Rasistowski atak na Polkę w Anglii. Odpowiedziała w najlepszy z możliwych sposobów
Polka ze Stevenage, miasta położonego na północ od Londynu, została zaczepiona w sklepie przez mężczyznę, który najpierw nakazał jej mówić po angielsku, a gdy ta zareagowała oburzeniem, zaczął obrażać ją, jej koleżankę i ich dzieci. Na koniec dodał, by wracali do swojego kraju. Kobieta nie przestraszyła się. Wyjęła telefon i zaczęła filmować agresora.
Do incydentu doszło 18 stycznia podczas zakupów, na które Polka wybrała się z mężem i dwojgiem dzieci. Kiedy mężczyzna zwrócił jej uwagę, rozmawiała po polsku z napotkaną koleżanką.
Kobieta włączyła kamerę w telefonie i kazała, by mężczyzna powtórzył, co powiedział wcześniej. Zapytała, czy chce on dowiedzieć się czegoś na temat Polski. - Po prostu wracaj - odparł odchodząc.
"Wolność słowa"
Polka podążyła za nim i poskarżyła się menadżerce sklepu, cały czas filmując zajście. Wówczas mężczyzna zawrócił i dodał: wolność słowa.
Historię Polki opisała lokalna gazeta The Comet. Kobieta mieszka w Stevenage od 5,5 roku i mówi, że pierwszy raz padła ofiarą ataku na tle rasowym.
- Ten człowiek może myśleć co chce, ale nie powinien niepokoić mnie i mojej rodziny. Może jest wystraszony po tych wszystkich doniesieniach, które pojawiały się przed głosowaniem ws. Brexitu - stwierdziła.
Polka, która pracuje jako asystent menadżera restauracji, uczyła się też w Londynie. O werbalnym ataku poinformowała policję.
"Nie pozwalajcie obrażać siebie i swoich dzieci"
Film z zajścia opublikowała na Facebooku "jako ostrzeżenie".
"Ten uroczy pan wyzywał mnie, dzieci, koleżankę i jej córkę. Po pojawieniu się męża uspokoił się, ale nadal burczał pod nosem" - napisała.
Poinformowała, że dzięki publikacji wizerunku mężczyzny w mediach społecznościowych udało się ustalić jego tożsamość.
Po nagłośnieniu sprawy, kobieta odebrała dziesiątki wiadomości od osób, którym przytrafiły się podobne sytuacje.
"Nie pozwalajcie obrażać siebie i swoich dzieci" - dodała.
polsatnews.pl, The Comet
Czytaj więcej
Komentarze