Syryjska rodzina zamieszkała w Katowicach. Pomogła parafia
Elias i Rita oraz jej ojciec Fahed - rodzina Syryjczyków z Aleppo - od września mieszka w Katowicach dzięki pomocy parafii pw. św. Ludwika Króla i Wniebowzięcia NMP. Jej gospodarze to franciszkanie, tak jak syn Faheda i brat Rity.
- Jest to rodzina naszego współbrata, naszego kleryka z Ziemi Świętej, z Kustodii - wyjaśnia proboszcz parafii o. Alan Rusek. Elias, Rita i Fahed są pierwszą i jak dotąd jedyną rodziną syryjską, przyjętą przez parafię w archidiecezji katowickiej. Do Polski przyjechali w październiku 2015 r. - początkowo do Gubina koło Zielonej Góry, potem przenieśli się do Katowic.
- Odnaleźli się wspaniale. Poczuli się tak pewniej siebie. Myślałem, że będzie to dla mnie jakaś trudność - była, ale tylko na samym początku, żeby zorganizować mieszkanie, ale w krótkim czasie przekonałem się, że oni stają się coraz bardziej samodzielni, świetnie sobie radzą, nie są dla mnie żadnym obciążeniem - dodał o. Alan.
Egzaminy z języka polskiego poszły im świetnie
Konieczność zorganizowania pobytu syryjskiej rodziny stworzyła cały łańcuch ludzi dobrej woli. Mieszkają w wynajmowanym mieszkaniu, sami płacą za media, czynsz jest pokrywany ze wsparcia, przekazanego przez rodzinę z Włoch. Wolontariusze z parafii pomagają im szlifować polski, którego Syryjczycy uczą się też w Szkole Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego. Uczelnia zaoferowała im znaczną bonifikatę na zajęcia ukończonego właśnie pierwszego semestru.
Choć - jak podkreśla Elias - polski to trudny język, to potrafią się już w nim porozumieć. Egzamin semestralny najlepiej - na 100 proc. - zdał ojciec Rity, ale córka i zięć tylko nieznacznie ustąpili mu pola, zdając odpowiednio na 93 i 96 proc. - To chyba dlatego, że tata ma najwięcej czasu - tłumaczy z uśmiechem Rita.
Fahed - z zawodu architekt - jako posiadacz pięknego barytonu świetnie odnalazł się w parafialnym chórze. - Dzięki temu ćwiczy polski i poznaje nowych ludzi - podkreśla proboszcz.
Za kilka tygodni urodzi im się dziecko
Elias kilka razy w tygodniu uczy się przyrządzania sushi w restauracji. Marzy o kontynuowaniu studiów prawniczych rozpoczętych w Syrii, ale w Polsce musiałby je zacząć od nowa. Za kilka tygodni ma przyjść na świat pierwsze dziecko Rity i Eliasa - Fedi.
- To imię oznacza tego, który zbawił świat - odkupiciela i w Polsce jest chyba bardzo dziwne - mówi Elias, który na szyi nosi też wytatuowane imię Jezusa. Przyznaje, że różnice kulturowe są znaczne. Najmniej odczuwa je chyba w kościele.
- Jest dokładnie tak jak u nas, tylko język inny. Czasami w kościele czuję, że ludzie mnie lubią, chcą, żebym został w Polsce, lubią Syryjczyków. Czuję się szczęśliwy, kiedy widzę tych ludzi. Jest mi smutno, kiedy słyszę ludzi w autobusie czy tramwaju, którzy mówią, że jesteśmy muzułmanami czy terrorystami, nie wszyscy ludzie, oczywiście. Ci, którzy mówią, że Syryjczycy są źli, po prostu nie wiedzą nic o tym kraju. Każdy kraj, w którym jest wojna, ma problemy. Ale cieszę się z pomocy Kościoła, wielu ludzi tutaj, lubią mnie, mamy przyjaciół w Polsce - opowiada Elias.
"Bomby, walki na ulicach, ludzie umierają"
Brakuje im syryjskiego jedzenia i czasem kupują takie produkty przez internet, ale polska żywność też im smakuje. Odwiedzających ich Polaków oczarowują przepyszną kawą z kardamonem. - Najbardziej lubię, jak Rita zrobi hummus, który z tym syryjskim chlebem bardzo smakuje - mówi o. Alan.
Rita i Elias uważają Polskę za bezpieczny kraj, dobre miejsce dla ludzi, którzy chcą żyć w pokoju i założyć rodzinę. - Zanim tu przyjechaliśmy, przez 4 lata żyliśmy podczas wojny. Mieliśmy mnóstwo problemów - z wodą, z jedzeniem, bomby... są walki na ulicach, ludzie umierają, nie mogą zostać. Teraz sytuacja jest dla nas też trudna, bo w ogóle nie jest łatwa dla uchodźców w Polsce. Rząd pomaga przez rok. Wiem, że ten kraj pomaga tyle, ile może, i jestem za to wdzięczny, ale jest trudno - przyznaje Elias.
Jak podkreślił szef Caritas Archidiecezji Katowickiej ks. Krzysztof Bąk, choć to jedyna rodzina z Syrii, która zamieszkała na terenie archidiecezji, to wierni z tego regionu nie zapominają o swoich współwyznawcach w nękanym konfliktami kraju. - W ramach akcji Caritas "Rodzina rodzinie" zebraliśmy już 0,5 mln zł, a spodziewam się, że ostatecznie może to być nawet 1,5 mln - powiedział.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze