"To było jak średniowieczne tortury". 20 lat więzienia dla sprawcy gwałtu
Przez dwa dni więził, bił, gwałcił i oślepił swoją byłą partnerkę. Za to Grzegorz P. został skazany przez poznański sąd na 20 lat więzienia. Ma także 15-letni zakaz zbliżania się do ofiary i jakichkolwiek kontaktów z nią. Będzie też musiał zapłacić kobiecie 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Tragedia wydarzyła się w październiku 2015 roku na gnieźnieńskim Osiedlu Tysiąclecia. W jednym z bloków 44-letni wówczas mężczyzna przez dwa dni więził 23-letnią kobietę najpierw w piwnicy, potem w swoim mieszkaniu.
Nie wie, dlaczego oślepił
- Tylko ten najwyższy wymiar kary, 20 lat więźnia jest karą adekwatną i będzie stanowić sprawiedliwą odpłatę - podkreśliła sędzia Dorota Biernikowicz ogłaszając wyrok. W uzasadnieniu sąd stwierdził, że nie ma wątpliwości iż Grzegorz P. dopuścił się wszystkich zarzuconych mu czynów, w tym gwałtu, do którego się nie przyznawał. Sędzia dodała, że oskarżony jest zdemoralizowany i niezdolny do empatii.
Wcześniej pytany o oślepienie kobiety powiedział, że "nie ma pojęcia, czemu to zrobił". - Miałem trochę wypite - tłumaczył.
- Sposób, w jaki to oskarżony to zrobił, biegli z zakresu medycyny sądowej porównali do średniowiecznych tortur - powiedział prokurator Piotr Krystek. Po wszystkim mężczyzna - jak gdyby nic się nie stało - odprowadził kobietę przed blok, w którym mieszkała i tam ją zostawił. 23-latka była zastraszona. Dopiero w szpitalu opowiedziała, co ją spotkało.
"Nie ma okoliczności łagodzących"
W uzasadnieniu sąd zaznaczył, że nie ma jakichkolwiek okoliczności łagodzących. - Żal, który oskarżony wyrażał za czyn pozbawienia wzroku nie jest takim, który wynika z przekonania samego oskarżonego. Nie jest on bowiem zdolny do odczuwania uczuć wyższych, jak współczucie czy żal za swoje czyny. To było spowodowane chęcią uzyskania niższego wyroku. Oskarżony wykazuje wysoki stopień zdemoralizowania. Te wieloletnie pobyty w zakładach karnych nie nauczyły go praktycznie niczego - dodała sędzia Dorota Biernikowicz.
Ofiara Milena W. z powodu zespołu głębokiego stresu pourazowego nie zeznawała przed sądem; została przesłuchana w trybie wyjątkowym w tzw. niebieskim pokoju. Nie była też obecna na ogłoszeniu wyroku.
- W mojej ocenie ten wyrok, pomimo że jest najwyższy z możliwych, nie jest współmierny do tego, co oskarżony uczynił. Żadna kara nie przywróci mojej klientce zdrowia. Niemniej orzeczona kara długoterminowa, może przyczynić się do tego, że oskarżony nigdy już nikogo więcej nie skrzywdzi - skomentował wyrok pełnomocnik pokrzywdzonej Radosław Szczepaniak.
Kobieta nigdy już nie będzie widzieć. Kary 20 lat więzienia domagał się prokurator, jest to najwyższy wymiar, jaki grozi za takie przestępstwo. Wyrok nie jest prawomocny.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze