Pawlak: nie podejmowałem decyzji w sprawie Amber Gold, Suski: sprawa wam umknęła
- Nie przypominam sobie, bym podejmował jakiekolwiek indywidualne decyzje w sprawie Amber Gold, zajmowałem się problemami systemowymi - mówił były wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak we wtorek przed komisją śledczą ds. Amber Gold.
W ramach swojej wstępnej wypowiedzi Pawlak mówił m.in. o systemie zarządzania jakością, który został wprowadzony w kierowanym przez niego resorcie, oraz o tym, że w ramach tego systemu każdy z departamentów dokonywał oceny stosowanego prawa i przedstawiał ewentualne wnioski.
Ustawa o domach składowych
W tym trybie dyrektor Departamentu Administrowania Obrotem Jarosław Mąka (zeznający przed komisją przed Pawlakiem) przedstawił w połowie 2010 roku informację, że ustawa o domach składowych funkcjonuje przez 10 lat i dopiero na początku 2010 roku pojawił się pierwszy podmiot, który został zarejestrowany jako dom składowy.
W dodatku, jak miał mówić dyrektor departamentu, podmiot ten został wykreślony z rejestru, bo prowadzący go przedsiębiorca złożył fałszywe oświadczenie.
Okazało się, zaznaczył świadek, że prezes tej firmy był wielokrotnie karany, choć spółka dokonała zmiany prezesa i w momencie wykreślania z rejestru domów składowych, prezesem była już jego żona. Chodziło właśnie o Amber Gold, choć, jak zaznaczył Pawlak, ta nazwa w tamtym czasie w tym kontekście nie padła.
"Nie podejmowałem żadnej decyzji indywidualnej"
Jednym z wniosków z tej całej narady był postulat wyeliminowania ustawy o domach składowych z systemu prawnego, co nastąpiło w 2011 roku - mówił Pawlak. Tym niemniej, dodał, nie wymieniano w kontekście uchylania tej ustawy nazwy Amber Gold.
Podczas wygłaszania przez Pawlaka wstępnego oświadczenia, szefowa komisji Małgorzata Wassermann kilka razy mu przerywała, zwracając uwagę, że nie powinien czytać z kartki oraz mówić o innych kwestiach niż działalność Amber Gold.
- Mam nadzieję, że komisja chce wiedzieć, jak powinny funkcjonować urzędy - komentował Pawlak, dodając, że oprócz działań osób, ważne jest zorganizowanie instytucji publicznych. - Nawet najbardziej doskonali ludzie mogą popełniać błędy - podkreślił. Tym niemniej skrócił swoje wystąpienie. Zapewnił, że "w sprawie tego konkretnego podmiotu", jakim była spółka Amber Gold, nie podejmował żadnej decyzji indywidualnej, ale zajmował się problemami systemowymi.
"Sprawa nie umknęła resortowi"
Sprawa Amber Gold nie umknęła resortowi gospodarki, bo doprowadziliśmy do wykreślenia jej z rejestru domów składowych - mówił b. wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak we wtorek przed komisją śledczą.
Podczas przesłuchania poseł PiS Marek Suski (PiS) pytał świadka m.in. o to, kiedy b. dyrektor Departamentu Administrowania Obrotem w MG Jarosław Mąka poinformował go o aferze Amber Gold.
- Nie przypominam sobie, aby pan dyrektor Mąka informował mnie szczegółowo o sprawie Amber Gold wcześniej jak w 2012 r., ponieważ wtedy ta sprawa była na tyle głośna, że wszyscy się tą firmą szczegółowo zajmowali - odparł mu Pawlak.
- Rozumiem, że byliście zajęci czymś innym tak bardzo, że ta sprawa wam umknęła - ironizował Suski. - Panie pośle, nie umknęła. Ta spółka została wykreślona z rejestru (domów składowych - red.) i uprzejmie proszę, aby pan nie dokonywał subiektywnych opinii - ripostował świadek.
"Nazwa spółki nie była wymieniona"
Pawlak tłumaczył też, że w połowie 2010 r., podczas posiedzeń kierownictwa MG, nie była wymieniana żadna konkretna nazwa spółki, a tylko informacje o tym, że jakiś przedsiębiorca starał się o uruchomienie domu składowego składującego złoto, srebro i platynę. Wobec złożenia fałszywego oświadczenia, został jednak wykreślony, a o sprawie została poinformowana prokuratura, krajowy rejestr sądowy oraz KNF - mówił.
Suski wskazywał, że Mąka, zeznając przed komisją, wskazał, iż informował Pawlaka o sprawie Amber Gold już na przełomie stycznia i lutego 2010 r. w związku z tym, iż miał się on spotkać z przedstawicielem ABW.
- Tej szczegółowej sytuacji sobie nie przypominam, ale była taka praktyka, że jeśli dyrektorzy spotykali się z przedstawicielami służb, to informowali o tym (...) dość ogólnie. Wtedy ja mówiłem, żeby robili swoją pracę według kompetencji; jeśli dyrektor Mąka uważał, że trzeba o takiej sprawie poinformować ABW, to na pewno to uczynił - stwierdził Pawlak.
- Jeśli chodzi o informowanie mnie dokładnie o tym, że to jest taka firma, tak się nazywa, tam jest taki przedsiębiorca, to w tamtym czasie nie sądzę, aby to było konieczne czy uzasadnione - dodał.
Notatka z posiedzenia kierownictwa
Polityk PiS podpierał się jednak notatką, którą wcześniej przedstawił komisji Mąka. - Dysponujemy notatką na posiedzenie kierownictwa MG, mówiącą o sprawie m.in. Amber Gold, z 22 lipca 2010 r. - mówił Suski.
Pawlak, po przeanalizowaniu dokumentu, podkreślił, że nie ma w niej mowy o konkretnej nazwie firmy. - Pragnę panu zwrócić uwagę, że dokonał pan nadużycia, ponieważ w tej notatce nie wymienione jest ani raz słowo Amber Gold. Dokonał pan nadużycia, robiąc wrażenie, jakby tu było w tej notatce wyraźnie to napisane - stwierdził świadek.
- Na kierownictwie zajmowaliśmy się rozwiązaniami systemowymi, natomiast decyzje indywidualne podejmowali urzędnicy, którzy mieli stosowne uprawnienia. Nie do pomyślenia jest sytuacja, aby wszyscy się wszystkim zajmowali. Jest podział obowiązków i odpowiedzialności - podkreślił.
Suski pytał też świadka o to, kiedy o sprawie Amber Gold informował ówczesnego premiera Donalda Tuska. Pawlak wskazał, że podczas jednego z posiedzeń Rady Ministrów, które odbyło się w połowie 2012 r., przedstawił m.in. informację na temat wykreślenia tej firmy z rejestru domów składowych.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze