I prezes SN zawiadomi organizacje europejskie o naruszaniu niezależności sądów
Jak powiedziała I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla portalu onet.pl, "musi poinformować organizacje europejskie zajmujące się sądownictwem o tym, że polskie władze naruszają niezależność sądów". - Muszę to zrobić, bo to wynika z traktatów międzynarodowych - podkreśliła.
- Jak dotąd wstrzymywałam się z „donoszeniem”, choć uważam, że było wiele przypadków szczucia na sędziów. Prezes Kaczyński pozwalał sobie np. na stwierdzenie, że wymiar sprawiedliwości to jest jeden gigantyczny skandal, a nie podał przykładów tego ogromnego skandalu - powiedziała.
"Minister może chcieć wpływać na orzeczenia"
O zmianie charakteru KRS, do której sędziów miałby powoływać Sejm (a nie jak dziś - środowiska sędziowskie) i która to Rada przedstawiałaby prezydentowi po dwie kandydatury na każdy urząd sędziowski (dziś przedstawia jedną), Gersdorf mówi, że "chodzi o wprowadzenie do sądów ludzi, którzy będą zależni od pana ministra (sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry – red.). Korpusu sędziów z PiS - tak to nazwijmy. Młodych, na dorobku.
- Moja obawa jest taka, że dzięki „swoim” sędziom minister może chcieć wpływać na orzeczenia. (...) To jest przemyślany plan - obóz władzy zmierza do tego, żeby sobie podporządkować sądy - dodała.
"Zastanawiam się, czy brać udział w KRS"
I prezes SN miałaby - tak jak obecnie - z urzędu być członkiem KRS. - Zastanowię się, czy będę w tym brała udział - powiedziała Gersdorf.
Pytana, czy to bojkot odparła: "Nie bojkot, ale wierność zasadom państwa prawa i przysiędze sędziowskiej. Biorę to pod uwagę. Z jednej strony wejście do tej nowej KRS oznacza cichą zgodę na to, co robi władza. Z drugiej - choć zawsze zostanę przegłosowana, to uczestnicząc mogę wyrażać swoje zdanie" - powiedziała portalowi.
"Żadna izba nie może być autonomiczna od I prezesa"
Pytana o pomysł stworzenia w SN "autonomicznej" - jak mówił minister Zbigniew Ziobro - Izby Dyscyplinarnej, Gersdorf powiedziała, że właśnie kwestia autonomii tej izby ją "niepokoi".
- Na czele Sądu Najwyższego stoi I prezes. Nie może być żadnej izby, która byłaby od niego „autonomiczna”. W dodatku w SN nie mogą orzekać nie-sędziowie, a PiS chce wprowadzić do składów orzekających jakiś tzw. czynnik ludowy, czyli reprezentantów organizacji społecznych, wskazanych przez polityków. Przed wojną taka izba dyscyplinarna była, ale orzekali w niej losowo sędziowie SN. W tej chwili jest dokładnie tak samo - w SN jest Wydział ds. Dyscyplinarnych, który orzeka w II instancji w sprawach sędziów i prokuratorów. Sądem Najwyższym rządzi prezes i żadna izba nie może być od niego autonomiczna - wyjaśniła.
"Sędzia nie może być wystawiany na odwet i zemstę przegranych"
Za "zagranie pod publiczkę" uznała zmianę prawa, by ujawniać oświadczenia majątkowe sędziów. - Przecież w tej chwili sędziowie składają takie oświadczenia do swych prezesów i urzędów skarbowych, a ja składam do prezydenta i urzędu skarbowego. Są niejawne, ale służby wszystko mogą sprawdzić. Po co zatem ujawnienie? Żeby ludzie się rzucili na te oświadczenia i zaczęli dysputy: "Skąd on ma?". Sędzia rozstrzyga konflikt i nie może być wystawiany na odwet i zemstę przegranych - powiedziała dodając, że jako I prezes SN ma możliwość utajniania oświadczeń, jeśli sędziowie zgłoszą się do niej z obawami o swe bezpieczeństwo.
- Jeśli dostanę tak uzasadnione wnioski, to na pewno je zaakceptuję - powiedziała.
"W ogóle nie ma co mówić o Trybunale"
Jej zdaniem rządzący - żeby nie można było zablokować ich działań jako niezgodnych z konstytucją - najpierw wyłączyli Trybunał Konstytucyjny. - Trochę to zajęło, ale cel został osiągnięty - Trybunał istnieje fasadowo, nie orzeka, w ogóle nie ma co mówić o Trybunale - powiedziała.
- Mam nadzieję, że resztki państwa prawa jeszcze istnieją. Przypominam obozowi władzy, że konstytucję w referendum przyjął naród, czyli wedle dzisiejszej nomenklatury - suweren. Dlatego też ma ona bardzo silne umocowanie. Przypominam jeszcze jedno - jej podstawą jest trójpodział władzy, tak jak w każdej demokracji. A obecna władza zmienia ustrój państwa, choć nie ma do tego żadnego mandatu, bo nie uzyskała w wyborach większości konstytucyjnej - dodała.
"To są śmieszne rzeczy"
Pytana o nagłaśniane ostatnio przypadki popełniania przestępstw przez sędziów i ich kontrowersyjnych decyzji w różnych sprawach Gersdorf oceniła, że "to są jednostkowe przykłady". - Część z nich jest zresztą jest już rozstrzygana w ramach sądownictwa dyscyplinarnego. Kluczowe jest co innego - władza prowadzi akcję zbierania i rozdmuchiwania historii, które mają uderzać w wizerunek sędziów, by uzasadnić potrzebę zmian. Na 10 tys. sędziów znaleziono 5 spraw! Przecież to są śmieszne rzeczy. Chciałabym wiedzieć, ile było takich przypadków wśród ministrów, parlamentarzystów, urzędników ministerialnych, dziennikarzy - dodała.
Pytana czy nie uważa, że w sądownictwie zabrakło samooczyszczenia po PRL, przypomniała, że od 1989 r. w Ministerstwie Sprawiedliwości działała komórka lustracyjna. - Wiem, że bardzo wiele wdów straciło stan spoczynku po sędziach w czasach I prezesa SN Adama Strzembosza w latach 90. Ja nie mam w sobie genu, który kazałby mi brać odwet. Do mnie to nie przemawia, że muszę karać staruszków - dodała.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze