Międlar otrzymał odmowę wjazdu do Wielkiej Brytanii. Wraca do kraju
Były ksiądz katolicki i aktywista narodowy Jacek Międlar poinformował w sobotę wieczorem na portalu Facebook, że wraca do Polski, ponieważ odmówiono mu wjazdu do Wielkiej Brytanii. Wcześniej tego dnia ambasada RP w Londynie informowała na Twitterze, że jest w kontakcie z brytyjską służbą graniczną w sprawie wyjaśnienia decyzji o odmówieniu Międlarowi zgody na wjazd.
"Wydział Konsularny jest w kontakcie ze Służbą Graniczną ws. wyjaśnienia podstaw prawnych odmowy wjazdu do UK J. Międlarowi" - napisano.
Rzecznik brytyjskiego MSW zaznaczył w oświadczeniu, że "wszyscy pasażerowie próbujący wjechać do Wielkiej Brytanii podlegają kontroli służb granicznych i sprawdzeniu, czy nie figurują na listach osób obserwowanych przez policję, siły porządkowe i służby imigracyjne". "Za każdym razem kiedy uznajemy, że ktoś stanowi zagrożenie, funkcjonariusze mogą - i robią to - odmówić wjazdu" - zaznaczono.
W odpowiedzi na pytanie o szczegóły zatrzymania i o to, czy Międlarowi odmówiono wjazdu do Wielkiej Brytanii, służby prasowe MSW podkreśliły jednak, że ministerstwo "nie komentuje pojedynczych spraw".
Rzekome molestowanie dzieci przez mniejszość muzułmańską
Międlar, który został rano zatrzymany na londyńskim lotnisku Stansted, miał w sobotę po południu wziąć udział w wiecu radykalnie narodowego, antymuzułmańskiego ugrupowania Britain First, który był zapowiadany jako protest przeciwko rzekomemu ciągłemu problemowi molestowania dzieci przez członków lokalnej mniejszości muzułmańskiej i ukrywania tego faktu przez lokalne władze. Zarzuty zostały te określone przez policję i władze miasta jako nieprawdziwe.
Britain First zasłynęło w przeszłości m.in. wprowadzaniem "chrześcijańskich patroli" w miejscowościach zamieszkanych przez mniejszość muzułmańską. W programie wyborczym podkreślono, że członkowie partii są "przeciwko doktrynie i religii Islamu (...), która promuje nienawiść, przemoc i nietolerancję" i chcą "ochronić ten kraj politycznie poprawnym multikulturowym szaleństwem Unii Europejskiej".
Międlar był także zapowiadany jako specjalny gość niedzielnego biegu pamięci Żołnierzy Wyklętych Tropem Wilczym w Slough na zachodzie Londynu. Oprócz niego w dyskusji po biegu mieli wziąć udział historycy i członkowie Społecznego Trybunału Narodowego, obywatelskiego sądu ds. zbrodni komunistycznych, Tadeusz Płużański i Leszek Żebrowski.
Apel Brytyjczyków
W piątek Fundacja Wolność i Demokracja, główny organizator biegów Tropem Wilczym na całym świecie, wydała oświadczenie, w którym apelowała do organizatorów londyńskiego wydarzenia o "zmianę programu oraz odcięcie się od poglądów nawołujących do dyskryminacji, nietolerancji i przemocy".
O odwołanie wydarzeń z udziałem Międlara apelowały także brytyjskie organizacje antyfaszystowskie i walcząca z mową nienawiści organizacja "Hope Not Hate". Podnosiły także kwestię w ich opinii antysemickich wypowiedzi Leszka Żebrowskiego.
"Ten nowotwór wymaga chemioterapii"
W kwietniu 2016 roku ksiądz Międlar odprawiał mszę świętą przy okazji obchodów 82. rocznicy powstania Obozu Radykalno-Narodowego w Białymstoku. Jak podawały regionalne media, Międlar, który kilka miesięcy później przestał być duchownym, w kazaniu nazwał narodowo-katolicki radykalizm "chemioterapią dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski". - Zero tolerancji dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków. Zero tolerancji dla tego nowotworu. Ten nowotwór wymaga chemioterapii (...) i tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm - miał mówić podczas mszy.
Po tych uroczystościach ks. Międlar dostał od przełożonych całkowity zakaz wystąpień publicznych. Pod koniec września 2016 roku wystąpił ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy.
W sobotę Międlar napisał na Facebooku, że został "zatrzymany przez żydowskie służby specjalne".
PAP
Komentarze