"Bysiu" zatrzymany. Jeden z liderów gangu pruszkowskiego był poszukiwany listem gończym
"Łowcy cieni" z CBŚP zatrzymali 50-letniego Dariusza B. ps. "Bysiu" - jednego z liderów gangu pruszkowskiego skazanego za udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym, handel bronią i dużymi ilościami narkotyków oraz wymuszenia rozbójnicze.
Od listopada 2016 roku, na mocy decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie, mężczyzna był poszukiwany listem gończym, ponieważ nie stawił się w zakładzie karnym, by odbyć wyrok 6 lat pozbawienia wolności - poinformowała w czwartek rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji kom. Agnieszka Hamelusz.
- Od kilkunastu dni funkcjonariusze ze specjalnego wydziału CBŚP, tzw. łowcy cieni, deptali "Bysiowi" po piętach. Ustalili, że ukrywa się w jednej z małych miejscowości w województwie warmińsko-mazurskim i zorganizowali zasadzkę. W miejscowości Trękusek pod Olsztynem zatrzymali samochód, w którym 50-latek był pasażerem - powiedziała Hamelusz.
Jak poinformowała, mężczyzna nie stawiał oporu. Trafił do policyjnej izby zatrzymań, skąd zostanie przewieziony do zakładu karnego.
"Major" w woj. warmińsko-mazurskim
Z policyjnych ustaleń wynika, że Dariusz B. był rezydentem grupy pruszkowskiej w województwie warmińsko-mazurskim. - W jej strukturach pełnił funkcję "majora", a jego działalność przestępcza polegała na nielegalnym handlu i wprowadzaniu do obrotu znacznych ilości środków odurzających, głównie na Warmii i Mazurach - powiedziała Hamelusz.
- Ze swojej przestępczej działalności "Bysiu" uczynił sobie stałe źródło utrzymania, które w głównej mierze wykorzystywał do zacierania śladów i ukrywania się przed organami ścigani" - podkreśliła.
"Łowcy cieni" to policjanci tworzący elitarną, tajną komórkę CBŚP. Na co dzień zatrzymują lub odnajdują tych przestępców, którzy na listach poszukiwawczych zajmują najwyższe miejsca i poszukiwani są często od wielu lat. O "łowcach cieni" lub inaczej "pościgowych" niewiele się mówi, bo ujawnienie jakichkolwiek informacji mogłoby zaszkodzić ich pracy, a nawet stanowić zagrożenie dla nich samych.
PAP, fot. CBŚP