Jadły gnój, tonęły we własnych odchodach. Głodzone krowy zabrali obrońcy zwierząt

Polska
Krowy tonęły we własnych odchodach. Interweniowało Towarzystwo Ochrony Zwierząt
Galeria zdjęć (18)

Jedenaście krów w tym czworo cieląt odebrało Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt z gospodarstwa we wsi Cięćk niedaleko Ostrołęki (woj. mazowieckie). Zwierzęta nie miały dostępu do wody i pożywienia. Przywiązane łańcuchami stały we własnych odchodach. - Otworzyliśmy drzwi od obory, fetor, amoniak, aż ciężko było wejść do środka - powiedziała Katarzyna Jachlewska z OTOZ Animals.

Właściciel gospodarstwa za znęcanie się nad zwierzętami został skazany na karę więzienia w zawieszeniu oraz przepadek zwierząt. OTOZ otrzymało informację od Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej o konieczności odebrania krów.

 

Zwierząt miało być 18, ale kiedy inspektorzy przyjechali na miejsce, w oborze zastali tylko 11 krów.

 

- Dopóki gospodarstwem zajmowali się rodzice mężczyzny, jakoś to funkcjonowało. Kiedy przejął to syn, wszystko zaczęło się sypać - powiedział polsatnews.pl Jachlewska. Mężczyzna nie tłumaczył, dlaczego doprowadził zwierzęta do takiego stanu.

 

Od dwóch lat gospodarstwo nie sprzedawało mleka. Mężczyzna posiadał także psa. Zwierzę było jednak w dobrym stanie.

 

Sama skóra i kości

 

Większość krów uwiązana była na zbyt krótkim łańcuchu. Zwierzęta nie mogły się położyć i odpocząć. 

 

- Kondycja krów była bardzo zła. Zapadnięte dołki głodowe i boki, wyraźnie wystające wyrostki kolczyste - poinformowała Katarzyna Jachlewska.


Krowy miały także gołe placki na całej powierzchni ciała, co wskazuje na grzybicę i odparzenia.


Żywiły się odchodami


Ze względu na brak pożywienia te krowy, które mogły schylić głowę, żywiły się własnymi odchodami, przez co najprawdopodobniej zarażone są bakterią e-coli.


Inspektorzy z Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej z Ostrołęki odkryli także miejsce, w którym właściciel gospodarstwa wyrzucał martwe bydło.


W poniedziałek 11 krów zostało przetransportowanych do Rogatego Ranczo w Bojanie, gdzie trafiają zwierzęta odebrana podczas interwencji. Koszty leczenia zwierząt pokryje OTOZ. - Nie wykluczamy, że będziemy się ubiegać o zwrot kosztów od gminy, albo właściciela zwierząt - wyjaśniła Jachlewska.

 

polsatnews.pl

prz/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie