Wymiana więźniów na osoby porwane przez rebeliantów. Syryjski rząd gotowy do negocjacji
Syryjski rząd zadeklarował w poniedziałek, że jest gotowy do wymiany więźniów na osoby porwane przez "grupy terrorystyczne" w ramach wysiłków przed zaplanowanymi na 15-16 lutego rozmowami pokojowymi w Astanie. Jak poinformowano w komunikacie opublikowanym przez państwową agencję SANA, krok ten ma zwiększyć zaufanie między stronami konfliktu przed negocjacjami w sprawie jego uregulowania.
Według cytowanego przez EFE źródła w syryjskich władzach decyzję tę podjęto "po rozmowach z ministerstwami i zainteresowanymi stronami".
Już w ubiegłym tygodniu doszło do rzadkiej - jak oceniają agencje - wymiany więźniów między władzami Syrii a grupą rebeliantów w zachodniej prowincji Hama, w trakcie której uwolniono około 100 osób, w tym kobiety i dzieci.
Również w poniedziałek szef dyplomacji Rosji Siergiej Ławrow poinformował, że na rozmowy w Astanie zostali zaproszeni m.in. przedstawiciele władz Syrii, opozycji, specjalny wysłannik ONZ Staffan de Mistura oraz przedstawiciel USA.
Rosja, Turcja i Iran gwarantami rozejmu
Celem zbliżającej się drugiej rundy rozmów w Astanie jest przypieczętowanie obowiązującego od 30 grudnia rozejmu w Syrii, którego gwarantami są Rosja, Turcja i Iran. Spotkanie w Kazachstanie ma być uzupełnieniem prowadzonych pod auspicjami ONZ rozmów w Genewie; wznowienie tych negocjacji zaplanowano na 20 lutego.
Podczas styczniowych rozmów w stolicy Kazachstanu Iran, Rosja i Turcja uzgodniły m.in. trójstronny mechanizm monitorowania i egzekwowania zawieszenia broni w Syrii, który ma powstrzymać strony konfliktu przed prowokacjami; pozwala on tym trzem państwom na natychmiastową reakcję na wszelkie przypadki naruszenia rozejmu.
Wojna domowa w Syrii rozpoczęła się w marcu 2011 roku, gdy pokojowe demonstracje antyrządowe przekształciły się w krwawe starcia z wojskiem i policją. W wyniku trwającego już blisko sześć lat konfliktu zbrojnego śmierć poniosło ponad 310 tys. ludzi; 11 mln Syryjczyków, czyli połowa ludności, zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów.
PAP
Komentarze