"Znam te materiały, dlatego mówię o odpowiedzialności rosyjskiej". Macierewicz o ustaleniach ws. katastrofy smoleńskiej
Dowody, które zebrała komisja ds. katastrofy smoleńskiej "dotyczą odpowiedzialności za tragedię smoleńską, ale także odpowiedzialności za sfałszowanie postępowania po tragedii smoleńskiej, za świadome zaniechanie dojścia do prawdy w sytuacji, w której materiał dowodowy, wskazujący na odpowiedzialność rosyjską, był tym, którzy podejmowali decyzje, znany" - powiedział szef MON Antoni Macierewicz.
Antoni Macierewicz udzielił wywiadu Polskiej Agencji Prasowej. Pytany był o to, jakie ma dowody na to, że "odpowiedzialność Rosjan za katastrofę smoleńską jest przesądzona".
- Chętnie bym państwu dzisiaj przedstawił ten materiał, ale nie jestem Komisją Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Pozwólcie, że zrobi to komisja w czasie, który uzna za właściwy, a nie jest on odległy, proszę się nie martwić. Na pewno będzie specjalne spotkanie z mediami, na którym te materiały zostaną przedstawione. Znam te prace i dlatego mówię o odpowiedzialności rosyjskiej - odpowiedział szef MON.
Dane "ukrywane przez poprzednią komisję"
Jak dodał, "analizy i dowody, o których mówimy, to uzupełnienie, rozszerzenie i pogłębienie materiału dowodowego, który już w ciągu tych ubiegłych sześciu lat był zbierany zarówno przez naukowców z konferencji smoleńskich, jak i przez ekspertów zespołu parlamentarnego, przez badaczy, którzy zajmowali się tą kwestą za granicą".
Podkreślił, że "trzeba też pamiętać o wielu danych ukrywanych przez poprzednią komisję zajmującą się tragedią smoleńską".
- Duży wkład jest pana prof. Franka Taylora i jego grupy, która jak wiadomo, stanowi zespół ekspertów przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Więc jest to wynik analiz i prac szerokiego gremium oraz eksperymentów, jakie zostały dokonane - dodał.
"Istotne" eksperymenty
Jak zaznaczył, "przeprowadzone eksperymenty nie miały charakteru jaki próbowano przypisać komisji, gdy konfabulując próbowano jej prace ośmieszyć. Za takimi działaniami stoi strach i słabość ludzi odpowiedzialnych za kłamstwo smoleńskie".
Zapytany, jakie eksperymenty wykonano, odpowiedział: "istotne". - (Przykłady) będą przekazane publicznie wtedy, kiedy całość materiału zostanie zaprezentowana - dodał.
Macierewicz poinformował, że "to nie są tylko nowe dowody". - To w większości jest podsumowanie materiału, który był znany, lecz który nie był eksponowany, bądź był ukrywany, bądź minimalizowany, ale oczywiście są też istotne elementy zupełnie nowe – podkreślił.
"Nie dokonywaliśmy żadnych czystek"
Tematem rozmowy z szefem MON była także "szeroka wymiana kadr na najwyższych stanowiskach w jednostkach operacyjnych" i zmiany, które objęły "90 proc. stanowisk dowódczych w Sztabie Generalnym WP" i 82 proc. w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.
- Nie dokonywaliśmy żadnych czystek, nie zmienialiśmy oficerów, dlatego że założyłem, iż zmienię kadrę dowódczą. Każda decyzja była podejmowana indywidualnie i związana była z oceną zarówno możliwości i właściwości danego oficera, jak i potrzeb w nowej sytuacji geopolitycznej i w nowej strukturze armii polskiej – podkreślił Macierewicz.
Jak dodał, "ta kadra oficerska, często przecież na najwyższym poziomie, najwyższej jakości, służyła w wojsku, które nie było przystosowane do takich zagrożeń, wobec których Polska stanęła".
"Straty, które niszczyły i demoralizowały wojsko"
Tłumaczył, że "można by nawet powiedzieć, że wojsko było kształtowane w przekonaniu, że do takich zagrożeń nigdy nie dojdzie. W związku z tym często trzeba było inaczej wykorzystać danego oficera tak, by mógł swoje wszystkie zdolności realizować w sposób pożyteczny dla armii. Ale zawsze była to indywidualna decyzja, nigdy nie mieliśmy do czynienia z decyzjami zbiorowymi".
Zapytany o słowa gen. broni Mirosława Różańskiego, który ocenił, że obecne zmiany kadrowe spowodowały wyrwę i będą negatywnie skutkowały przez lata, Macierewicz odpowiedział: "rzeczywiście odczuwamy wyrwę, jakiej dokonano w kadrach w ubiegłych latach, minimalizując wojsko, ograniczając awanse, ograniczając nabór do oficerskich szkół wojskowych, pozbywając się doświadczonych kadr np. szeregowych czy żołnierzy po misjach".
- To były rzeczywiście straty, które niszczyły i demoralizowały wojsko - dodał.
- Jeżeli krytycy, o których pan mówi, odnoszą się do własnych działań, to ich diagnoza jest trafna. Ale ich odpowiedzialność jest szersza, obejmuje np. zniszczenie jednolitego systemu dowodzenia czy pozbawienie zupełnie obrony ziem wschodnich RP. Osobną sprawą jest pleniąca się przez lata w wojsku korupcja – podkreślił szef MON.
"Brak zaufania do słów, liczą się tylko czyny"
Zapytany o powody wysokiej akceptacji polskiego społeczeństwa dla obecności wojsk sojuszniczych w Polsce, Macierewicz odpowiedział, że jego zdaniem "wielu Polaków jest przekonanych, że w polskiej sytuacji geopolitycznej jedynie wspólne działanie wojskowe może zagwarantować bezpieczeństwo. Że żaden traktat, żadne obietnice, żadne umowy nie są tak skutecznym środkiem gwarantującym bezpieczeństwo, jak trwałe stacjonowanie wojsk sojuszniczych".
- I nic dziwnego: Polska przez lata byłą okupowana przez Sowietów, a przedtem zdradzona przez aliantów. Brak więc zaufania do słów, liczą się tylko czyny - dodał.
"Zasłona dymna dla faktycznej niechęci przeciwstawienia się Moskwie"
- Być może wysoka akceptacja wojsk sojuszniczych związaną jest także z tym, że bardzo długo, przez osiem lat rząd Donalda Tuska mówił, że obecność tych wojsk w Polsce jest nierealna i że co najwyżej będą one w Polsce mogły prowadzić manewry, ale nigdy nie będą stacjonowały na stałe - przypomniał minister.
Jak podkreślił, "okazało się, że jest inaczej, że ten pesymizm i defetyzm, ta wszechogarniająca niemożność to po prostu zasłona dymna dla faktycznej niechęci przeciwstawienia się Moskwie. Więc ludzie odetchnęli, że wreszcie ktoś zabrał się za działania na rzecz bezpieczeństwa kraju".
"Ready fight tonight"
- W stosunku do decyzji, jakie podjęliśmy podczas warszawskiego szczytu NATO w lipcu 2016 r., obecność wojsk, zwłaszcza amerykańskich będzie dużo szersza - poinformował Macierewicz.
Jak tłumaczył, "ostatnio podjęto decyzje o dodatkowych siłach lotniczych Stanów Zjednoczonych, które będą usytuowane w Powidzu w liczbie co najmniej tysiąca żołnierzy wraz ze sprzętem lotniczym, wspierającym obecność wojsk amerykańskich w Polsce i na wschodniej flance".
- Będzie to bardzo zróżnicowany sprzęt lotniczy, gotowy od razu do użycia, tak jak w ogóle, wojska amerykańskie przygotowane są do natychmiastowego działania: "ready fight tonight" (ang. gotowi do walki nawet dziś w nocy - red.) - wyjaśnił.
Samoloty dla VIP-ów
Macierewicz poinformował, że "jest już nowe postępowanie ze zmienionymi warunkami, które po wstępnych analizach i rozeznaniu sytuacji pozwoli zakupić średnie samoloty” (do przewozu VIP-ów - red.).
- Nie przesądzam, czy wszystkie z nich będą nowe – dodał szef MON. Jak podkreślił, kwota przeznaczona na ten cel "się nie zwiększa".
Rekrutacja do Wojsk Obrony Terytorialnej
Minister obrony narodowej poinformował także, że "wszystkie zamówienia” omawiane podczas spotkania wojska i przemysłu poświęconego uzbrojeniu i wyposażeniu Wojsk Obrony Terytorialnej, "są już bardzo zaawansowane".
- Zwłaszcza na sprzęt z Łucznika, ale także na noktowizory, drony oraz inne wyposażenie dla obrony terytorialnej. To jest bardzo dobrze prowadzone przez Polską Grupę Zbrojeniową – podkreślił Macierewicz.
Zapytany o przebieg rekrutacji do WOT, odpowiedział, że: "wbrew zarzutom niektórych mediów zostało już podpisane rozporządzenie w sprawie powoływania do terytorialnej służby wojskowej i sposobu jej pełnienia. Jest ono wdrożone a rekrutacja się rozpoczęła".
- Jesienią zgłosiło się blisko 10 tysięcy osób. Nie wiem ilu z nich zostało już zarejestrowanych jako ochotnicy na obszarze działania wszystkich trzech brygad ściany wschodniej. Obliczenia wstępne, jeżeli chodzi o ziemie południowo-wschodnie mówią o trzech tysiącach - podkreślił Macierewicz.
PAP
Czytaj więcej