Od jego bomby zginął człowiek. Sąd wyznaczył karę w zawieszeniu
Na 5 lat więzienia w zawieszeniu skazał w poniedziałek wrocławski sąd Witolda M. oskarżonego w sprawie śmiertelnej w skutkach eksplozji materiałów wybuchowych, do której doszło ponad 16 lat temu na dachu wrocławskiego budynku.
Według śledczych, pod koniec 2000 r. Wiesław B. zlecił Witoldowi M. zdobycie ładunku wybuchowego, którego moc mogłaby zniszczyć samochód. Jak ustaliła prokuratura, M. dostarczył ładunek wybuchowy i nakłonił Macieja A., aby ten ukrył i przechował kupiony przez niego przyrząd wybuchowy do czasu, aż odbierze go Wiesław B.
Ładunek wybuchowy został ukryty w reklamówce na dachu budynku przy Bulwarze Ikara. Tam przez przypadek w styczniu 2001 r. znalazł go monter sieci elektrotechnicznej.
Wskutek eksplozji materiałów wybuchowych monter zginął. Bomba eksplodowała, gdy mężczyzna wyciągnął ją z reklamówki. Drugiemu z monterów, który znajdował się na dachu budynku, nic się nie stało.
"Zagrożenie dla życia wielu osób"
Jak powiedział rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu sędzia Marek Poteralski, Witold M. został skazany za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrażającego zdrowiu lub życiu wielu osób, które miało postać eksplozji i w którym zginął człowiek.
- Sąd na wniosek prokuratury złagodził karę Witoldowi M. i skazał go na 5 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 10 lat. M. ma również zapłacić zadośćuczynienie rodzinie zmarłego mężczyzny w wysokości 100 tys. zł - powiedział sędzia.
Jak dodał, prokuratura złożyła wniosek o złagodzenia kary, ponieważ M. współpracował ze śledczymi. - Wskazał pozostałych sprawców tego zdarzenia oraz opisał jego przebieg - wyjaśnił sędzia.
Na ławie oskarżonych w tej sprawie zasiądą również Wiesław B. oraz Maciej A. Ich procesy jeszcze się nie rozpoczęły.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze