Misiewicz wraca z urlopu. Ale nie będzie rzecznikiem MON
Bartłomiej Misiewicz wrócił w poniedziałek do pracy. Jak poinformował "Super Express", ma to związek z decyzją sądu oczyszczającą go z zarzutu, że wkraczając w grudniu 2015 r. do Centrum Kontrwywiadu NATO w asyście Żandarmerii Wojskowej, naruszył prawo. Dziennik podaje jednak, że Misiewicz nie będzie już rzecznikiem Ministerstwa Obrony Narodowej.
Jak ustalił "Super Express", Misiewicz w poniedziałek wrócił do pracy. O swoim powrocie poinformował współpracowników już w piątek. Nie będzie już jednak pełnił funkcji rzecznika ministerstwa.
Szef gabinetu politycznego
Bartłomiej Misiewicz pozostanie jedynie na stanowisku szefa gabinetu politycznego.
Napisaliśmy w tej sprawie do MON, czekamy na odpowiedź.
"Sąd utrzymał decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa ws. przekroczenia uprawnień żołnierzy Żandarmerii Wojskowej, asystujących w działaniach prowadzonych wobec Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu Wojskowego NATO przez Bartłomieja Misiewicza, pełnomocnika MON ds. Centrum" - podało MON w środę w komunikacie.
Urlop po imprezie w Białymstoku
O urlopie Misiewicza MON poinformował 4 lutego. Około dwa tygodnie wcześniej media donosiły o imprezie w Białymstoku, w której uczestniczył rzecznik ministerstwa. Misiewicz miał przyjechać na nią służbową limuzyną i proponować pracę tym, którzy go rozpoznali.
Nazwisko Misiewicza zniknęło także wtedy z zakładki "Gabinet Polityczny" w Biuletynie Informacji Publicznej MON oraz z zakładki "dla mediów" na stronach ministerstwa. W obowiązkach rzecznika zastępował go Krzysztof Łączyński.
Mail do Bartłomieja Misiewicza widnieje wciąż jednak w zakładce "dla mediów" na stronie internetowej Kancelarii Premiera.
Kontrowersje wokół 26-letniego rzecznika wywołały także honory oddawane mu przez oficerów.
se.pl, polsatnews.pl
Czytaj więcej