Radziwiłł: sieć szpitali oczekiwana przez pacjentów i zarządzających
System ochrony zdrowia po wprowadzeniu tzw. sieci szpitali nie zmieni się o 180 stopni, to tylko korekta, choć duża, oczekiwana przez pacjentów i wielu zarządzających - powiedział do uczestników II Kongresu Wyzwań Zdrowotnych minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.
Rozpoczęty w czwartek w Katowicach trzydniowy kongres to dwa dni debat eksperckich z udziałem kilku tysięcy gości oraz dzień otwarty dla mieszkańców regionu. Minister Radziwiłł nie wziął osobiście udziału w spotkaniu, ale skierował do jego uczestników nagrane wcześniej wystąpienie.
Mówiąc o ustawie o sieci szpitali, zmieniającej ustawę o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych, przyznał, że budzi ona w ostatnim czasie najwięcej emocji ze wszystkich planowanych w ochronie zdrowia zmian, ale będzie się wiązać z korzyściami.
"To tylko korekta"
- Wbrew temu, co niektórzy wieszczą, system wcale nie zmienia się o 180 stopni, to tylko korekta, choć duża, oczekiwana przez pacjentów, ale też wielu zarządzających - powiedział Konstanty Radziwiłł.
- Ogromna większość świadczeń, bo ponad 90 proc. świadczeń finansowanych dotychczas właśnie w tym obszarze, który zaliczamy do sieci szpitali, pozostanie w tym obszarze i będzie finansowane z tych samych środków. Nie ma mowy o stratach, nikt nie wyprowadzi tych pieniędzy z systemu. Ten sposób finansowania będzie się wiązał z pewnego rodzaju gwarancją, stabilnością, większym bezpieczeństwem szpitali, które wejdą do sieci - zapewniał minister.
Odniósł się też do głosów przeciwników proponowanych rozwiązań, którzy obawiają się, że ryczałtowy system płacenia za świadczenia zadziała demobilizująco na szpitale. - Mówi się, że szpitale będą skłonne, aby tylko być, a nie robić cokolwiek. Ten ryczałt ma oczywiście zupełnie inny charakter. Przede wszystkim jest zależny od tego, czy wykona się więcej, czy mniej świadczeń. Jeżeli będzie ich mniej, niż plan zakłada, to będzie on pomniejszony proporcjonalnie, również w pewnym zakresie wykonanie większej ilości świadczeń będzie wiązało się z wyższym wynagrodzeniem - wyjaśniał Radziwiłł.
"To zmiana, która wychodzi naprzeciw potrzebom pacjentów"
Dodał, że jest długa lista świadczeń, które będą wynagradzane na dotychczasowej zasadzie. - Na tej liście - oprócz porodów, świadczeń onkologicznych, endoprotezoplastyk - są również inne świadczenia, nowe produkty nabywane przez NFZ, takie jak kompleksowe świadczenia w przypadku ostrych zespołów wieńcowych, a także endoprotezoplastyka biodra i kolana, wreszcie - po ostatnich konsultacjach - nowoczesne techniki obrazowania - diagnostyka tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego, PET. Te wszystkie świadczenia będą właśnie wynagradzane również metodą »za sztukę« i to w praktyce oznacza, że szpitale sieciowe średnio będą mniej więcej w dwóch trzecich tylko otrzymywać ryczałt, a w jednej trzeciej będą wynagradzane na dotychczasowej zasadzie - powiedział Radziwiłł.
- To wszystko obala tezę, że planujemy wynagradzanie szpitali bez związku z ich aktywnością, z wykonywaniem przez nie świadczeń. Jest rzeczą oczywistą, że cała ta zmiana jest wprowadzana nie tyle, żeby dogodzić tym, którzy są w służbie zdrowia stroną podażową, ale to zmiana, która wychodzi naprzeciw potrzebom pacjentów, którzy są dzisiaj naprawdę w marnej sytuacji i bardzo często od wejścia do opieki poszpitalnej muszą zabiegać o to, aby całościowa opieka nad nimi miała odpowiedną jakość - dodał, podkreślając, że czasem brak całościowego podejścia niweczy pozytywne skutki ostrego leczenia szpitalnego.
Zapewnił też, że nie "nie ma mowy o rugowaniu własności prywatnej z systemu służby zdrowia", a do dyspozycji placówek, które znajdą się poza siecią, pozostaną 3 mld zł dostępne na dotychczasowych, konkursowych zasadach. Podczas inauguracyjnego panelu kongresu przedstawiciele sektora prywatnego w służbie zdrowia przyznawali jednak, że są "zatrwożeni" planowanym zmianami.
"To rozwiązanie antypacjenckie"
Plany ministra zdrowia od dłuższego czasu kontestuje poseł PiS Andrzej Sośnierz, były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, a wcześniej dyrektor Śląskiej Kasy Chorych. Podczas debaty przyznał, że forsowany przez ministra system budżetowy jest wygodny i przyjazny dla tych, którzy są w sieci. - To, że kiedyś wprowadziliśmy mniej wygodny (system) ubezpieczeniowy miało jednak wyraźny cel - zmienić pozycję pacjenta wobec bardzo silnej pozycji drugiej strony. Pozycja pacjenta w systemie budżetowania jest słaba. To rozwiązanie antypacjenckie - powiedział.
Jego zdaniem założenie, że w nowym rozwiązaniu szpitale będą chętniej przyjmować pacjentów to "nic więcej niż pobożne życzenie", bo - przekonywał - nie tworzy się zachęt w tym kierunku. Jak mówił, niedopowiedzianym celem zmiany jest "próba eliminacji z systemu podmiotów niepublicznych", które - jak mówił - stwarzają w systemie ochrony zdrowia "pożądany stan napięcia", mobilizując publiczne placówki do podniesienia jakości.
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz powiedział podczas kongresu, że samorząd lekarski opowiada się za systemem konkurencyjnym, na zasadach ubezpieczeniowych. - To, co zostało zaprezentowane, jest niespójne z tym, co środowisko chciałoby mieć zrealizowane - powiedział.
PAP
Komentarze