Przechytrzyła "fałszywego wnuczka". Wpadł w zasadzkę
Mieszkanka Leszna odebrała telefon z informacją, że jej wnuk spowodował wypadek i aby uniknąć kary musi zapłacić poszkodowanej osobie kilka tysięcy euro. Po pieniądze przyjdzie kolega wnuka. Kobieta zgodziła się, jeszcze chwilę podtrzymywała rozmowę, a jej syn w tym czasie zawiadomił policję. Kilkadziesiąt minut później w zasadzkę wpadł 28-letni mężczyzna.
2 marca ok. godz. 14 policję powiadomił syn kobiety, informując o próbie oszustwa "na wnuczka". Jak powiedział do jego matki zatelefonował mężczyzna podający się za jej wnuka, który miał spowodować wypadek samochodowy i potrącić kobietę. Do polubownego załatwienia sprawy z poszkodowaną potrzebuje kilka tysięcy euro lub kilkanaście tysięcy złotych.
"Babcia" od razu zorientowała się, że to oszust, bo jej wnuk jest małoletni i nie ma prawa jazdy. Jednak kontynuowała rozmowę. Poinformowała, że nie ma tak dużej kwoty i grając na zwłokę udawała, że przelicza oszczędności. W tym czasie jej syn informował policję.
Próbował oszustwa już wcześniej
Funkcjonariusze razem z kobietą przygotowali zasadzkę. Kiedy mężczyzna pojawił się przed domem rzekomej babci po odbiór pieniędzy, wpadł w ręce policjantów.
Zatrzymany to 28-letni mieszkaniec powiatu kościańskiego. Jak ustaliła policja, miał związek z podobnym przestępstwem w Lesznie kilka dni wcześniej. - Także wtedy rozmówca wykazał się czujnością i nie dał się nabrać na zmyśloną historię oszustów. Sprawcy żądali od niego 30 tysięcy złotych - powiedziała asp. sztab Monika Żymełka.
Sąd Rejonowy w Lesznie na wniosek prokuratury aresztował 28-latka na dwa miesiące. Grozi mu do 8 lat więzienia.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze