Wicekanclerz Niemiec zapowiedział walkę kulturową z islamistami

Świat
Wicekanclerz Niemiec zapowiedział walkę kulturową z islamistami
Pixabay.com

Wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel zapowiedział w wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel" "walkę kulturową" z islamistami i "zero tolerancji" wobec muzułmańskich kaznodziejów siejących nienawiść. - Należy zamykać salafickie meczety, a duchownych wydalać - uważa szef SPD.

- W tej kwestii powinno obowiązywać zero tolerancji. Należy zamykać salafickie meczety, rozwiązywać gminy i wydalać kaznodziejów wzywających do nienawiści. I to tak szybko, jak tylko możliwe - powiedział Gabriel w rozmowie z dziennikarzami "Spiegla", która ukazała się w sobotnim, najnowszym wydaniu tygodnika.

 

- Ten, kto nawołuje do przemocy, nie podlega w Niemczech ochronie wyznania. Tu nie chodzi o islam, lecz o wrogów naszej demokracji - podkreślił socjaldemokrata.

 

Gabriel zastrzegł, że zaostrzanie prawa nie wystarczy do pokonania islamistów. - Jeżeli traktujemy tę walkę poważnie, musi ona być także walką kulturową - zaznaczył.

 

"Potrzebna prewencja i stabilizacja społeczeństwa"


Wyjaśniając, co ma na myśli, powiedział, że celem władz powinno być "zwiększenie spoistości społeczeństwa i zatroszczenie się o to, żeby całe dzielnice miast nie podupadały w wyniku zaniedbania, co prowadzi do radykalizacji mieszkańców". Gabriel zwrócił uwagę, że połowa dżihadystów wyjeżdżających do Syrii w celu włączenia się do walk po stronie Państwa Islamskiego to Niemcy, a nie uchodźcy.


- Terroryzmu, który wyrósł na "domowej glebie", nie zwalczy się prawem karnym. Potrzebne są prewencja, stabilizacja społeczeństwa i praca policji, służb i wymiaru sprawiedliwości - wyjaśnił wicekanclerz.

 

Kandydat na kanclerza


Zdaniem Gabriela przyjęcie niemal miliona uchodźców w zeszłym roku z Syrii i innych krajów ogarniętych wojną domową było "wielkim humanitarnym dokonaniem". Błędem Angeli Merkel było to, że decydując się na otwarcie granicy kanclerz rozmawiała jedynie z Austrią, z nikim innym. - Jej poprzednikom coś takiego nie przydarzyłoby się - zapewnił.

 

Gabriel jest wicekanclerzem i ministrem gospodarki w koalicyjnym rządzie Merkel. W jesiennych wyborach parlamentarnych jest najpoważniejszym kandydatem SPD - partii, której przewodzi - na kanclerza. SPD podejmie decyzję o nominacji 29 stycznia. Merkel zapowiedziała w zeszłym roku, że będzie ubiegała się po raz kolejny o reelekcję.

 

Ze względu na zagrożenie terroryzmem, kwestie bezpieczeństwa będą jednym z głównych tematów kampanii wyborczej.

 

Groźba rozpadu UE

 

- To nieprzyzwoite, że takie państwa jak Francja i Włochy, które przeprowadzają reformy, muszą dokładać gigantycznych wysiłków, żeby wolno im było zwiększyć deficyt budżetowy o pół punktu procentowego - powiedział także.

 

Według Gabriela "nie jest już nie do pomyślenia", że UE może się rozpaść. - Gdyby do tego doszło, przeklinałyby nas nasze dzieci i wnuki – zaznaczył.

 

"Do dziś nie otrzymałem odpowiedzi"


- Zapytałem kiedyś kanclerz (Angelę Merkel), co byłoby kosztowniejsze dla Niemiec: żeby Francji pozwolić na zwiększenie deficytu o pół punktu procentowego, czy żeby Marine Le Pen (przywódczyni skrajnie prawicowego Frontu Narodowego) została prezydentem? Do dziś nie otrzymałem odpowiedzi - powiedział Gabriel.

 

Reuters odnotowuje, że niemieccy socjaldemokraci, rządzący obecnie w koalicji z chadecją, opowiadają się za zwiększaniem inwestycji, podczas gdy CDU/CSU kładzie większy nacisk na dyscyplinę fiskalną.

 

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie