Zadała cztery ciosy nożem. Poszło o mężczyzn. 5,5 roku więzienia za usiłowanie zabójstwa
Na 5,5 roku więzienia skazał w środę Sąd Okręgowy w Białymstoku młodą kobietę, która w kłótni ze znajomą użyła noża, ciężko ją raniąc. Sąd ocenił, iż było to usiłowanie zabójstwa, ale nadzwyczajnie złagodził karę, bo pierwsza zaatakowała późniejsza ofiara.
Skazana ma też zapłacić 20 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura chciała kary 9 lat więzienia, obrona - uznania przez sąd, że wystąpił przypadek obrony koniecznej.
Zajście miało miejsce w czerwcu ub. roku; było rezultatem zadawnionego konfliktu dwóch młodych kobiet, który dotyczył przede wszystkim ich bliskich znajomości z tymi samymi mężczyznami.
Cztery ciosy nożem
Feralnej nocy kobiety długo kłóciły się przez telefon, nie przebierając przy tym w słowach, wymieniały się też wulgarnymi, prowokującymi smsami. Ostatecznie nad ranem umówiły się na spotkanie twarzą w twarz; obie były w tym czasie na dwóch różnych imprezach. Późniejsza ofiara ustaliła, gdzie bawi się druga z kobiet i przyjechała tam ze znajomymi. Grupa przedostała się przez ogrodzenie na zamknięte osiedle i pojawiła się przed domem, gdzie trwało spotkanie towarzyskie.
Oskarżona w tym procesie o usiłowanie zabójstwa kobieta wyszła wtedy na zewnątrz, zabierając z kuchni duży, ostry nóż. Trzymała go za sobą. Gdy pojawiała się na schodach, druga z kobiet szybko podbiegła do niej i uderzyła ręką w twarz.
Doszło do szarpaniny, w trakcie której padły cztery ciosy nożem. Zwłaszcza pierwszy okazał się bardzo groźny, uszkodził m.in. śledzionę i jelito cienkie, doszło do rozległego krwotoku. Szybko wezwana pomoc medyczna uratowała ciężko rannej kobiecie życie.
"Nie było tu obrony, tym bardziej koniecznej"
Sąd uznał, że działanie oskarżonej nie było przypadkiem obrony koniecznej, ani nawet przypadkiem przekroczenia granic takiej obrony. - Sąd nie zgadza się z takim obrazem tych wydarzeń. Nie było tutaj i obrony, a tym bardziej koniecznej obrony - mówił przewodniczący składu orzekającego sędzia Wiesław Żywolewski.
Nawiązując do definicji stanu obrony koniecznej dodał, że użycie noża z pewnością nie było "jedynym i racjonalnym" sposobem na uniknięcie ataku i jego skutków. Sędzia podkreślał, że ktoś, kto używa takiego "śmiercionośnego narzędzia" jak nóż z 20-centymetrowym ostrzem w takich sytuacjach jak ta nie może "korzystać z przywileju obrony koniecznej".
- W tym konkretnym przypadku używanie tego narzędzia nie stanowiło absolutnie żadnej obrony koniecznej, a wręcz przeciwnie - oskarżona była przygotowana na użycie tego noża, była zdecydowana na użycie tego narzędzia - mówił sędzia Żywolewski.
Wiedziała, że może zabić
Sąd uznał, iż było to usiłowanie zabójstwa, a kobieta działała z zamiarem ewentualnym, tzn. godziła się z tym, że zadając ciosy nożem, może zabić. - Każdy przeciętnie doświadczony człowiek wie, że uderzenie nożem w brzuch, może powodować nie tylko ciężkie uszkodzenie ciała, ale również skutek śmiertelny - dodał sędzia.
Biorąc jednak pod uwagę cały obraz tej sytuacji, sąd nadzwyczajnie złagodził karę. Zwrócił uwagę, że dla oceny społecznej szkodliwości i stopnia winy oskarżonej, istotne znaczenie miało również zachowanie samej pokrzywdzonej. - Bez aktywnej roli, tak napastliwej i tak zdeterminowanej roli (pokrzywdzonej), oczywiście nie doszłoby do żadnego wydarzenia - mówił sędzia, przypominając, że to ta z kobiet zadała pierwszy cios.
W tym samym procesie sąd skazał na 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata koleżankę oskarżonej, której zarzucono utrudnianie postępowania i pomoc w uniknięciu odpowiedzialności karnej. Chodziło o zacieranie śladów i ukrycie noża, zanim na miejscu pojawiła się policja i pogotowie.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze