Stare dęby w Puszczy Białowieskiej poszły pod topór. Ekolodzy oburzeni, nadleśnictwo wyjaśnia
Ponad sto dębów, w większości zdrowych, wycięto w ostatnim czasie w Puszczy Białowieskiej - alarmuje fundacja Dzika Polska. I dodaje: - To kolejny element barbarzyńskiej polityki. Nadleśnictwo Hajnówka tłumaczy jednak, że była to "zaplanowana wycinka sanitarno-selekcyjna" a drzewa znajdowały się w wyłączonym drzewostanie nasiennym.
O wycięciu dębów Fundacja Dzika Polska poinformowała na swym profilu na Facebooku. Zamieściła też film.
- Kilka dni temu spacerując po Puszczy Białowieskiej zauważyliśmy te ścięte dęby, niektóre z nich mają ponad sto lat. Zostały one wycięte z siedliska gruntowego, gdzie żadne zabiegi tego typu nie powinny mieć miejsca - oburza się w rozmowie z Polsat News Adam Bohdan z fundacji.
Według niego, obszar, w którym wycięto dęby, znajduje się w strefie dziedzictwa UNESCO wyłączonego z użytkowania. Żadne zabiegi nie powinny być tam wykonywane.
"Charakter czysto komercyjny"
- To jest dziwne, bo minister środowiska na każdej konferencji mówi, że w puszczy prowadzona jest przebudowa siedlisk, że wycinane są świerki z kornikiem. Natomiast tu mamy do czynienia z wycinką ponad stu dębów - mówi Bohdan.
Twierdzi, że zaledwie kilka z wyciętych dębów było martwych lub zamierających. Większość drzew, według niego, była w dobrej kondycji.
- Stanowią bardzo dobry asortyment. Ten zabieg miał charakter czysto komercyjny - dodaje. Jego zdaniem, takie działanie "wpisuje się w barbarzyńską politykę ministerstwa środowiska". - Najpierw była sprawa strzelania do żubrów, potem wycinka w miastach, a teraz wycinanie drzew w Puszczy Białowieskiej - stwierdza ekolog.
"Wyeliminowanie drzew gorszej jakości"
Nadleśnictwo wyjaśnia, że wycięte drzewa pochodziły z wyłączonego drzewostanu nasiennego, czyli takiego, z którego zbiera się nasiona z najlepszych i najładniejszych drzew.
- Tam pozyskiwane są nasiona o bardzo dobrej jakości genetycznej. Część drzew trzeba więc wyciąć, aby wyeliminować gorszej jakości zapylacze z najbliższego otoczenia - mówi polsatnews.pl nadleśniczy Grzegorz Bielecki.
- Jest to tzw. wycinka sanitarno-selekcyjna. Cały program jest akceptowany przez Biuro Nasiennictwa Leśnego - zapewnia. Jak tłumaczy, z żołędzi drzew, które zostają, zostaną wyhodowane kolejne dęby
"Turyści chcą oglądać puszczę a nie plantację"
Z kolei Łukasz Synowiecki, mieszkaniec Białowieży, z którym rozmawiał reporter Polsat News uważa, że takie wycinki to strata estetyczna i przyrodnicza, ale też uderzenie w turystów.
- Turyści, którzy tu przyjeżdżają, chcą oglądać puszczę, a nie tylko plantację leśną pełną jedynie młodych drzew - mówi.
polsatnews.pl, Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze