Bez aresztu dla onkologa podejrzanego o molestowanie pacjentek
Sąd nie zgodził się w środę z wnioskiem o tymczasowy areszt dla 65-letniego gdańskiego chirurga onkologa, któremu prokuratura postawiła 31 zarzutów dotyczących molestowania 25 pacjentek. Sąd zastosował dozór policyjny oraz poręczenie majątkowe. Prokuratura złoży zażalenie na tę decyzję.
Wniosek o trzymiesięczny areszt dla lekarza śledczy z nadzorującej sprawę Prokuratury Okręgowej w Gdańsku motywowali głównie wysokim prawdopodobieństwem popełnienia przez lekarza przestępstw oraz "obawą bezprawnego utrudniania postępowania ze strony podejrzanego".
Onkolog nadal może przyjmować pacjentów
Jak poinformowała Tatiana Paszkiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe, podejmując w środę po południu decyzję, podzielił stanowisko prokuratury "wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienia przez podejrzanego przestępstw, ale uznał, że brak jest podstaw do zastosowania środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania".
Rzecznik dodała, że sąd zdecydował o zastosowaniu wobec lekarza dozoru policyjnego oraz poręczenia majątkowego w wysokości 20 tys. zł. Wyjaśniła, że w tej sytuacji lekarz może nadal prowadzić praktykę lekarską.
Paszkiewicz zaznaczyła, że prokuratura złoży zażalenie na decyzję sądu.
Część pacjentek mogła być molestowana kilkukrotnie
We wtorek prokuratura postawiła 65-latkowi 31 zarzutów. Dotyczyły one popełnienia przestępstw w postaci "innych czynności seksualnych", jakich lekarz miał się dopuścić wobec 25 pacjentek (niektóre z kobiet lekarz miał molestować kilkukrotnie). Prokuratura odmówiła odpowiedzi na pytanie, czym w tym przypadku były "inne czynności seksualne".
Do przestępstw miało dochodzić między 2005 a 2015 rokiem, ale większość z nich ma przypadać na lata 2013-2015. Zdaniem śledczych, ofiarami 65-letniego chirurga onkologa były głównie pacjentki jednej z publicznych poradni onkologicznych w Gdańsku. Jedna z pokrzywdzonych w momencie popełnienia na niej przestępstwa miała mniej niż 15 lat.
Lekarz nie przyznał się do winy
Paszkiewicz wyjaśniła, że do czynów zabronionych miało dochodzić w trakcie badań onkologicznych. - Istotne w tej sprawie było ustalenie standardów takich badań - powiedziała rzeczniczka, dodając, że prokuratorzy skontaktowali się z lekarzami specjalistami w tej dziedzinie. Dodała, że z zebranych informacji wynika, iż w trakcie prowadzonych przez podejrzanego badań 25 pokrzywdzonych "standardy te zostały przekroczone".
Rzeczniczka wyjaśniła też, że pokrzywdzone zostały - w obecności psychologów - przesłuchane przed sądem. Z opinii psychologów wynika, że pokrzywdzone "mogą złożyć przed sądem wiarygodne zeznania".
Paszkiewicz dodała, że 65-letni lekarz w trakcie wtorkowego przesłuchania nie przyznał się do winy. Złożył obszerne wyjaśnienia, których treści prokuratorzy nie ujawniają.
Gdański sąd ma w środę rozpatrzyć wniosek śledczych o zastosowanie wobec lekarza tymczasowego aresztu. Jak wyjaśniła Paszkiewicz, wniosek był podyktowany głównie "obawą bezprawnego utrudniania postępowania ze strony podejrzanego".
Kara do 10 lat więzienia
Za czyny, które mu zarzucono, grozi kara do 10 lat więzienia. Aktualne przepisy mówią, że za molestowanie osoby poniżej 15. roku życia grozi do 12 lat więzienia, ale - jak wyjaśniła Paszkiewicz - do tego czynu miało dojść w momencie, gdy przepisy przewidywały maksymalną karę o dwa lata niższą.
Lekarz został zatrzymany we wtorek rano. Niedługo po zatrzymaniu poinformował, że źle się czuje, i trafił do szpitala. Po południu, po wykonaniu badań, lekarze stwierdzili, że mężczyzna może brać udział w czynnościach prokuratorskich. Został przewieziony do prokuratury, gdzie do późnego wieczora był przesłuchiwany.
Po zatrzymaniu mężczyzny przeszukano jego mieszkanie i gabinet. Zabezpieczono dokumentację medyczną i kamerę z rejestratorem, która znajdowała się w gabinecie.
- Będziemy ustalać treść tych zapisów - powiedziała Paszkiewicz, dodając, że ze wstępnych ustaleń wynika, iż rejestrowane były tylko osoby wchodzące do gabinetu, nie utrwalano przebiegu badań.
Glock i 500 sztuk amunicji w gabinecie
W gabinecie i mieszkaniu lekarza znaleziono też pistolet typu glock i 500 sztuk amunicji. Paszkiewicz poinformowała w środę, że lekarz miał pozwolenie na posiadanie broni, ale nie dotyczyło ono zabezpieczonego pistoletu. Dodała, że trwa wyjaśnianie tej kwestii.
Postępowanie w tej sprawie wszczęto w 2014 r., kiedy to do organów ścigania zgłosiła się jedna z pacjentek lekarza. Sprawą zajęli się gdańscy policjanci. Jak dotąd przesłuchali oni ponad 2 tys. pacjentek lekarza, a w planach mają przesłuchania kolejnych - przynajmniej kilkuset. Paszkiewicz poinformowała w środę, że kolejne kobiety, które mogą być pokrzywdzonymi w tej sprawie, zgłaszają się też same do organów ścigania.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze