Meblował mieszkanie. Został kaleką - "Państwo w Państwie", niedziela, w Polsat News o godz. 19:30
Chciał sobie tylko umeblować kuchnię, a stracił nogę. W hurtowni spadł na niego stos blatów. Prokuratura i sąd twierdzą, że to mężczyzna jest winny, a to zamyka mu drogę do odszkodowania. Dziś niepełnosprawny z trojgiem dzieci musi żyć za 1000 złotych renty. Reportaż programu "Państwo w Państwie" w niedzielę w Polsat News o godz. 19:30.
Mariusz Mizera z żoną meblował swoją kuchnię. Pojechali do hurtowni, żeby wybrać blat.
- Ten zakup miał być ostatni - mówi mężczyzna.
Niestety w magazynie doszło do tragedii. Kiedy współwłaściciel hurtowni zostawił pana Mariusza samego, runęły na niego ułożone w wysoki stos blaty. Pracownicy usłyszeli wielki huk i krzyki. Przybiegli na pomoc. Pana Mariusza nieprzytomnego zabrała karetka. Przez tydzień był w śpiączce. Jedną z nóg trzeba było amputować.
Sam jest winny?
Zarówno policja, jak i prokuratura stwierdzili, że do wypadku doszło z winy pana Mariusza i umorzyli postępowanie. Ich zdaniem nie było zaniedbań ze strony pracowników hurtowni. To pan Mariusz miał się sam wspinać na ułożone trzy metry do góry kuchenne blaty i spowodować ich osunięcie. Ewentualnie miał wyciągać ze sterty jeden z ważących ponad 60 kilogramów blatów. Nikt nie wziął pod uwagę, że to jest nielogiczne, a nawet niemożliwe do zrobienia - uważa rozżalony bohater naszego reportażu, dodając, że był stolarzem, więc wie, że takie płyty są bardzo ciężkie.
- Wszystko przegrywamy. Mówią, że to jest nasza wina - mówi żona mężczyzny.
Pan Mariusz ma pretensje do śledczych, że oparli się tylko na wersji jednej strony. Wskazuje, że wersję wydarzeń policjanci mieli już gotową po dwóch dniach, gdy pan Mariusz był jeszcze w śpiączce. Do tego biegły przyjechał na miejsce dopiero 2,5 miesiąca po zdarzeniu. Jak zatem mógł ocenić prawidłowe zabezpieczenie płyt?
- Pozbawiono mnie jakichkolwiek praw do obrony – stwierdza pan Mariusz.
Nikt nie wziął pod uwagę tego, że Państwowa Inspekcja Pracy wskazała na nieprawidłowości w tej hurtowni, a kilka lat wcześniej doszło tam również do wypadku. Co więcej – sąd podtrzymując umorzenie stwierdził, wbrew prawdzie, że wypadku wcześniej nie było.
Odszkodowania nie będzie?
Państwo Mizerowie próbują sobie na nowo ułożyć życie. Mają troje dzieci. Pan Mariusz ma zaledwie tysiąc złotych renty. Wyrok sądu przekreśla ich szanse na dochodzenie jakichkolwiek pieniędzy na rehabilitację.
- Już policjant mi powiedział, że mam małe szanse na odszkodowanie, bo to wina mojego męża – mówi żona mężczyzny.
- W przeszłości z Mariuszem razem graliśmy w piłkę w klubie. Było inaczej. Było weselej. Teraz tego nie ma - ubolewa znajomy pana Mariusza - Oni teraz mają ciężko. Z pewnością mają ciężko. I nie chodzi o finanse. Tylko o takie zwykłe życie.
Więcej w reportażu Małgorzaty Cecherz w najbliższą niedzielę o 19:30.
W drugiej części programu wrócimy do historii syna Barbary Klak. Kobieta choć sama jest niewidoma walczy o sprawiedliwość dla swojego niepełnosprawnego syna.
Prokurator gubi akta
Po przeprowadzonej operacji jego stan zamiast się poprawić, pogorszył się. Kobieta zgłosiła sprawę do prokuratury, ale prokurator Małgorzata S. zgubiła akta i przez osiem lat to ukrywała. Nie poniosła odpowiedzialności.
Po programie sprawą zainteresował się mecenas Lech Obara. W imieniu pani Barbary przygotował pro bono pozew przeciwko Ministerstwu Sprawiedliwości. Jeśli sąd go nie odrzuci, kobieta i jej syn będą mogli liczyć na odszkodowanie za błędy prokuratury.
Wszystkie odcinki programu "Państwo w Państwie" można obejrzeć tutaj.
polsatnews.pl, Państwo w Państwie
Czytaj więcej
Komentarze