" zauważa, że embargo nie jest jedyną przyczyną wzrostu cen. Inni rozmówcy dziennika wskazują na uboczne efekty kontrsankcji, związane z przestawianiem się producentów na tańsze i gorszej jakości składniki żywności, np. masło palmowe. "Żywność złej jakości pociąga za sobą dodatkowe wydatki na medycynę" - zauważa Anna Wowk z rosyjskiej Izby Handlowo-Przemysłowej.
Jak przypomina "RBK" ekonomiści RANChiGS jesienią zeszłego roku doszli do wniosku, iż embargo na żywność nie zaszkodziło krajom, przeciwko którym zostało wprowadzone. Zdołały one zrekompensować swoje straty po zamknięciu rynku rosyjskiego dzięki sprzedaży do innych krajów, a nawet zwiększyły swój eksport towarów objętych rosyjskimi sankcjami.
W sierpniu 2014 roku Rosja wprowadziła zakaz importu owoców, warzyw, mięsa, drobiu, ryb, mleka i nabiału z USA, Unii Europejskiej, Australii, Kanady i Norwegii. W ten sposób odpowiedziała na sankcje zastosowane wobec niej przez państwa zachodnie w związku z rolą Moskwy w konflikcie na Ukrainie. Później Rosja rozszerzyła listę krajów, których dotyczy zakaz, o Albanię, Czarnogórę, Islandię i Liechtenstein. W czerwcu 2016 roku władze przedłużyły po raz kolejny okres obowiązywania embarga, tym razem do końca 2017 roku.
PAP
Komentarze