Kłusownik złapany. Wnyki zmiażdżyły psu łapę [DRASTYCZNE WIDEO]
Straż Leśna z Czarnej Białostockiej i policjanci złapali kłusownika, który rozstawił wnyki. W tym samym lesie, kilkanaście dni wcześniej, w podobnej pułapce stracił łapę pies. Była tak zmiażdżona, że weterynarz musiał ją amputować.
Leśnicy i policjanci przeprowadzili akcję po otrzymaniu informacji o kłusowniku. Dochodzenie potwierdziło, że na terenie Nadleśnictwa Czarna Białostocka zastawiono trzy wnyki w odległości co 10 metrów. Każda stalowa pętla miała średnicę ponad metra. Kłusownik rozsypał pod pętlami obierki, które zimą są pożywieniem dla zwierząt.
Zastawił zasadzki na jelenie, sarny i dziki, gdyż tropy tych zwierząt były widoczne na śniegu w pobliżu pułapek.
- Kłusownik czuł się bardzo pewnie, na miejscu wnyków pozostawił odciśnięte w śniegu ślady, prowadzące do posesji przylegającej bezpośrednio do lasu. Wnyki były bardzo dobrze przygotowane - stalowe linki były zamaskowane i praktycznie niewidoczne. Tylko bystre oko mogło zlokalizować tak zastawione sidła - opisują leśnicy.
Pies dotarł do domu ze zmiażdżoną łapą
Idąc po śladach od pułapek strażnicy dotarli do domu, w którym znaleźli żelazny potrzask przykryty plastikowym wiadrem. Przykrywał go, gdyż zdawał sobie sprawę z konsekwencji kontaktu zwierzyny z przygotowaną pułapką. Chronił w ten sposób własnego psa puszczanego luzem po podwórku.
Kilkanaście dni temu do nadleśnictwa zgłosił się właściciel psa, który wpadł w podobną pułapkę. Była tak mocno pokiereszowana, że weterynarz chcąc ratować zwierzę, amputował ją w całości.
Leśnicy pokazali film, w którym wykorzystano zdjęcia psa zrobione tuż po jego dotarciu do domu. Ostrzegamy, że to bardzo drastyczne sceny.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze