MON: Misiewicz nie miał ochrony Żandarmerii Wojskowej w białostockim klubie
MON odpowiada: Misiewicz nie jest ochraniany przez żandarmerię. Dziennik "Fakt" poinformował, że Bartłomiej Misiewicz, rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej, bawił się w ubiegły czwartek w klubie w towarzystwie ochroniarza, którego miał przedstawiać jako funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej.
"Żandarmeria Wojskowa nie realizuje czynności ochronnych wobec szefa Gabinetu Politycznego MON. Działania ŻW reguluje Rozporządzenie Ministra Obrony Narodowej z dnia 28 grudnia 2001 roku w sprawie osób, w stosunku do których Żandarmeria Wojskowa wykonuje czynności ochronne, oraz zakresu i trybu współdziałania Żandarmerii Wojskowe z Biurem Ochrony Rządu" - brzmi odpowiedź z Oddziału Mediów Centrum Operacyjnego szefa MON.
Mężczyzna opisywany przez "Fakt" jako "ubrany na sportowo ochroniarz został - według gazety - przedstawiony przez Misiewicza jako funkcjonariusz Żandarmerii Wojskowej.
Według dziennika, w ubiegły czwartek około godz. 23 rzecznik MON, będący służbowo w Białymstoku, podjechał do klubu oddalonego od jego hotelu o 350 metrów luksusową limuzyną. Towarzyszyć mu mieli wspomniany wcześniej ochroniarz i mężczyzna, którego przedstawiał jako człowieka ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela.
Z przytaczanych przez dziennik relacji osób bawiących się na imprezie wynika, że Misiewicz miał proponować pracę w ministerstwie osobom, które rozpoznały go w klubie, a także miał prosić didżeja, by ze sceny ogłosił, że w klubie bawi się rzecznik resortu obrony. Według gazety miał też nagabywać studentki i powiedzieć, że choć ma narzeczoną, to "kocha wszystkie kobiety".
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze