"Nie zapadła decyzja ws. przyjęcia dzieci z Syrii" - Bochenek. Karnowski: jesteśmy przygotowani
Nie zapadła żadna decyzja rządu ws. przyjęcia w Sopocie dziesięciorga dzieci z Syrii - powiedział w sobotę rzecznik rządu Rafał Bochenek. Prezydent Sopotu Jacek Karnowski powinien sprecyzować swoje oczekiwania - dodał. - Jesteśmy przygotowani na przyjęcie dzieci z ogarniętej wojną Syrii - podkreślił w sobotę Karnowski. Przyznał, że w tej sprawie "liczy na współpracę z rządem".
- Główną nieprawdziwą informacją jest to, że rząd polski odmówił przyjęcia dzieci z Aleppo, jest to informacja nieprawdziwa, rząd polski nie podjął żadnej decyzji w tej sprawie, żadna decyzja w tej sprawie nie zapadła, a pismo które zostało wystosowane (przez MSWiA - red.) w odpowiedzi na pismo pana prezydenta Sopotu Karnowskiego było pismem, które wskazywało na obiektywne trudności związane z przeprowadzeniem tego typu działań. To pismo zawiera stwierdzenie pewnego stanu faktycznego, który istnieje. To pismo nie zawiera żadnej decyzji, co do działania polskiego rządu w tym zakresie - powiedział Bochenek podczas konferencji w Rzeszowie.
"Pismo prezydenta Sopotu »ma charakter apelu«"
Bochenek ocenił, że pismo, z którym prezydent Jacek Karnowski zwrócił się do rządu, jest bardzo ogólne, "ma charakter apelu" i "nie zawiera konkretnych danych".
Jak dodał, prezydent Karnowski nie powinien organizować konferencji prasowych, "tylko przystąpić do sprecyzowania swoich oczekiwań".
Karnowski: dostaliśmy pismo dość bezduszne
Prezydent Karnowski podkreślił w sobotę, że wbrew ocenie rzecznika rządu Rafała Bochenka, pismo z Sopotu nie było ogólne. - Zadeklarowaliśmy, że jesteśmy przygotowani i prosiliśmy o kontakt z osobą na poziomie rządowym, która od strony formalnej poprowadziłaby proces sprowadzenia w trybie pilnym dzieci z Aleppo do Sopotu, a dostaliśmy pismo dość bezduszne - tłumaczył.
Karnowski potwierdził, że Sopot i Gdańsk chcą przyjąć na czas określony na leczenie i rehabilitację 10 dzieci z Aleppo. Powiedział, że wstępną deklarację złożył też prezydent Gdańska.
Prezydent Sopotu dodał, że "od nas fachowcy mieli dwie studyjne wizyty w Niemczech, gdzie wizytowali i pomagali w obozach dla uchodźców". Podał, że według organizacji charytatywnych, szacunkowy koszt pomocy dla jednego dziecka to ok. 20 tys. zł. - Wolę tę kwotę pomnożyć razy dwa, ale i tak nie jest to kwota, która by nas powala - zaznaczył.
- Jesteśmy w kontakcie z obywatelami z Syrii, z Palestyny, którzy są na naszym terenie - powiedział Karnowski i dodał, że niczego nie zrobi bez zgody rządu, "bo dla nas MSZ i MSWiA są kluczowe" i że "liczy na współpracę z rządem".
Osobiste doświadczenia ze stanu wojennego
Jednym z wolontariuszy gotowych do pomocy finansowej, ale też udostępnienia mieszkania dzieciom jest były marszałek województwa i były eurodeputowany Jan Kozłowski. - Zadeklarowałem prezydentowi w imieniu swoim, rodziny ale też znajomych, że chętnie włączę się w tę pomoc, jeśli będzie taka potrzeba - wyjaśnił.
Przyznał, że do takiej deklaracji skłoniły go jego osobiste doświadczenia ze stanu wojennego. - Byłem zwolniony z pracy i otrzymałem wówczas pomoc m.in. od rodziny z Francji, która przysyłała paczki, ale najważniejsza była świadomość, że jest ktoś we Francji, kto o nas myśli, że nie jesteśmy sami w tej trudnej sytuacji - tłumaczył. - Jest to taka chęć spłaty tego długu - podkreślił.
Prezydent Sopotu przypomniał, że miasto od wielu lat pomaga Polakom ze Wschodu: z Litwy, z Donbasu, współpracuje ze Związkiem Polaków na Białorusi. Podał, że co roku 50 dzieci z Białorusi przyjeżdża do Sopotu na wakacje. W tym roku miasto planuje ściągnięcie co najmniej dwóch polskich rodzin ze Wschodu.
- Mieszkańcy Sopotu i Gdańska zawsze byli solidarni i chcemy pokazać, że nadal jesteśmy solidarni z ludźmi w potrzebie - podkreślił.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze