Ksiądz zawieszony za działalność misyjną. Wierni stoją za nim murem
Ks. Wojciech Grzesiak został zawieszony w prawach księdza. Duchowny dostał karę suspensy, bo nie zrezygnował z działalności misyjnej w Paragwaju i pracy w szpitalu w Jastrzębiu-Zdroju. Księdza chwalą lekarze oraz wierni. Ks. Grzesiak pozwał przełożonych, którzy jego zdaniem publicznie sugerują, że zarabia na misjach.
Ksiądz Wojciech Grzesiak jest jednym z inicjatorów Śląskiej Misji Medycznej w Paragwaju. Pracuje też jako sanitariusz w szpitalu w Jastrzębiu-Zdroju. Był tu także kapelanem, ale z tej funkcji został odwołany przez konflikt z kurią.
- Dla nas to było szokiem, że tak ciepłego księdza, z taką charyzmą, oddaniem dla ubogich, dla wiernych, można było odwołać – opowiada Joanna Barbara Chomicz, autorka petycji w obronie księdza.
- Jestem zakochany w Paragwaju i w niesieniu pomocy medycznej. Stara zasada Kościoła brzmi, żeby ludzi ewangelizować. Jednak, jeśli człowiek jest głodny i cierpiący, to nie będzie słuchał ewangelii. Zacznie dopiero, jeżeli ma zapewniony komfort cielesny – mówi ks. Wojciech Grzesiak.
"Kuria posłużyła się dwoma kłamstwami"
Jednak kuria katowicka chciała, żeby ksiądz z działalności misyjnej i pracy w szpitalu zrezygnował. Ksiądz odmówił, a arcybiskup nałożył na niego karę suspensy, czyli zawieszenia w prawach księdza.
- Nieposłuszeństwo polegało na tym, że nie zwolniłem się z pracy w szpitalu i pozostałem prezesem stowarzyszenia Śląska Misja Medyczna. Napisałem biskupowi, że będę prowadził działalność w Paragwaju i pojadę po małą Blankę. Gdyby tylko to opublikowali, to pewnie nie byłoby naszej rozmowy, ale kuria posłużyła się dwoma kłamstwami, insynuacjami – twierdzi ks. Wojciech Grzesiak.
"Środki pieniężne przelewane na jego prywatne konto"
Katowicka kuria odcięła się również od zbiórek pieniędzy na misję w Paragwaju. Uznała, że to wyłączna odpowiedzialność ks. Grzesiaka.
"Środki pieniężne pochodzące z ofiar wiernych przelewane są na jego prywatne konto. Nie ma to żadnego związku z posługą duszpasterską w Archidiecezji Katowickiej, a odpowiedzialność za nie ponosi tylko i wyłącznie on sam." – głosi treść oświadczenia kurii.
Ksiądz Grzesiak sądzi, że to ostatnie zdanie to sugestia, że ze swej działalności misyjnej czerpie zyski. Za tę sugestię ksiądz złożył pozew w sądzie.
- Ja żadnego grosza do siebie nie wezmę, wręcz przeciwnie. Moja mama o tym najlepiej wie, wiele razy płakała, że wszystkie pieniądze, co mam, ładuję w ten Paragwaj – odpowiada ks. Wojciech Grzesiak.
Wierni popierają księdza
Duchowny złożył pozew przeciwko arcybiskupowi Wiktorowi Skworcowi i rzecznikowi kurii za insynuacje. - One najpierw zniknęły ze strony, ponieważ rozmawiali ze mną, żeby ten pozew oddalić, po pięciu godzinach znowu się pojawiły, a obecnie zmieniono tę informację – mówi.
Wierni poparli księdza. Napisali list do katowickiego arcybiskupa, w którym wyrażają "stanowczy protest wobec decyzji eminencji" i proszą o przywrócenie na stanowisko przyszpitalnej kaplicy ks. Wojciecha Grzesiaka." List jednak nie doczekał się odpowiedzi.
Zebrali także prawie 300 podpisów pod petycją o przywrócenie księdza, które zawiozą do arcybiskupa.
"Sytuacja nie jest adekwatna do tego, co się dzieje w kościele"
Nikt z katowickiej kurii nie chciał o sprawie księdza Grzesiaka porozmawiać.
- Cała sytuacja nie jest adekwatna do tego, co się dzieje w kościele. Słyszymy, że gdzieś tam w Poznaniu ksiądz ma wyroki pedofilskie i jest przeniesiony na inną parafię, a tu ksiądz, który nie ma jednoznacznego zdania z biskupem zostaje suspendowany. To jedna z najgorszych kar – podsumował ks. Wojciech Grzesiak.
Dotychczasowe odcinki "Interwencji" można obejrzeć na portalu polsatnews.pl w zakładce "Nasze programy".
Interwencja
Czytaj więcej
Komentarze