Strzelanina w Warszawie - relacje świadków. Ranny z postrzałem w Bytomiu
Trwa obława po czwartkowej strzelaninie na warszawskim Żoliborzu. Policja nie ujawnia szczegółów śledztwa. Wymiana ognia miała miejsce po tym, gdy mężczyzna zaczął strzelać do policjantów, którzy chcieli go wylegitymować. Do strzelaniny doszło w czwartek wieczorem również w Bytomiu, gdzie na jednym z osiedli znaleziono mężczyznę z raną postrzałową nogi.
Do wymiany ogania między nieznanym mężczyzną a policjantami w Warszawie na Żoliborzu doszło w czwartek około godz. 18 przy ulicy Popiełuszki. Policjanci weszli na klatkę schodową jednego z bloków, gdzie spotkali mężczyznę. Mieli go wylegitymować, ale ten wybiegł na ulicę i zaczął uciekać.
W trakcie ucieczki mężczyzna wyjął broń i zaczął strzelać. Jeden ze ścigających go funkcjonariuszy również oddał kilka strzałów w kierunku uciekającego.
Policja nie informuje o szczegółach
Postępowanie w sprawie strzelaniny na warszawskim Żoliborzu ma trafić do Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie.
Stołeczna policja prowadzi wewnętrzne postępowanie dotyczące użycia broni przez funkcjonariusza. Jest standardowa procedura, kiedy zostaje użyta broń służbowa - poinformował oficer dyżurny Komendy Stołecznej Policji.
Policja nie udziela żadnych informacji dotyczących zarówno samego zdarzenia jaki postępów w śledztwie.
"Zobaczyłam, obławę, atak policji"
- Było słychać w domu strzały, ja wyleciałam akurat spotkałam sąsiadkę, która wychodziła z windy do domu z dziećmi, zapłakana - dzieci tak samo - i mówiła, że jest strzelanina. Wybiegłam, bo akurat mój syn 5 minut temu wychodził na trening, więc wyskoczyłam szybko, no i co zobaczyłam, obławę, atak policji i nic poza tym. Jeszcze spotkałam siostrę, ona tu mieszka, akurat wracała do domu. kiedy była strzelanina, dwóch panów strzelało do siebie - powiedziała Polsat News jedna z kobiet mieszkająca w pobliżu miejsca zdarzenia.
Inny ze świadków wziął strzały za fajerwerki. - Ale byłam u sąsiadów, nic nie widziałam, ale słyszałam. - powiedziała inna z mieszkających w pobliżu kobiet.
Ranny nie chce nic powiedzieć
46-letniego mężczyznę z raną postrzałową nogi śląscy policjanci znaleźli w dzielnicy Szombierki, w rejonie ulicy Tatrzańskiej w Bytomiu w czwartek po godz. 19. Mężczyzna był sam. Trafił do szpitala.
Policja ustala okoliczności zdarzenia, co jest o tyle trudne, że mężczyzna nie chce nic powiedzieć.
Zabezpieczane są ślady i trwa śledztwo w celu wyjaśnienia sprawy.
polsatnews.pl