Zatrzymani podczas protestu pracownicy Biełsatu zwolnieni po kilku godzinach
Zatrzymani w sobotę pracownicy telewizji Biełsat zostali zwolnieni po kilku godzinach spędzonych na posterunku milicji w Borysowie. Wypuszczono także trójkę dziennikarzy zatrzymanych tego dnia w drodze na protest w Nowopołocku.
Reporterka Biełsatu Wolha Czajczyc i operator Siarhej Kowalou zostali zatrzymani kilkanaście minut po godz. 12 w Borysowie, skąd prowadzili transmisję na żywo w oczekiwaniu na protest przeciwko dekretowi nr 3 o pasożytnictwie, zwołany wcześniej przez białoruskich anarchistów. Ostatecznie akcja się nie odbyła.
Zostali odwiezieni na posterunek, by - jak stwierdzili milicjanci - wyjaśnić kwestię ich akredytacji i zezwolenia na nagrywanie. Spędzili tam ponad cztery godziny.
Czajczyc powiedziała, że zostali przesłuchani, a także byli nagrywani kamerą. - Poinformowano nas, że wszczęto wobec nas postępowanie administracyjne z art. 22.9. Kopii protokołów nie otrzymaliśmy - poinformowała reporterka Biełsatu.
Wspomniany artykuł Kodeksu Administracyjnego dotyczy naruszenia przepisów o mediach.
Zatrzymania innych dziennikarzy
Media niezależne informowały w sobotę również o zatrzymaniach innych dziennikarzy. Reporterzy Siarhiej Rusiecki i Uładzimir Łuniou, którzy zostali wcześniej zatrzymani w drodze na protest w Nowopołocku, zostali wypuszczeni po pobycie na posterunku w Połocku.
Ich zatrzymanie miało rzekomo związek ze sprawą napadu na bank na początku marca, w którym brał udział samochód podobny do tego, którym poruszali się dziennikarze.
Dziennikarka Łarysa Szczyrakowa została zatrzymana w Rzeczycy w drodze na inny protest - w Mozyrzu - który także miał być zwołany przez anarchistów.
Szczyrakowa pasowała podobno do opisu osoby poszukiwanej w związku z kradzieżą. Zwolniono ją po ośmiu godzinach. Na protest w Mozyrzu na tamtejszym Placu Lenina przyszło - według informacji podanej przez Radio Swaboda - ok. trzydziestu osób.
Konfiskata kamery
Podobna sytuacja miała miejsce w Kobryniu - tam również demonstrantów było niewielu. Współpracownicy Biełsatu Aleś Lauczuk i Miłana Charytonawa, którzy demonstrację nagrywali, zostali zatrzymani. Ich również ostatecznie zwolniono po sporządzeniu protokołów, jednak milicja skonfiskowała ich kamerę.
Do protestów w różnych miejscowościach na Białorusi wezwali za pośrednictwem sieci społecznościowych anarchiści. Swaboda podsumowuje, że poza Mozyrzem, Kobryniem i Swietłogorskiem, gdzie pojawiło się po ok. 30 osób, na wezwanie nikt nie zareagował.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze