Fałszywy profesor oskarżony o wykorzystywanie seksualne studentek
69-letni mieszkaniec Poznania, podający się za pracownika naukowego poznańskiego uniwersytetu, oskarżony został o wykorzystywanie seksualne studentek. Skierowany do sądu akt oskarżenia dotyczy 14 przestępstw. Januszowi K. grozi do 12 lat więzienia.
Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak podał, że 69-latek złożył w sprawie wyjaśnienia, ale nie przyznał się do winy.
- Mężczyzna podawał się za pracownika naukowego poznańskiego uniwersytetu. Prosił studentki o pomoc w "badaniu antropologicznym". Kobietom, które zgodziły się na badania przylepiał do ciała mokre karteczki, nakłaniał też je do czynności seksualnych - podał Borowiak.
Działał na różnych uczelniach
Według ustaleń, zdarzenia miały miejsca na terenie różnych uczelni w mieście.
Jak ustalono w trakcie prowadzonego postępowania, oskarżony siedem razy doprowadził do innej czynności seksualnej, sześć razy usiłował doprowadzić do innej czynności seksualnej, w jednym przypadku dopuścił się gwałtu.
Rzeczniczka poznańskiej prokuratury okręgowej Magdalena Mazur-Prus poinformowała PAP, że czyny, których dotyczy akt oskarżenia, miały miejsce w okresie od 2004 do 2015 roku. Mężczyzna został zatrzymany w październiku 2015 roku, do tej pory przebywa w areszcie
Ponad 400 poszkodowanych kobiet
Jak napisał we wtorek "Głos Wielkopolski", przestępstwo zostało wykryte w 2015 roku po sygnale od jednej ze studentek, ale mężczyzna działał znacznie dłużej. Jedna z przesłuchanych kobiet opisała swoją historię, która miała miejsce w 1975 roku.
W materiale dowodowym pojawiło się ponad 400 nazwisk kobiet, które mogły paść ofiarą oskarżonego. W większości przypadków nastąpiło przedawnienie. W części zdarzeń z ostatnich lat śledczy nie dopatrzyli się znamion przestępstwa.
Andrzej Borowiak powiedział, że niektóre "badane" kobiety, zorientowawszy się w sytuacji, zdołały uciec z miejsc, do których zwabiał je "profesor".
Sprawę prowadziła policjantka z komisariatu Poznań-Stare Miasto pod nadzorem prokuratury. Borowiak wyjaśnił, że została ona wyznaczona do prowadzenia postępowania ze względu na wrażliwy charakter sprawy.
PAP
Komentarze